Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Goździalska - Wicemiss Świata Mężatek Mrs. World 2011

Jadwiga Aleksandrowicz [email protected]
Monika Goździalska (z prawej) z  szarfą miss Polski mężatek
Monika Goździalska (z prawej) z szarfą miss Polski mężatek Archiwum prywatne
Wdzięk i urodę Moniki Goździalskiej doceniono za oceanem. W Orlando została wybrana Wicemiss Świata Mężatek. To pierwszy taki sukces Polki od 1989 roku, kiedy tytuł Miss Świata zdobyła Aneta Kręglicka.
Monika Goździalska (z prawej) z  szarfą miss Polski mężatek
Monika Goździalska (z prawej) z szarfą miss Polski mężatek Archiwum prywatne

Monika Goździalska (z prawej) z szarfą miss Polski mężatek
(fot. Archiwum prywatne)

Dziś opowiadam o tym na luzie, ale presja była ogromna - nie ukrywa Monika Goździalska. Pochodzi z malutkiego Falborka w gminie Brześć Kujawski. Kiedy została Miss Polski Mężatek, zapowiadała pół serio, pół żartem, że jedzie do Orlando na światowy konkurs, by przywieźć na Kujawy koronę. Korony nie przywiozła, bo za oceanem ta była tylko jedna - dla miss. Jej przypadł drugi w kolejności tytuł - pierwszej wicemiss.

- Po tym konkursie mam mieszane uczucia. Z jednej strony świetna atmosfera, nieporównywalna z klimatem konkursów w Polsce. Przyjazna, pełna uśmiechu, wzajemnego wspierania się uczestniczek, ze zwyczajem obdarowywania wszystkich drobnymi prezencikami, do czego ja akurat nie byłam przygotowana - przyznaje Monika. Obiecała koleżankom ze świata, że pamiątki z Polski wyśle im pocztą.
Ale konkurs Mrs World będzie się jej kojarzył też z wyraźnym faworyzowaniem przez media i jurorów Amerykanki, która wygrała. - Reprezentowała ona firmę organizatorów konkursu. Jest ich pracownicą. Myślę, że u nas coś takiego by się nie zdarzyło - mówi Monika Goździalska.

- Monika była jedną z trzech moich faworytek do korony. Nie dlatego, że jest moją bratową. Przyglądałam się dokładnie wszystkim kandydatkom, a było ich 60. Poza Rosjanką i reprezentantką Jordanii oraz Moniką, żadna nie zwróciła mojej szczególnej uwagi - mówi Daria Goździalska.
- Wiele pań miało wielkie grupy swoich fanów na widowni wielkiego teatru, gdzie odbywał się finał. Przyjechali z transparentami, z wyćwiczonymi hasłami, które skandowali - opowiada reprezentantka Polski. Ona miała jedynie wsparcie męża Łukasza i jego siostry.

- Gdyby nie oni, nie wiem, jakby się to skończyło. Na początku udział w imprezie, wielogodzinne ćwiczenia, organizowane wycieczki były zabawą. Ale z każdym dniem dzielącym od konkursu, czułam coraz większą presję. Z Polski dostałam esemesy i maile, że ludzie liczą na mnie, oczekiwano, że wejdę do ścisłego finału - opowiada Monika.
Pobyt w Orlando trwał dwa tygodnie. Po pierwszych prezentacjach wybrano 14 pań. Jury obejrzało kandydatki w strojach narodowych, sukniach oraz niebieskich jednakowych jednoczęściowych kostiumach kąpielowych i butach na takich samych niezbyt wysokich obcasach. A potem każdy z osobna juror rozmawiał przy stoliku z każdą z kandydatek.

- Na zaprezentowanie siebie miałam cztery minuty. Przyjęłam taktykę zagadania jurorów. Żeby nie mieli czasu na zadanie mi jakiegoś kłopotliwego pytania - śmieje się nasza reprezentantka. Udało się.
Z wytypowanej czternastki ostatecznie wybrano sześć finalistek, w tym trzy faworytki Darii Goździalskiej: Monikę, Rosjankę i reprezentantkę Jordanii, a także Peruwiankę, Wietnamkę i Amerykankę.
- Monika wspaniale zaprezentowała się w srebrnej sukni, którą sama zaprojektowała - zdradza Daria Goździalska.

- Wszyscy mnie pytali, czy to Prada, Gucci albo jakaś inna znana firma. A ja materiał kupiłam w sklepie we Włocławku, a suknię uszyła mi w ciągu czterech dni pani Elżbieta Nitecka z gminy Boniewo. Nie miałam czasu na poszukanie sobie jakiegoś gotowego stroju - dodaje wicemiss świata.

- Najbardziej dumny jestem z tego, że Monika jest piękną i normalną kobietą, że sukcesy nie przewróciły jej w głowie - mówi małżonek Łukasz Goździalski. Unika mediów. Ceni prywatność. Podkreśla, że dla niego i żony najważniejsze są rodzina i dom.

- Prowadzimy zwykłe życie, choć niektórym wydaje się że sukcesy Moniki wywróciły je do góry nogami. Monika jak każda żona i matka dba o dom, gotuje, odwozi dzieci do szkoły i przedszkola - dodaje. Przyznaje, że z przyjemnością patrzył na żonę w srebrnej sukni jej projektu.

- Z klasą - ocenia oszczędnie. Przyznaje też, że nie lubi takich konkursów, ale wie, że żona potrzebuje jego wsparcia, więc był i na wyborach krajowych w Legnicy, i wybrał się z nią i swoją siostrą do Orlando. Wsparcia Monice udzielają też za każdym razem inni członkowie rodziny. Gdy wyjechali z mężem ze swojego małego Falborka do USA, synkiem zajęli się teściowie, a córką brat Moniki.

- Wie pani z czego jestem najbardziej dumna? Z tego, że od sukcesu Anety Kręglickiej w 1989 roku żadna Polka nie zdobyła w takim konkursie tak wysokiego miejsca. I że udało mi się to bez układów i znajomości, bez wspierającego mnie dużego grona fanów i sponsorów. Chyba jestem dzieckiem szczęścia - śmieje się Monika.

Co teraz? - Nie wiem. Czekam na propozycje. Na razie cieszę się, że znów jestem z dziećmi, w moim domu, że mogę pobiegać w postrzępionych ukochanych dżinsach. I że tak wielu ludzi uśmiecha się do mnie i gratuluje mi tytułu - mówi piękna Kujawianka.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny