Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Most energetyczny Ełk - Alytus. Mieszkańcy wsi Wiatrołuża Druga protestują

Helena Wysocka [email protected]
Rolnicy z Wiatrołuży Drugiej domagają się, by linie poprowadzono inną trasą. – Nie pozwolimy, żeby przebiegały one pod naszymi domami – zapewnia  Ryszard Jurkiewicz (z prawej).
Rolnicy z Wiatrołuży Drugiej domagają się, by linie poprowadzono inną trasą. – Nie pozwolimy, żeby przebiegały one pod naszymi domami – zapewnia Ryszard Jurkiewicz (z prawej). Helena Wysocka
Most energetyczny ma połączyć Ełk z litewskim Alytusem. Ale mieszkańcy wsi pod Szypliszkami protestują, bo obawiają się o swoje zdrowie.
Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”
Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”

Wygraj TABLET w naszej akcji "Czytam, więc …"

Nie jesteśmy przeciwni inwestycji - zastrzegają rolnicy ze wsi Wiatrołuża Druga w gminie Szypliszki. - Nie rozumiemy tylko, dlaczego 77-metrowe słupy mają być ustawione pod naszymi oknami, skoro wokół pełno jest nieużytków. Rolnicy zapowiadają, że będą walczyć o swoje gospodarstwa.

A co na to inwestor?

- Wszyscy prąd chcą, słupów nie chce nikt - zauważa Jacek Miciński, rzecznik prasowy firmy Eltel Networks Rzeszów, odpowiedzialnej za realizację inwestycji na terenie naszego kraju. I dodaje, że zaproponowany wariant jest optymalny.

Będzie osiemnaście linek

Przedsięwzięcie jest ogromne. Obejmuje modernizację istniejących sieci energetycznych oraz budowę nowego mostu, który połączy Ełk z litewskim Alytusem. Na tej trasie powstanie dwutorowa linia o mocy 400 kW i długości 170 kilometrów, przy czym 50 km znajdzie się po stronie litewskiej. W naszym województwie będzie przechodziła przez kilka gmin - Bakałarzewo, Suwałki, Jeleniewo, Sejny, Puńsk oraz Szypliszki. Tam zostaną ustawione co trzysta, góra czterysta metrów ogromne, bo 77-metrowe słupy. Na każdym z nich ma być zaczepionych osiemnaście linek, którymi będzie przepływał prąd. Transmisja spowoduje, że wokół linii wytworzy się pole magnetyczne. Jak duże, zależy od poboru prądu.

Przebieg trasy jest już niemal uzgodniony. Projektanci najpierw wytyczyli korytarz, a później przeprowadzili konsultacje społeczne w gminach. Większość samorządów zdecydowała już, że rozpocznie prace przy miejscowych planach zagospodarowania, w których linia energetyczna zostanie ujęta. A jest to jeden z warunków, aby inwestor mógł wystąpić z wnioskiem o wydanie pozwolenia na budowę. Ta ma się rozpocząć w przyszłym roku, a zakończyć w 2015. Przynajmniej w pierwszym etapie, który obejmuje także województwo podlaskie.

Włącz się do naszej akcji "Czytam, więc ...". Do wygrania tablet!

Dzieci będą chorować

Rolnicy ze wsi Wiatrołuża Druga uważają, że trasa mostu energetycznego została źle wytyczona. Zamiast przebiegać prosto, po gruntach skarbu państwa, czyli w większości nieużytkach, to wielkim łukiem podchodzi pod wieś. Takie rozwiązanie powoduje, że słupy będą stały w sąsiedztwie domów.

- Sieć powinna prowadzić przez nieużytkowane pola, których w naszej okolicy jest pełno oraz las - uważa Lucjan Zakrzewski, jeden z właścicieli gruntów. - Tym bardziej, że inwestor zamierza wykorzystać najnowszą technologię, dzięki której nie trzeba będzie wycinać drzew, ponieważ linki montowane będą przy pomocy helikoptera.

Rolnicy obawiają się, że linia będzie szkodliwa dla ich zdrowia i życia. Twierdzą, że podczas spotkań z projektantami ta kwestia nigdy nie została właściwie wyjaśniona. Inwestor nie rozwiał wątpliwości, których jest wiele.

- Fachowcy, którzy przyjechali na spotkanie do gminy mówili bardzo ogólnikowo - twierdzi Ryszard Jurkiewicz, też właściciel pola w Wiatrołuży. - Wprawdzie wspominali, że żadnego zagrożenia nie będzie, ale nie powoływali się na żadne opracowania. Mamy podstawy, by twierdzić, że potraktowali nas jak głupków z zabitej deskami wiochy, którzy nic nie rozumieją i nie ma potrzeby, by mówić im prawdę.

Rolnicy sięgnęli więc do internetu. W sieci znaleźli opinie, które powaliły ich z nóg. Okazało się, że most energetyczny nie będzie obojętny, ani dla ich zdrowia, ani dla przyrody. Na przykład fachowcy z Wojskowego Instytutu Higieny i Epidemiologii uważają, że przebywanie w sąsiedztwie przewodów jest niebezpieczne. Mogą występować bóle głowy, dolegliwości ze strony krążenia, uszkodzenia genetyczne, czy choroby neurologiczne. Inni naukowcy przestrzegają, że w ciągu kilku lat po zakończeniu inwestycji mogą pojawić się przypadki białaczki, zwłaszcza u dzieci oraz osób starszych. " A jeśli tak się stanie, to katastrofa zarówno dla rodzin, jak i władz, które zgodziły się na budowę..." - pisze w opinii Franz Aldkofer z fundacji Zachowanie i środowisko. Także profesor Michael Kundi z Uniwersytetu Medycznego w Wiedniu, który trzy lata temu sporządzał opinię na potrzeby naszego ministerstwa środowiska ma wiele zastrzeżeń. I sugeruje, by linię energetyczną budować jak najdalej od wsi.

- Należy chronić zdrowie publiczne - uważa naukowiec. - Przy projektowaniu nie mogą liczyć się tylko względy ekonomiczne.

W ocenie niektórych specjalistów wytwarzane przez sieć pole magnetyczne nie jest obojętne także dla zwierząt, czy przyrody. Może powodować opóźnione, albo przyśpieszone kiełkowanie nasion, czy spadek produkcji mleka.

W swoich opracowaniach naukowcy podkreślają też, że inwestor, który zaprzecza istnieniu ryzyka powinien dostarczyć na to dowody. Do czasu aż tego nie zrobi, społeczeństwo ma prawo się obawiać, a tym samym przeciwstawiać się budowie linii wysokiego napięcia.

Niech kładą pod ziemią

Mieszkańcy Wiatrołuży Drugiej uważają również, że w naszym kraju obowiązują przestarzałe normy. Twierdzą, że na Zachodzie nie można budować takiej linii w odległości nie bliższej niż 400 metrów od zabudowań. A jeśli nie jest to możliwe, to należy ułożyć druty pod ziemią.
- Proszę bardzo, mogą kopać gdzie tylko im się podoba - zapewniają. - Ale na słupy nie zgadzamy się.

Nie bez znaczenia jest też fakt, że budowa mostu energetycznego obniży wartość gospodarstw. Trudno spodziewać się bowiem, że ktoś zechce kupić działkę z ogromnym, stojącym na środku pola słupem. Nie mówiąc już o tym, że konstrukcje mogą przestraszyć letników, których coraz więcej pojawia się w tej, malowniczo położonej wsi.

- Kto zechce wypoczywać w takich warunkach? - pytają. - A my żyjemy głównie z agroturystyki, bo z rolnictwa dochody są marne. Czy ktoś w ogóle bierze to pod uwagę?
Wątpliwości budzi również wysokość rekompensaty za 70-metrowy pas ziemi, który będzie potrzebny do realizacji przedsięwzięcia. Inwestor nie chce wykupić gruntu, a tylko ustanowi na nim służebność.

- Dostaniemy marne grosze, które nie zrekompensują nawet w części wyrządzonych przez linię strat - przypuszczają rolnicy. - Owszem, gmina zarobi kilkaset tysięcy złotych z tytułu podatku. Ale dlaczego ma się to odbywać naszym kosztem?

Inwestor:Linia nie szkodzi

Pracownicy Elter Networks usiłują przekonać właścicieli działek, że zgodnie z aktualnym raportem Światowej Organizacji Zdrowia oddziaływanie pola magnetycznego jest niewielkie i w żadnym przypadku nie szkodzi.

- Problem jest w tym, że podczas spotkania w Szypliszkach, po raz pierwszy w historii tego typu rozmów, nasi eksperci nie zostali dopuszczeni do słowa. Nawet, jeżeli udało się im cokolwiek powiedzieć, było to natychmiast krytykowane i wyszydzane przez miejscowych - mówi Jacek Miciński, rzecznik Elter Networks. I podkreśla, że w przypadku linii przebiegającej przez tę, a także inne gminy zachowane są wszystkie normy. Znajduje się ona siedmiokrotnie dalej niż mogłaby przebiegać.

- Rozumiem emocje towarzyszące tej inwestycji, ale nam też zależy, aby prawo było przestrzegane. A o potrzebie tej inwestycji, która zapewni bezpieczeństwo energetyczne w naszym regionie oraz kraju, trudno chyba dyskutować - zdaniem Micińskiego zaproponowana trasa jest optymalna. Była już zresztą korygowana, a dalsze jej przesunięcie oznaczałoby, że będzie przebiegała zbyt blisko innych zabudowań.

- A takie właśnie są sugestie rolników z Wiatrołuży Drugiej - dodaje. - Uważam, że nieuczciwe.

Do sądu po sprawiedliwość

Mieszkańców wsi nie przekonują żadne argumenty. Mają żal do radnych i wójta, że ich nie wspiera.

- Zawsze opowiadam się po stronie rolników - zapewnia Mariusz Grygieńć, wójt Szypliszek. - Tak jest i w tym przypadku, ale to nie jest nasza inwestycja. Zobowiązałem projektantów, aby porozumieli się ze wszystkimi właścicielami gospodarstw. Otrzymałem deklarację, że tak będzie.
Rolnicy wystosowali skargę do Macieja Żywno, wojewody podlaskiego. Ten uznał, że wszystko jest zgodne z prawem. Oponenci zamierzają więc zaskarżyć uchwałę rady gminy, na mocy której ma być wykonany miejscowy plan zagospodarowania do sądu administracyjnego. Zarzucają, że dokument nie był konsultowany z mieszkańcami.

- Będziemy walczyć, nie mamy nic do stracenia - mówią. - Tutaj i tak życia dla nas nie ma.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny