Wojtek ma ciało wytatuowane w około 50 procentach, a w uszach oryginalne kolczyki. Większość rysunków wykonał sobie sam. Oczywiście, nie wszędzie można dosięgnąć samemu.
– Plecy powierzyłem zaufanemu koledze – śmieje się Wojciech Łubiński. – Tatuażyście, który sam nie ma żadnego tatuażu na pewno bym nie zaufał.
Własne studio tatuażu i kolczykowania ma już od ośmiu lat, ale w tej branży siedzi o wiele dłużej. Wszystko zaczęło się na podwórku, gdy był jeszcze nastolatkiem.
– Miałem sąsiada chuligana, który bardzo lubił tego typu ozdoby i potrafił je robić – opowiada Wojciech Łubiński. – Miał już ich kilka, ale zależało mu na kolejnych, a sam nie mógł sobie zrobić. Zauważył, że fajnie rysuję i nauczył mnie tatuowania. Potem zaczęli przychodzić kolejni koledzy i prosili o tatuaż. A ja mówiłem: „Czemu nie?”
Fach z podwórka
Bardzo szybko nadarzyła się okazja, żeby młodzieńcza fascynacja stała się sposobem na życie.
– Pewnego dnia moja dziewczyna znalazła w gazecie ogłoszenie. Szukali stażystów do profesjonalnego studia tatuażu – wspomina Wojciech Łubiński. – Zgłosiło się kilka osób. Nie wierzyłem, że się uda, ale postanowiłem zaryzykować. Wybrali dwie osoby, w tym właśnie mnie.
A tam zupełnie inny świat. Tatuaż wykonywany sprzętem, nie ręcznie, wszystko czyste i sterylne. Nie tak, jak na podwórku. – Tam zdobyłem dużo nowej wiedzy i doświadczenia. Tatuowanie spodobało mi się jeszcze bardziej – mówi Wojciech Łubiński. – Później pracowałem w bardzo różnych miejscach, aż w końcu po kilku latach postanowiłem założyć własne studio. I udało się. – Gdyby nie rodzina, moja żona, chyba nie byłbym teraz na swoim – mówi Wojtek. – Oni mnie przekonywali, pomagali, wspierali. Mówili, że się uda.
Na renomę trzeba zapracować
Wojtek przyznaje, że na początku wcale nie było łatwo.
– Najgorsze było pierwsze pół roku. Jeśli jesteś nowy w biznesie, nikt nie wie kim jesteś i co potrafisz. Na renomę trzeba sobie zapracować – tłumaczy Wojtek. – Bardzo ważna jest reklama. Trzeba zwrócić na siebie uwagę, pokazać, że istniejesz, a później na pewno ktoś się skusi. Dziś reklamować się jest łatwiej, zwłaszcza dzięki Internetowi.
Praca tatuażysty sprawia mu wielką frajdę i nie żałuje, że nie został stolarzem, jak kiedyś planował.
– To ciekawe zajęcie, każdego dnia spotykam nowych ludzi, cały czas coś się dzieje. Przynajmniej raz w tygodniu mdleje jakiś mężczyzna, kobiety są bardziej odporne – śmieje się Wojtek Łubiński. – Do tego można się z tego utrzymać.
Bo, jak mówi Wojtek, moda na tatuaż nie mija. Zawsze ktoś będzie się buntować i pokazywać to w formie ozdobionego ciała. Tatuaż przestał też kojarzyć się z kryminałem. Dziś przychodzą do niego matki z córkami i proszą o tatuaż, jaki nosi na przykład jakaś znana gwiazda.
Pensja minimalna 2024
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?