Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

MOPR. Będzie walczyć, by zabrać synka do domu

Urszula Ludwiczak [email protected]
Pani Irena chciałaby zabrać swojego synka do domu. Ma już przygotowane wszystkie rzeczy potrzebne Piotrusiowi.
Pani Irena chciałaby zabrać swojego synka do domu. Ma już przygotowane wszystkie rzeczy potrzebne Piotrusiowi. Andrzej Zgiet
Pani Irena urodziła synka 3 grudnia. Ale nie mogła go zabrać, do dzisiaj odwiedza chłopczyka w szpitalu. Opieka społeczna i sąd sprawdzają, czy będzie dobrą matką

Piotruś urodził się zdrowy.

- Ale chociaż bardzo chciałam, nie mogłam go zabrać po porodzie do domu - opowiada pani Irena. - Już w ciąży ciągle słyszałam, że mi zabiorą dziecko. Potem opieka społeczna stwierdziła, że nie mam odpowiednich warunków. A ja mam co trzeba. I bardzo chcę zajmować się synkiem. Pomogą mi w tym mama i ciocia.

28-letnia kobieta jest upośledzona w stopniu lekkim, ma też zaburzenia zachowania. Jest pod kontrolą psychiatrów, stale przyjmuje leki.

- Gdy zaszłam w ciążę, leki musiałam odstawić - opowiada. - To powodowało, że miewałam napady agresji, przez co w listopadzie, w zaawansowanej ciąży, trafiłam do szpitala w Choroszczy.

Stamtąd przewieziono ją do szpitala wojewódzkiego, gdzie 3 grudnia na świat przyszedł Piotruś.

- Po porodzie, może w wyniku szoku poporodowego, też miałam atak agresji, nie chciałam nikogo do synka dopuścić, bałam się, że mi go zabiorą - przyznaje pani Irena.

Znowu trafiła do Choroszczy. Ze szpitala już wyszła, ale okazało się, że synka do domu zabrać nie może.

- Czy jak jestem upośledzona w lekkim stopniu, to już nie mam prawa, aby zajmować się dzieckiem - pyta. - Przecież ja go nosiłam 9 miesięcy pod sercem. I to nieprawda, że nie mamy warunków dla dziecka.

Pani Irena przez dwa ostatnie lata razem z matką mieszkały w jednej z białostockich noclegowni.

- Straciłyśmy poprzednie mieszkanie za długi - mówi pani Mirosława, matka Ireny. - Starałyśmy się o mieszkanie komunalne, ale bezskutecznie. Gdy córka zaszła w ciążę, sprawa przyspieszyła. W październiku dostałyśmy od miasta lokal przy ul. Klepackiej.

To 32 mkw. - jeden pokój, kuchnia i łazienka. W pokoju dwa łóżka, łóżeczko i wózek dla dziecka. Szafka pełna jest ubranek dla niemowlaka. Są pieluchy, kosmetyki.

- Większość rzeczy dostałyśmy od różnych ludzi - mówi pani Mirosława. - Jesteśmy gotowe, aby przyjąć Piotrusia i się nim zająć. Irena ciągle mówi o dziecku, tęskni za nim. Codziennie jeździ do Piotrusia.

Czy pani Irena będzie mogła wychowywać dziecko, zadecyduje jednak sąd rodzinny, zawiadomiony przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku. - W opinii MOPR zachodzi podejrzenie, że nie daje ona gwarancji przejęcia opieki nad synem - informuje sędzia Ewa Dakowicz, rzecznik Sądu Rejonowego w Białymstoku.

Sąd czeka teraz na opinię kuratora, który ma ustalić sytuację rodzinną i wydolność opiekuńczo-wychowawczą pani Ireny. Od tego będą zależały dalsze decyzje. Kurator odwiedził rodzinę wczoraj, przeprowadził dokładny wywiad.

- Usłyszałam, że w mojej sytuacji rozwiązaniem może być to, że zamieszkam na jakiś czas z Piotrusiem w Domu Samotnej Matki - opowiada pani Irena. - Zgodzę się na wszystko, byle tylko z nim być.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny