Proszę sobie wyobrazić wyjące w nocy odkurzacze. Przez to ciągle się budzimy. W zeszłym tygodniu nie przespałem dwóch nocy. Dość tego - denerwuje się Józef Pasieka, mieszkaniec ulicy Storczykowej.
Naprzeciwko jego bloku powstała samoobsługowa myjnia. Granicą jest tylko wewnętrzna droga i chodnik. Automaty działają całą dobę, każdy może tu przyjechać, bez względu na porę. I to właśnie najbardziej denerwuje mieszkańców.
- Przeprowadzamy się do pokoi, które wychodzą na inną stronę. Żeby nie słyszeć hałasów. Ale przecież to nie jest rozwiązanie! - mówi Krystyna Makarewicz.
Hałas to tylko jeden z problemów. Sąsiedzi wymieniają ich więcej. Bo opary wody i detergentów osiadają na oknach. Bo mają problemy z wyjazdem sprzed bloku, gdy do myjni jest kolejka aut.
- Korki są regularnie w niedzielę. Przyjeżdżają samochody z całego Białegostoku - opowiada Helena Sawicka. - A kierowcy są różni. Czasem klną, czasem włączają głośno muzykę.
Myjnia powstała przed rokiem. Sąsiedzi twierdzą, że próbowali się przyzwyczaić. Ale już mają dość. Przygotowali petycję w sprawie zamknięcia myjni. Zebrali już 70 podpisów.
- Niebawem złożymy pismo z podpisami do prezesa spółdzielni - zapowiada Józef Pasieka.
- Czekamy na zgłoszenie mieszkańców. Na razie nie proponuję żadnego rozwiązania - ucina rozmowę Jerzy Cywoniuk, prezes Spółdzielni Mieszkaniowej Słoneczny Stok. I nie chce odpowiedzieć na żadne pytanie dotyczące myjni. Nie zdążyliśmy go nawet zapytać, czy działa legalnie.
A taki zarzut mają okoliczni mieszkańcy.
- Bo zgodnie z planem, wyjazd z myjni jest już na naszym terenie. Powinien być zachowany jakiś odstęp. To my za to płacimy podatki - denerwuje się Helena Sawicka.
I twierdzi - podobnie jak jej sąsiedzi - że nikt nie skonsultował z nimi powstania inwestycji. - Nikt nas nie pytał. A kto by chciał, żeby taki stwór tu powstał?
Właściciel myjni uspokaja. Twierdzi, że wszystko jest legalne.
- Wszystko zostało wykonane zgodnie z literą prawa. Mamy pozwolenia od prezydenta miasta - mówi Jarosław Gryko.
Mieszkańcy nie dają jednak za wygraną. Helena Sawicka wysłała do magistratu wniosek o zbadanie poziomu hałasu z myjni. Eksperci mogliby orzec, czy nie jest tu za głośno. Właściciel myjni przyznaje, że o wniosku wie.
I mówi, że ma pomysł na częściowe rozwiązanie problemu sąsiadów. Chciałby posadzić na granicy działki krzewy. Ograniczyłyby nieco hałas.
- Wystąpiłem już do urzędu miasta z prośbą o nasadzenia - mówi Jarosław Gryko.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?