Piotruś urodził się zdrowy.
- Ale chociaż bardzo chciałam, nie mogłam go zabrać po porodzie do domu - opowiada pani Irena. - Już w ciąży ciągle słyszałam, że mi zabiorą dziecko. Potem opieka społeczna stwierdziła, że nie mam odpowiednich warunków. A ja mam co trzeba. I bardzo chcę zajmować się synkiem. Pomogą mi w tym mama i ciocia.
28-letnia kobieta jest upośledzona w stopniu lekkim, ma też zaburzenia zachowania. Jest pod kontrolą psychiatrów, stale przyjmuje leki.
- Gdy zaszłam w ciążę, leki musiałam odstawić - opowiada. - To powodowało, że miewałam napady agresji, przez co w listopadzie, w zaawansowanej ciąży, trafiłam do szpitala w Choroszczy.
Stamtąd przewieziono ją do szpitala wojewódzkiego, gdzie 3 grudnia na świat przyszedł Piotruś.
- Po porodzie, może w wyniku szoku poporodowego, też miałam atak agresji, nie chciałam nikogo do synka dopuścić, bałam się, że mi go zabiorą - przyznaje pani Irena.
Znowu trafiła do Choroszczy. Ze szpitala już wyszła, ale okazało się, że synka do domu zabrać nie może.
- Czy jak jestem upośledzona w lekkim stopniu, to już nie mam prawa, aby zajmować się dzieckiem - pyta. - Przecież ja go nosiłam 9 miesięcy pod sercem. I to nieprawda, że nie mamy warunków dla dziecka.
Pani Irena przez dwa ostatnie lata razem z matką mieszkały w jednej z białostockich noclegowni.
- Straciłyśmy poprzednie mieszkanie za długi - mówi pani Mirosława, matka Ireny. - Starałyśmy się o mieszkanie komunalne, ale bezskutecznie. Gdy córka zaszła w ciążę, sprawa przyspieszyła. W październiku dostałyśmy od miasta lokal przy ul. Klepackiej.
To 32 mkw. - jeden pokój, kuchnia i łazienka. W pokoju dwa łóżka, łóżeczko i wózek dla dziecka. Szafka pełna jest ubranek dla niemowlaka. Są pieluchy, kosmetyki.
- Większość rzeczy dostałyśmy od różnych ludzi - mówi pani Mirosława. - Jesteśmy gotowe, aby przyjąć Piotrusia i się nim zająć. Irena ciągle mówi o dziecku, tęskni za nim. Codziennie jeździ do Piotrusia.
Czy pani Irena będzie mogła wychowywać dziecko, zadecyduje jednak sąd rodzinny, zawiadomiony przez Miejski Ośrodek Pomocy Rodzinie w Białymstoku. - W opinii MOPR zachodzi podejrzenie, że nie daje ona gwarancji przejęcia opieki nad synem - informuje sędzia Ewa Dakowicz, rzecznik Sądu Rejonowego w Białymstoku.
Sąd czeka teraz na opinię kuratora, który ma ustalić sytuację rodzinną i wydolność opiekuńczo-wychowawczą pani Ireny. Od tego będą zależały dalsze decyzje. Kurator odwiedził rodzinę wczoraj, przeprowadził dokładny wywiad.
- Usłyszałam, że w mojej sytuacji rozwiązaniem może być to, że zamieszkam na jakiś czas z Piotrusiem w Domu Samotnej Matki - opowiada pani Irena. - Zgodzę się na wszystko, byle tylko z nim być.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?