Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mój biegun, czyli historia rodziny, ale nie Jaśka Meli

(ak)
Bartłomiej Topa, w roli wymagającego, surowego, ale jedocześnie czułego ojca jest niekwestionowanym bohaterem tego filmu, który jednak znacznie ogranicza jego zdolności aktorskie.
Bartłomiej Topa, w roli wymagającego, surowego, ale jedocześnie czułego ojca jest niekwestionowanym bohaterem tego filmu, który jednak znacznie ogranicza jego zdolności aktorskie. mat. dystrybutora
Film jednego wybitnego aktora - Bartłomieja Topy

Opowieść o najmłodszym w historii i jednocześnie niepełnosprawnym zdobywcy dwóch biegunów ziemskich ma w sobie ogromny potencjał, którego jednak Marcin Głowacki w swoim najnowszym filmie nie wykorzystał. Reżyser nawet nie pofatygował się by pokazać niezwykłą osobowość głównego bohatera - coś co mogłoby być najlepszym elementem tego filmu.

Niewykluczone, że takie zadanie zwyczajnie go przerosło. W zamian otrzymaliśmy tkliwą historię opartą na fizycznym i duchowym cierpieniu, które rozgrywają się na tle tragicznych wydarzeń rodzinnych. Dlatego obraz "Mój biegun" zamiast "Prawdziwa historia Jaśka Meli" powinien mieć podtytuł "Prawdziwa historia rodziny Jaśka Meli".

Film zaczyna się od tragedii nad jeziorem kiedy to młodszy z synów traci życie pod wodą. Przez następne minuty na oczach widzów rozgrywa się rodzinny dramat frustracji, bezsilności, poczucia winy, nieporozumień i wzajemnych pretensji. Ten wątek przewija się przez cały film i na nim reżyser dokonuje analizy niełatwych relacji między Jaśkiem i jego ojcem.

Po kilku latach rodzina doświadcza kolejnego nieszczęścia. Porażonemu przez prąd Jaśkowi lekarze amputują nogę i rękę. Tu pokazano cały wachlarz emocji: rozpacz, załamanie, żal, złość, rezygnację, apatię, bunt, ale też radość, nadzieję, determinację i wielką rodzinną miłość. I choć twórcy próbują przekonać chociażby słowami ojca, że kalectwo to stan umysłu, a nie brak ręki i nogi to nie sposób zarzucić im efekciarstwa i mało subtelnego grania na emocjach.

Sporo miejsca poświęcono rodzicom. I to właściwie ich role trzymają ten film w pewnych ramach. Szczególną uwagę widza skupia doskonały Bartłomiej Topa, w roli wymagającego, surowego, ale jednocześnie czułego ojca. I to on jest niekwestionowanym bohaterem tego filmu, który jednak znacznie ogranicza jego zdolności aktorskie. Zaangażowany w postać, ale nie przerysowany dodaje całej historii wiarygodności. Próbuje mu dorównać poprawna Magdalena Walach w roli matki.

Niestety kiepsko wypadają ich filmowe dzieci. Maciej Musiał to obiecujący aktor serialowy, ale na dużym ekranie wypada bardzo przeciętnie. Koszmarnie zagrały jego siostry - szczególne starsza. A do totalnej irytacji doprowadza kompletnie oderwana od scen muzyka Mateusza Pospieszalskiego. Największy zarzut należy jednak kierować do fabuły. Otóż "Mój biegun" kończy się w momencie, w którym powinien się zacząć. A to oznacza, że oglądanie tego filmu nie ma większego sensu.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny