Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Myśliwego mógł zabić brat. Syn ofiary: Oskarżony był pijany i strzelał z premedytacją.

Janusz Bakunowicz
Żona poszkodowanego (z lewej) w sprawie uczestniczy jako oskarżyciel posiłkowy. Za wszelką cenę chce dowiedzieć się, co wydarzyło się w lesie owego feralnego dnia
Żona poszkodowanego (z lewej) w sprawie uczestniczy jako oskarżyciel posiłkowy. Za wszelką cenę chce dowiedzieć się, co wydarzyło się w lesie owego feralnego dnia Fot. Janusz Bakunowicz
Rozpoczął się proces w sprawie śmiertelnego postrzału na polowaniu. Oskarżony twierdzi, że jest niewinny.

Tragiczne w skutkach polowanie miało miejsce 13 września minionego roku. Na łowy udało się dwóch myśliwych, dwóch ciotecznych braci. Mieli zamiar polować w okolicach miejscowości Krugłe, na terenie, który znali doskonale, bo stamtąd pochodzili. Traf chciał, ze jednemu z nich przypadkowo wystrzeliła dubeltówka. Tak przynajmniej utrzymuje prokurator i z aktu oskarżenia wynika, że działał nieumyślnie. Postrzelonego myśliwego zawiózł do szpitala. Rozległe obrażenia wewnętrzne były przyczyną zgonu.

Oskarżony składał przed sądem wyjaśnienia. Różniły się one znacznie od tych, które składał na etapie postępowania przygotowawczego. Wówczas przyznał, że broń wypaliła niechcący i kula trafiła w brata. Teraz twierdzi, że jest niewinny. Że kula nie z jego dubeltówki trafiła brata. Dlaczego oskarżony zmienił wyjaśnienia?

- Analizując to wszystko, wziąłem winę na siebie - mówił przed sądem oskarżony. - Myślałem, że podczas tego niekontrolowanego strzału kula odbiła się od drzewa i trafiła Mikołaja.

Oskarżony twierdzi, że widział ranę postrzałową w momencie, kiedy wkładał postrzelonego myśliwego do samochodu. Miała ona średnicę ok. 1 cm. - Po wielkości otworu przeraziłem się, że strzeliłem z zakazanego grubego śrutu, bo wiedziałem, że miałem taki w samochodzie - dodaje oskarżony.

Jednak po przeszukaniu samochodu okazało się, że zakazany nabój w samochodzie pozostał a oskarżony musiał strzelać z drobnego śrutu. - Jestem niewinny. Uważam, że nie ja go postrzeliłem.

Czy możliwym jest, by ofiara postrzeliła się sama? Rodzina nie wierzy w taki przypadek.

- Ojciec nigdy nie nosił naładowanej broni - mówił osierocony syn ofiary. Często jeździł z nim na polowania. Był i tym razem, ale przed tragedią wcześniej pojechał do domu. - Broń ładował dopiero w momencie, jak widział zwierzynę. Absolutnie wykluczają to również badania balistyczne. Poza tym, byłem świadkiem, jak oskarżony w mojej obecności pił piwo. Była to ostatnia puszka Warki Strong z czteropaku, jaki miał ze sobą. Na siedzeniu pasażera również walały się puste puszki. Uważam, że oskarżony strzelał po pijanemu i z premedytacją.

O rozprawie czytaj również w papierowym wydaniu Kuriera Bielskiego.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny