Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Morderstwo w Ignatkach

Jarosław Sołomacha
Policjanci zamykają taśmami ulicę na której doszło do zbrodni. Na trasie ucieczki nożownika są jeszcze ślady krwi.
Policjanci zamykają taśmami ulicę na której doszło do zbrodni. Na trasie ucieczki nożownika są jeszcze ślady krwi. Fot. Anatol Chomicz
Były mąż pchnął nożem kochanka swojej eks - mówią ludzie. Nie wytrzymał, kiedy zobaczył ich razem. Później próbował się zabić.

Zabójca z nożem gonił swoją ofiarę ulicą, kilkadziesiąt metrów. Wcześniej miał zastać kochanka w mieszkaniu byłej żony. Kochanek uciekł do przypadkowego domu, schował się pod kredensem. - Mąż nie miał litości - mówią sąsiedzi.

- Zatrzymaliśmy jedną osobę podejrzewaną o popełnienie tego przestępstwa. Bada ją lekarz - przyznaje Dariusz Kędzior, oficer prasowy Komendy Miejskiej Policji w Białymstoku. - Więcej szczegółów nie mogę zdradzić. Trwają jeszcze czynności na miejscu zdarzenia.

Krew na chodniku

Podbiałostockie osiedle Ignatki. Niedziela, godzina 19.30. Policja całkowicie zablokowała jeden z wjazdów do miasteczka. Mieszkańcy mieli kłopoty z dojściem do własnych domów.

- Ona żyła niby z drugim. Ale mieszkała bez niego. On tylko do niej przychodził. Ale cholera ich tam wie, jak tam było - mężczyzna macha tylko ręką.

- Ofiara tędy uciekała od napastnika. Na chodniku są ślady krwi. Musimy wszystko zabezpieczyć, żeby się nie zatarło i nie zadeptało - tłumaczą policjanci.

Przesłuchują czterech młodych mężczyzn i kobietę, najbliższą sąsiadkę. A naokoło wszystkiemu przygląda się kilkudziesięciu gapiów. Wszyscy są ciekawi.

Takiego zabójstwa w Ignatkach jeszcze nie było. Ciało zabitego kochanka ciągle jest w domu, w którym chciał się ukryć. Śledczy czekają na przyjazd prokuratora. Funkcjonariusze rozklejają taśmę po całej ulicy. Wokół domu, w którym leży ciało, i tego, gdzie mąż zobaczył byłą żonę z ofiarą.

Wiadomo, że mieszkają w nim dwie rodziny. Ma dwa oddzielne wejścia. Tragedia swój początek wzięła w starszej części domu.

Był zazdrosny?

To tutaj przyszedł mąż. Nie wiadomo dlaczego. Pech chciał, że tego wieczoru kobietę odwiedził znajomy.

Co robili? Sąsiedzi podejrzewają, że małżonek zastał panią w trakcie miłosnych igraszek i się zdenerwował. Ruszył na konkurenta. Pierwsze ciosy zadał mu jeszcze w domu. Ludzie mówią, że wpadł w furię.

Zaatakowany mężczyzna zaczął uciekać z domu. Przebiegł na drugą stronę ulicy. Skręcił w lewo i biegł chodnikiem. Sprawca za nim. - Okładał go jeszcze po drodze - dodaje jeden ze świadków. Pokazuje, że na trasie ucieczki są ślady krwi. Przebiegł kilkadziesiąt metrów i wpadł do przypadkowego domu. Mieszka w nim samotna staruszka.

- A ten dorwał go tam, pod kredensem. Zaczęli się znowu bić - opowiada jeden z gapiów.

- Dobił go. Chyba gardło mu poderżnął. Dziur w brzuchu narobił - nie owija w bawełnę mieszkaniec Ignatek.

Na tym nie koniec. Zdradzony wrócił do mieszkania byłej żony i próbował poderżnąć sobie gardło.

- Ale przeżył. Pogotowie go zabrało - mówią ludzie.

Dochodzenie trwa.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny