Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Monika Goździalska - Miss Polski Mężatek 2011

Jadwiga Aleksandrowicz [email protected]
Trzeba marzyć i mocno wierzyć, że marzenia się spełniają. A gdy los się uśmiechnie, nie bać się pracy. Bo tylko ciężka praca może pomóc w tym, by marzenia zamienić w sukces
Trzeba marzyć i mocno wierzyć, że marzenia się spełniają. A gdy los się uśmiechnie, nie bać się pracy. Bo tylko ciężka praca może pomóc w tym, by marzenia zamienić w sukces
Była modelką, została miss polskich mężatek. Monika Goździalska zapewnia, że jest przede wszystkim szczęśliwą matką i żoną. Tak po prostu.

Mówi o sobie, że jest warszawianką z pochodzenia, Kujawianką z wyboru, obywatelką świata z przypadku. I kobietą spełnioną.

- Tak, zdecydowanie tak. Spełniona i szczęśliwa - uśmiecha się Monika Goździalska, która akurat zdobyła w Legnicy koronę Miss Polski Mężatek (Mrs. World Poland 2011). Przyznaje, że tytuł ten dał jej przepustkę do wyborów Miss Świata Mężatek w amerykańskim Orlando, ale to tylko jedno z ogniw życiowego łańcuszka szczęścia. Miła błyskotka.

Takich błyskotek w życiu pięknej, smukłej i niezwykle sympatycznej kobiety o orzechowych oczach, było niemało. W 1999 roku Monika została Twarzą Europy, na koncie ma tytuły Best Body of the World w Istambule, Bikini International Poland. Tak wyobrażała sobie życie?

- Gdy byłam dorastającą dziewczynką, chciałam pracować w lodziarni - śmieje się Monika. - Dopiero kolejne marzenie, żeby zostać modelką, się spełniło. Nie aktorką, nie piosenkarką, ale właśnie modelką. Lubiłam się przebierać.

Jako szesnastolatka, w 1998 roku zgłosiła się do jednej z warszawskich agencji reklamowych. Pokazy za pokazami, z jednego wybiegu na drugi, trzeci, kolejne. Niejako przy okazji wpadały tytuły, na przykład "Modelki Warszawy".

Siedzimy w restauracji Falborek pod Brześciem Kujawskim, należącej do jej szwagierki Darii Goździalskiej. Falborek, niewielka miejscowość od 2005 roku jest miejscem na ziemi nowej Miss Mężatek. Tu jest jej dom, stąd odwozi codziennie dwoje dzieci do Włocławka, dwunastoletnią Natalię do szkoły, a pięcioletniego Tristana do przedszkola. Na spotkanie przybiega z dziećmi. Właśnie przybiega, a nie przychodzi, bo jak mówią jej znajomi, Monika to żywe srebro. Szybka, zwinna, pełna radości. Życiowa optymistka.

Ukłon przed królową

- Nie wiem, skąd mi się to bierze? Może stąd, że czuję się bezpieczna i robię to, co uwielbiam. No i lubię pracować. Wiem, jak może być w życiu ciężko. Straciłam ojca, gdy byłam dzieckiem. Po jego śmierci mama długo była sama. Było ciężko - nie ukrywa.

Ma świadomość, że nie wszyscy traktują pracę modelki poważnie. Dla niej każdy pokaz, każda sesja zdjęciowa to był obowiązek, który starała się wypełniać jak najsumienniej.

- Wbrew pozorom to nie jest łatwy zawód. Wyczerpujący fizycznie, czasem psychicznie. Ale ja go uwielbiałam. Dodatkowo dostałam od losu bonusy. To podróże. Zwiedziłam niemal cały świat. Nigdy w życiu nie zobaczyłabym tak wielu miejsc, gdyby nie zawód modelki i udział w rozmaitych konkursach - opowiada.

W Tajlandii, Chinach. Wspomina Meksyk , gdzie uczestniczyła w pokazie mody przed tamtejszą królową, poprzedzonym ćwiczeniami jak i w którym momencie, zgodnie z etykietą, należy się ukłonić monarchini. Opowiada o Paryżu, w którym mieszkała, gdy związała się z jedną z francuskich agencji reklamowych.

Wspomina zapachy krajów, w których bywała i ich kuchnie. Bo choć jej wiotka figura o tym nie świadczy, Monika uwielbia jeść i kocha gotować. Zapewnia, że nigdy nie stosowała żadnej diety. Nawet, gdy w ciąży przytyła 6 kilogramów. Po porodach szybko wracała do swojej wagi.

- W domu sama gotuję obiady. A poza nimi moją specjalnością jest sushi. Uwielbiam je przygotowywać. Podobnie jak eksperymentować z potrawami. Mąż dzielnie znosi te moje eksperymenty - śmieje się. A już całkiem poważnie podkreśla, że wspólne rodzinne posiłki to dla niej rzecz święta.

Rodzina najważniejsza

O rodzinie mówi, że to jej opoka. Ma w niej oparcie, gdy przychodzą rzadkie, ale jednak, chwile słabości. Wtedy nie ma nic lepszego jak rozmowa z mężem Łukaszem, którego poznała przez internet.

- Po prostu nacisnęłam jeden guziczek: Enter - śmieje się radośnie. Ma wsparcie u szwagierki, prawdziwej przyjaciółki. Zawsze może liczyć na teściów, którzy mieszkają niedaleko, we Włocławku. - Opiekowali się dziećmi, gdy byłam na konkursie w Legnicy. I trzymali kciuki. Mieszka w malutkim Falborku i nie żałuje, choć nie zaprzecza, że na początku było niełatwo zamienić Paryż na kujawską wieś.

- Teraz już mam tu swoje sklepiki, a we Włocławku swoją fryzjerkę i kosmetyczkę. No i mam koło siebie zwierzęta, które kocham. Żyję w otoczeniu pięknych koni (teściowie mają stadninę arabów), ukochanych sześciu psów oraz kotów. Od czasu do czasu startuję w konkursach takich, jak ten w Legnicy. Ale moje miejsce jest już tutaj - mówi o Falborku.

W konkursie Miss Polski Mężatek startowało ponad 300 pań, do finału doszło 13. Monika Goździalska przyznaje, że miała chwilę wątpliwości, choć należy do twardych kobiet.

- Rywalki bywają niekiedy paskudne. Okrutne, zawistne, złośliwe. Być może z tego powodu jedna z finalistek się wycofała, a inna gdzieś zniknęła i długo nikt nie wiedział, co się z nią działo. Ostatecznie w finale było nas jedenaście. Nie ukrywam, w pewnym momencie poleciały mi łezki. Ale wtedy moja szwagierka powiedziała: - Przyjechałaś tu, by wziąć koronę. Więc ją bierz! No to wzięłam - znów piękny uśmiech rozkwita na twarzy Moniki Goździalskiej.
Kreacje? Pożyczone

Mąż jest dumny

Czy przywiezie koronę z Orlando na Florydzie? - Mam zamiar - śmieje się. Choć nie będzie łatwo. O tytuł najpiękniejszej mają rywalizować panie z 60 krajów. Na razie biega i załatwia różne sprawy. Choćby amerykańską wizę czy wypożyczenie sukni koktajlowych i tej na ewentualny finał.

- Takich sukien z reguły się nie kupuje, tylko wypożycza od znanych projektantów, bo potem one się do niczego nie przydają - tłumaczy.

Czy jako modelka miała ulubionych kreatorów?

- Modelce nie wypada wybrzydzać. Praca polega na prezentacji strojów danego kreatora. Trzeba to zrobić jak najlepiej, by nie wypaść z obiegu. Chociaż oczywiście miałam i mam ulubione marki - mówi Monika Goździalska, ale powstrzymuje się od ich wymieniania. Najlepiej jednak czuje się w sportowym luzie: spodnie, kurtki, trampki - to jest to, co jej odpowiada.

W Falborku bardzo sympatycznie przyjęto wiadomość o jej tytule. - Ludzie gratulują mi, uśmiechają się. A mąż jest dumny - mówi najpiękniejsza polska mężatka.

- Gdy poszłam w poniedziałek do szkoły, to już wszyscy wiedzieli, że mama została Miss. Koleżanki słyszały o tym w radiu - mówi Natalia, która niewątpliwie odziedziczyła po mamie wiotką figurę i urodę. Ale o pójściu w jej ślady nie chce słyszeć. - Praca modelki mnie nie interesuje. Chcę być weterynarzem. Kocham zwierzęta - odpowiada dwunastolatka. Oczywiście cieszy się z sukcesu mamy. - Fajnie taką mamę mieć - stwierdza.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny