Msza św. w rocznicę ocalenia Białegostoku po katastrofie pociągu z chlorem
9 marca 1989 r. doszło do najbardziej niebezpiecznego wydarzenia we współczesnej historii Białegostoku. W pobliżu centrum miasta, nieopodal miejsca, gdzie ostatnie lata życia spędził ks. Michał Sopoćko, wykoleiły się cztery 50-tonowe cysterny z ciekłym chlorem. Skład pociągu jadącego z ówczesnego Związku Radzieckiego do NRD liczył 32 wagony, w tym 15 cystern zawierających ciekły stężony chlor. Specjaliści podkreślają, że gdyby doszło do wycieku trującej substancji i skażenia środowiska, śmiertelnie zagrożone byłoby życie mieszkańców miasta i osób mieszkających w promieniu kilkunastu kilometrów. Wypadek ten podlascy strażacy oceniają jako jedną z najtrudniejszych akcji ratunkowych.
CZYTAJ TAKŻE
Mieszkańcy i włodarze Białegostoku od pierwszych chwil po wydarzeniu uważali, że ocalenie przed możliwymi skutkami katastrofy to cud przypisywany miłosierdziu Bożemu i wstawiennictwu bł. ks. Michała Sopoćki. Jeszcze w 1989 r. do kurii białostockiej wpłynął memoriał podpisany przez wielu białostoczan „w imieniu wszystkich ocalonych i ufających Miłosierdziu Bożemu”, wyrażający opinię, że Białystok w sposób szczególny doświadczył Bożego Miłosierdzia.
- Błogosławiony ks. Michał był i jest wielkim orędownikiem Bożego miłosierdzia. Rozsławiał i po dzień dzisiejszy rozsławia nasze Miasto Miłosierdzia właśnie miłosierdziem. Chcę powiedzieć, że miłosierdzie jest wielkim darem, który nieustannie daje nam Pan Bóg, które nam ukazuje. Jest darem, którego bardzo potrzebujemy - mówił abp Tadeusz Wojda w Sanktuarium Miłosierdzia Bożego w Białymstoku podczas Mszy św. dziękczynnej w 32. rocznicę tego wydarzenia.
Uroczystą Eucharystię z udziałem przedstawicieli władz miejskich i samorządowych koncelebrowało kilkunastu kapłanów.
- Ufamy, że to ocalenie zawdzięczamy Bogu za pośrednictwem ks. Michała. On żył i posługiwał w kaplicy przy ul. Poleskiej, nieopodal której 32 lata temu wydarzył się tragiczny wypadek. Trudno inaczej interpretować ocalenie naszego miasta niż w kategoriach Bożej interwencji. Gdyby śmiercionośna substancja wydostała się z przewróconych cystern, przy warunkach pogodowych, jakie wówczas panowały, obłok mógł rozprzestrzenić się na wiele kilometrów. Byłoby wiele ofiar. Dlatego co roku przychodzimy do Sanktuarium, aby Bogu podziękować za życie, które jest darem - powiedział ks. kan. Dariusz Sokołowski, proboszcz parafii pw. Matki Kościoła w Białymstoku.
Debata prezydencka o Gdyni. Aleksandra Kosiorek versus Tadeusz Szemiot
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?