Pod koniec października dowiedziałem się, że muszę opuścić wynajmowany budynek, bo planowane jest jego wyburzenie. Dostałem czas do 30 listopada, a umowy na przykład na odbiór śmieci, czy z ZAiKS-em podpisywane są z trzymiesięcznym okresem wypowiedzenia. Przez jakiś czas będę więc musiał płacić za usługi, których już nie potrzebuję - żali się Tomasz Badura, właściciel klubu Mao.
Lokal mieści się w murowanym budynku przy ul. Młynowej 44.
- Z dokumentów, do jakich udało mi się dotrzeć wynika, że został on zbudowany w 1928 roku. Ponoć mieścił się w nim spichlerz. Moim zdaniem, bardziej prawdopodobna jest jednak wersja mówiąca o tym, że w 20-leciu międzywojennym działała tu szwalnia. Świadczy o tym chociażby charakter i układ okien. Są one bardzo duże i znajdują się na wschodniej ścianie budynku. Ten, kto wymyślił takie rozwiązanie, chciał zapewne, by pracujący tu robotnicy korzystali jak najdłużej ze światła słonecznego - opowiada Tomasz Badura.
Podkreśla, że szkoda by było, gdyby ten budynek został zburzony.
- Jest on przecież częścią naszego dziedzictwa. Pamiętajmy też, że znajduje się przy ul. Młynowej, która sama w sobie jest jednym z niewielu miejsc, które oddają charakter dawnego Białegostoku - twierdzi Tomasz Badura.
Dodaje, że budynek przez lata należał do prywatnej właścicielki, która w lutym tego roku sprzedała go osobom chcącym tu podobno zbudować bloki.
Chcą ratować budynek
- Wykupili teren od skrzyżowań Młynowej - z jednej strony z Kijowską, a z drugiej - z Mławską. Chyba nic już nie da się zrobić. Poprzednia właścicielka występowała swego czasu o wciągnięcie budynku do ewidencji zabytków. Ale nie wiedzieć czemu, spaliło to na panewce - rozkłada ręce Tomasz Badura.
Okazuje się jednak, że budynek może być uratowany. Tak się składa, że ubiegają się o to pracownicy biura kultury i ochrony zabytków w magistracie.
- Do 15 listopada ma zostać stworzona karta ewidencyjna. Podobnie jak w przypadku ponad setki innych obiektów, będziemy wnioskować o wciągnięcie go do wojewódzkiej ewidencji zabytków. To czy tam się znajdzie zależy od decyzji służb konserwatorskich - mówi Sebastian Wicher, pracownik biura.
Dodaje, że jeśli konserwator się zgodzi, będzie można uratować wiele ciekawych obiektów. - W zeszłym roku zburzono XIX-wieczny budynek, który stał przy ul. Artyleryjskiej 15A, a ostatnio też dom przy ul. Wąskiej 47. Ten ostatni był bardzo dobrze zachowanym przykładem drewnianego budownictwa lat 30. ubiegłego wieku. Pozostały po nim tylko zdjęcia - twierdzi Sebastian Wicher.
Andrzej Nowakowski, podlaski konserwator zabytków, twierdzi, że - w przeciwieństwie do budownictwa drewnianego - obiekty murowane przy ul. Młynowej powinny być zachowane. - Nie dam zgody na wyburzenie. Co do przyszłości tej ulicy, trzeba by było porozmawiać z władzami miasta i wypracować wspólną koncepcję - podkreśla konserwator.
Dariusz Orłowski, współwłaściciel terenu, na którym stoi budynek, twierdzi, że nie zamierza wcale w tym miejscu budować bloków, lecz stylowe kamienice. - Zgodnie z obowiązującym tu planem miejscowym mogą mieć do pięciu kondygnacji i tworzyć razem zabudowę pierzejową. Budynki miałyby charakter podobny do tych stojących na osiedlu Jodłowa Park w Ignatkach - twierdzi Dariusz Orłowski.
Przyznaje jednak, że będzie się starał o zburzenie obiektu przy ul. Młynowej 44.
- Wiadomo, że każdy kto kupuje ziemię pod budynki mieszkalne, chce maksymalnie zabudować teren. Inwestycja nie rozpocznie się jednak wcześniej niż w przyszłym roku. Do tego czasu najemca, który prowadzi tam klub może pozostać - tłumaczy Dariusz Orłowski.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?