Kiedy mąż nieudacznik młodszej z sióstr o swoim życiu mówi „ch..nia z grzybnią” można mu uwierzyć, mimo że w te roli jest sam Marcin Dorociński. Ale przecież wiadomo, że ten znakomity aktor nie pierwszy raz gra rolę nieodpowiedzialnego ojca (wspaniałe „Serce, serduszko”) i raczej pewnym jest, że będzie świetny. Zimna i zdystansowana jest tu starsza siostra, czyli Agata Kulesza. Jedynie w scenach przemawiania do umierającej, nieprzytomnej matki, mimiką twarzy potrafi wyrazić gamę uczuć. Brawa za kostiumy powinna zebrać Agata Culak, która perfekcyjnie oddała styl nauczycielki klas I-III reprezentowanej przez Gabrielę Muskałę. Obdarzona niezwykłą wewnętrzną energią aktorka świetnie gra idiotkę, która wierzy w szamańskie zaklęcia, a smutki topi w alkoholu. Zresztą, któż nie uwierzy w bioenergoterapeutów, kiedy jego rodzice będą na łożu śmierci. A taki traf spotyka obie siostry. Dębska jedną sceną z kręcenia serialu świetnie charakteryzuje zasadniczą i profesjonalną starszą siostrę , podobnie czyni z młodszą, kiedy musi oddać pieniądze synowi jedynakowi ruszającemu na szkolną wycieczkę.
Osobne oklaski zbiera tradycyjnie już stuprocentowo wiarygodny Marian Dziędziel. Choć w scenariuszu jest wziętym architektem, co dodatkowo podkreśla wspaniała rezydencja, w życiu zdaje się być całkowitym egoistą, uzależnionym od obsługi żony. Kiedy sam zapada na nieuleczalną chorobę, nadal chce być królem życia, a przynajmniej picia, i wciąż nie przestaje obcesowo traktować czterdziestoletnich córek. One same też między sobą żrą się, wciąż odgrzebują sprawy z dzieciństwa, oskarżają się o okradanie rodziców- z pieniędzy albo z emocji. Typowa polska rodzina? Ale jak pokazana. Trudno nie lubić każdego z bohaterów tego najpogodniejszego w polskim kinie dramatu o odchodzeniu. A i sama Dębska daleka jest od poprawności kina familijnego. Jej bohaterowie chleją, uprawiają seks „jak króliki”,ba, wspólnie nawet palą marihuanę, by ulżyć cierpieniom ojca.
W tym filmie jest nieuchronność śmierci i są prawdziwe uczucia. Siostrzane, rodzicielskie, małżeńskie. Może nie zawsze idealne, ale przecież życie to nie hollywoodzki sen. „Moje córki krowy” pokazują nasz świat i nasze emocje. Tylko wielkiej sprawności Dębskiej możemy zawdzięczać, że wychodząc z kina nie ronimy łez, nawet kiedy w naszym życiu rodzice to już tylko przeszłość.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?