Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Moniką Suchowierską i prywatne przedszkole w Wasilkowie

Piotr Czaban
Mam pomysł i go zrealizuję - mówi MonikaSuchowierska
Mam pomysł i go zrealizuję - mówi MonikaSuchowierska
Monika Suchowierska zamierza otworzyc pierwsze prywatne przedszkole w Wasilkowie.

Kurier Lokalny: Dlaczego akurat w Wasilkowie zamierza otworzyć Pani prywatne przedszkole?

Monika Suchowierska: To nie będzie przedszkole, a prywatna opieka nad dziećmi od około roku do czterech lat. W Wasilkowie dlatego, bo słyszałam i czytałam, że nie ma tu żłobka ani żadnej opieki placówki do opieki nad dziećmi, a jest jedynie przedszkole. Dlatego swój pomysł uważam za rozsądny.

Na czym polega Pani plan?

- Ja jestem opiekunką do dzieci, tak jak moja koleżanka. I chcemy
zajmować się dziećmi, ale nie pojedynczo tylko w grupie, bo w grupie dzieci bardziej się rozwijają, uczą się wzajemnie od siebie. Dzięki tej różnicy wiekowej dzieci (od roku do czterech lat), najstarsze uczą się opieki, a roczne postępów takie, jakie robią czterolatki.

Jakie atrakcje przygotuje Pani dla maluchów?

- Będą dwie panie. Planujemy grupy ośmioosobowe, maksymalnie będzie w niej dziesięcioro dzieci, żeby dostosować wszystko do indywidualnych potrzeb. Będą wyznaczone dwie godziny na sen. Wiadomo, że każde dziecko inaczej się rozwija i potrzebuje czego innego. Zamierzam stworzyć też plac zabaw przed lokalem. Będą zjeżdżalnie, huśtawki. To wszystko będzie na trawce.

Pracowała Pani wcześniej z dziećmi?

- Oczywiście. Opiekowałam się dziećmi przez około trzy lata w Polsce. Dzieci te miały od około pół roku do sześciu lat. Zajmowałam się też rodzeństwem i to, że jest kilkoro dzieci, dużo im daje. Zupełnie inaczej się rozwijają, niż jedno dziecko.

Czyli zapotrzebowanie na opiekunkę do dzieci jest spore?

- Zdecydowanie jest coraz większe, bo przedszkola pozamykali, żłobków jest niewiele, nawet w Białymstoku. W Wasilkowie nie ma żadnego, także uważam ten mój pomysł za dobry, bo to jest potrzebne dla rodziców i ich dzieci.

Domyślam się, że Pani skończyła jakieś studia pedagogiczne.

- Jestem w ich trakcie. Zacznę trzeci rok pedagogiki opiekuńczo-wychowawczej właśnie dla dzieci małych ze żłobka i z przedszkola.

Sama Pani ten biznes otworzy?

- Sama. Oczywiście rodzice mi pomagają, ale to był głównie mój pomysł. Zawsze chciałam to zrobić. Teraz uznałam, że to dobry moment, bo nie ma czegoś takiego w okolicy, a wiadomo, dzieci jest coraz więcej.

Łatwo było znaleźć odpowiedni lokal w Wasilkowie?

- Nie, z tym akurat jest dużo problemów. To było to, co zajmuje mi najwięcej czasu. Znaleźć odpowiedni lokal, w którym można pracować z dziećmi. Wiadomo, żę to nie może być ani na piętrze, ani tym bardziej w bloku, gdzie jest dużo mieszkańców, bo to mogłoby im przeszkadzać. Dzieci nie potrafią spędzać całego dnia cicho. Ciągle szukam, ale sądzę, że jestem blisko finału.

Inwestuje Pani własne pieniądze, czy udało się pozyskać jakieś wsparcie z zewnątrz?

- Pieniądze są na razie prywatne. Myślę, że mi się uda, bo to wbrew pozorom nie jest jakaś duża inwestycja. To nie będzie ani przedszkole, ani żłobek, gdzie jest około trzydziestu dzieci w grupie.

Ile Pani już zainwestowała w swój biznes?

- Kilka tysięcy, tak około dziesięciu. Koszty będę też ponosiła z miesiąca na miesiąc.

Komu będzie podlegała Pani placówka? Będzie jakis nadzór?

- Ja będę odpowiadała za wszystko. Dużo czytałam na ten temat i to, co ja planuję, głównie rozwija się w Warszawie. Jest bardzo dużo zamkniętych osiedli. Tam, jeżeli jest nawet dziesięć bloków, mają już zorganizowaną opiekę dla dzieci. Zwykle takie placówki są na parterze. W takim miejscu kładzie się nacisk na indywidualność każdego dziecka. Pracując z ośmioma maluchami łatwiej rozwijać ich talenty.

Jakie talenty dzieci Pani będzie rozwijać?

- Na pewno będą zajęcia gimnastyczne. Będę też prowadzić zajęcia w formie masażu. Nie jakiś masaż leczniczy, ale masaż rozluźniający i pobudzający rozwój dzieci. Będą także zajęcia muzyczne - nauka piosenek, wierszyków podstawowych, bo oczywiście, niektóre dzieci tak naprawdę nawet nie będą umiały mówić. Będzie też słuchanie muzyki poważnej przed snem. Będzie też zestaw płyt z muzyką dla malucha. Częściowo to jest właśnie oparte na muzyce poważnej. Nasze zajęcia na pewno będą wpływały na rozwój dzieci.

Odwiedzała Pani wcześniej podobne placówki w Warszawie?

- Tak. Uważam, że to rewelacyjny pomysł. Widziałam dzieci, które miały około dwóch i pół roku i znały na przykład litery. Czterolatki są bardzo ciekawe tego jak się czyta, jak się pisze. Już prowadzą swoje zeszyciki. A dwulatki, patrząc na to, również zapamiętują literki, traktując to jako zabawę.

Ile będzie kosztowało utrzymanie dziecka w Pani placówce?

- Miesięcznie około 650 złotych. Będziemy otwarci od 7 do 17. Oczywiście rodzice różnie pracują także będzie możńa zmienić godziny pobytu ich dziecka w zależności od potrzeby. Ja będę stale w lokalu, także nawet, jak ktoś będzie miał taką potrzebę, można zostawić u nas dziecko nawet na godzinę, przy czym godzina będzie kosztowała 10 złotych. To będzie dotyczyć tych dzieci, które nie będa zapisane do grupy. Można też będzie wykupić karnet tygodniowy, który będzie kosztował 200 złotych.

Nie obawia się Pani, że cena jest nieco za wysoka?

- W Warszawie za taką samą usługę płaci się 1200 złotych. Uważam, zę to jest przystępna cena. Opiekunka do dziecka kosztuje nawet 700 - 800 złotych. Ja zapwenię dzieciom opiekę. Zabawki, łóżeczka też będą moje. Tak naprawdę rodzice będą musieli przynieść tylko swoje posiłki. Każde dziecko je inną kaszkę, pije co innego. Niektóre dzieci mają uczulenia. Rodzice będa musieli przynieść również swoje pieluszki. Nocniczki będę miała własne.

Widziałem, że Pani zasięgała już w Internecie opinii na temat swojego pomysłu. Był jakiś odzew?

- Były sygnały. Odzywały się głónie mamy mniejszych, półrocznych dzieci. Jednak ja bym chciała, zęby to były dzieci od około roku. Oczywiście przyjme też dzieci, kóre mają na przykład dziesięć miesięcy. W grupie, gdzie są czterolatki, trzylatki, myślę, że to będzie dobre rozwiązanie.

Czy na temat swoich planów rozmawiała Pani z władzami naszej gminy?

- Nie. Chciałabym, żeby to było raczej prywatne. Nie chcę, żeby to miało jakiekolwiek znaczenie polityczne, bo wiadomo - różńi są ludzie, ani jakkolwiek publiczne. Chcę, żeby dzieci czuły się jak w domu, i żeby rodzice też mieli ze sobą dobry kontakt. Wiele bym się chciała dowiedzieć właśnie od rodziców, czego oni by chcieli.

Dziękuję za rozmowę.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny