Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mleczarskie dylematy. Męki pomiędzy gruzem a jajkami

Andrzej Lechowski dyrektor Muzeum Podlaskiego
W budownictwie ciężko, może w nabiale lżej? Czarna Wieś pod Rajgrodem.
W budownictwie ciężko, może w nabiale lżej? Czarna Wieś pod Rajgrodem.
Tym razem do napisania historycznego felietonu zainspirowała mnie współczesność. Trudno przejść obojętnie obok tak intrygującego w swojej metaforyce ogłoszenia. Ale konfrontacja nabiałowa trwała i dawniej.

Pierwsza myśl pobudzająca wyobraźnię, była taka, czy przelicznik wagi gruzu do jajek ma być jak 1 do 1? A druga, to smutna konstatacja, że właściciel gruzu stracił wiarę w siłę i funkcję państwa woląc stać się właścicielem jajek bez udziału Narodowego Banku Polskiego cofając się w epokę handlu wymiennego.

Można też snuć dywagacje o ogólnym stanie światopoglądu autora tego anonsu. Być może jest to manifest polityczny, w którym do wyboru mamy albo ruinę w plastycznej formie gruzu, albo kpinę w trywialnym potraktowaniu metaforyki jajek. Tak czy siak, trzeba szukać trzeciej drogi. Takich dylematów nie mieli dawni białostoczanie. Oni zdecydowanie stawiali na pozbawiony wieloznaczności nabiał.
Tradycyjnym miejscem sprzedaży mleka i nabiału był Stary Rynek na Bojarach. Przeto oburzenie białostoczan wywołało rozporządzenie z lipca 1919 roku, w którym zakazywano handlowanie nabiałem w tym miejscu, wskazując jednocześnie nową lokalizację - Rynek Sienny. Mieszkańcy uważali, że jeżeli chodzi o sprzedaż z furmanek, to można jeszcze uznać słuszność zakazu, gdyż konie zachowywały się jak to konie, mając za nic stan sanitarny. Ale przeciw bezdusznemu zakazowi argumentowano, że "jeżeli mogą sprzedawać Żydówki na stołkach tamże cybulę, kartofle, migdały i rozmaite specjały i nie specjały, to mogą również wieśniacy sprzedawać nabiał". Wkrótce więc zakaz został cofnięty.

Co bardziej światowi białostoczanie mogli jednak w iście europejskich warunkach delektować się mlecznymi przysmakami. Otóż już na początku maja 1919 roku miasto obiegła wieść, że w pawilonie w ogrodzie miejskim otwarta zostanie restauracja i mleczarnia prowadzona przez R. Kurowskiego. Dla wyjaśnienia dodam, że lokale gdzie można było popijać mleko i kosztować rozmaite mleczno-śmietankowe leguminy nazywano przed wojną mleczarniami.

Pawilon w ogrodzie był lokalem sezonowym. Jego otwarcie zapowiadało rozkwit wiosny i nadchodzące lato. Corocznie magistrat ogłaszał przetargi na wynajęcie pawilonu. Wzbudzały one prawdziwe emocje. Jednego roku koncesję na prowadzenie mleczarni wygrał nawet Ritz. A zdarzyło się też i tak, że znany białostocki księgarz Albin Brzostowski postanowił podreperować swój budżet mleczną gastronomią. Tu spotkał go srogi zawód. Branża zjednoczyła się i Brzostowski mlecznym restauratorem nie został.

Wśród białostockich mleczarzy pojawiały się też postacie barwne, takie wokół których anegdotki same powstawały. Tak było z założoną w 1926 roku "Mleczarnią Podlasianką", która mieściła się przy Sienkiewicza 22. I niby nic do śmiechu gdyby nie to, że jej właścicielem był niejaki Śledź. No i pokpiwano sobie, czy to mleczarnia, czy śledziarnia, lub czy właściciel wymoczył się w mleku, czy nadal jest zasolony.
Z mleczarniami w niewielkim segmencie mlecznego interesu konkurowały apteki. Jeden z najznakomitszych białostockich farmaceutów Marek Frauszteter, który od 1913 roku przy Sienkiewicza 63 miał swoją aptekę jako pierwszy w mieście otworzył, higieniczne laboratorium, w którym przyrządzał "kefir zwykły i leczniczy, sterylizowane i gazowane mleko". Ale nawet on nie mógł konkurować z magnatami białostockiego mleczno-nabiałowego rynku - rodem Pekałoków.

Prowadzili oni swoje sklepy nabiałowe już od początku XX wieku. Znajdowały się one przy Sienkiewicza. Pod numerem 38 w kamienicy Zilberfeniga mleczarnię miała Leja Pekałok. Później sklep prowadziła jej córka Estera. Tuż obok w narożnej z Warszawską kamienicy Wołkowyskiej nabiałem handlował Całko Pekałok. Rodzina dbała o zrównoważenie popytu i podaży. Wobec tego kolejny z Pekałoków, Józef, zamiast mleczarni prowadził przy Lipowej 7 kawiarnię. Co prawda w 1927 roku stwierdził, że kawa kawą, ale interes na jajkach i mleku pewniejszy i przebranżowił się na rodzinną specjalność. W 1934 roku koncern jajeczno-mleczno-serowy Pekałoków zdobył Rynek Kościuszki i kolejny sklep przy Sienkiewicza pod 13. To w nim Lipa Pekałok przejął prymat prowizora Frausztetera i rozsmakowywał klientów w homogenizowanym i sterylizowanym mlekiem. Tej ekspansji Pekałoków zazdrośnie przyglądać się jeno mogli konkurenci - Szymon Kaganowicz z Zamenhofa 10, Liberman z Lipowej 36 czy Losz z Rynku Kościuszki.

W latach trzydziestych rozgrywała się też w Białymstoku jajeczno- mleczna wojna. Front był wyraźnie zaznaczony. Po jednej stronie chrześcijanie, po drugiej Żydzi. Bastionem chrześcijańskiego nabiału był Dom Katolicki, czyli dzisiejsze kino Ton. Tu swoją siedzibę miało Zrzeszenie Mleczarń Spółdzielczych - Zdrowy Nabiał. Jego początki sięgały 1890 roku, kiedy to słynny później finansista Józef Karpowicz w rodzinnym majątku Białystoczek pod Zabłudowem zorganizował pierwszą w Białymstoku spółkę mleczarską "Karpowicz i S-ka", zrzeszającą okolicznych ziemian.

Konfrontacja nabiałowa trwała. Każde potknięcie po przeciwnej stronie frontu traktowane było jako sukces. Ale gdy do mleczarni Józefa Pekałoka z Lipowej 7 pewnej kwietniowej nocy w 1928 roku włamał się niejaki Abram Kolew, to na linii frontu zapadła cisza. No bo jakże to. Do Pekałoka włamali się i ukradli 16 kilogramów sera i 10 kilo masła! A dlaczego nie do nas? Czymże nasze sery i masło gorsze od pekałokowego? A może to podstęp? Może to sam Pekałok najął jakiegoś tam Abrama i zastosował taki wojenny fortel?

Takie to emocje budzić może niewinny z pozoru handel śmietaną, serem i jajkami. To już nie wiadomo, w czym lepiej robić - w gruzie czy w jajkach?.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny