Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz i Damulewiczówna

Joanna Klimowicz [email protected]
Krystyna Damulewicz, szefowa wydziału kultury w magistracie zaprotegowała swoją córkę do pracy przy remoncie Pałacyku Gościnnego, który sama nadzorowała. - Jak mogłam nie pomóc bezrobotnemu dziecku? - naczelniczka dziwi się o co tyle hałasu.

Rozmowa

Rozmowa

Gary w pałacyku... to kpina!
Kurier Poranny: - Jak wspomina pan dwuletnią pracę w Białymstoku?
Robert Stpiczyński: - Chciałem zapomnieć o tych przykrych chwilach. Co najmniej osiem miesięcy zepsuła mi pani naczelnik.

l W jaki sposób?
- Wstrzymywała płatności. Dopiero interwencja prezydenta miasta sprawiła, że zostałem do końca opłacony. Miała mi za złe, że nie traktuję jej jak fachowca od malarstwa. A nim byłem ja i ksiądz Nieciecki. Dokonaliśmy wraz z ekipą wspaniałego dzieła. A teraz ona uzurpuje sobie prawa do tego dzieła sztuki. Pałacyk powinno się zwiedzać! Sprzedaż garów w tak pięknym miejscu, któremu poświęciłem dwa lata życia, z dala od rodziny, pracując 18 godzin dziennie... To zakrawa na kpinę. Proszę sobie wyobrazić, że poprzesuwałem swoje wszystkie włoskie plany, by pracować w pałacyku. Dopiero teraz załatwiłem wszystkie formalności i zabieram się za Rafaela. Zaczynam pracę nad skopiowaniem największych dzieł Rafaela do jego muzeum w Urbino.

l Czy pani Karolina, córka pani Damulewicz, była wartościowym pracownikiem?
- Nie, ona tylko się uczyła. Młoda dziewczyna, zaraz po szkole, najczęściej parzyła kawę. Przyjąłem ją dlatego, że niezręcznie było mi odmówić pani naczelnik. Wolałem mieć komfort pracy.
Dziękuję za rozmowę
Rozmawiała Joanna Klimowicz

Karolina zarobiła dzięki "przedsiębiorczości" mamy kilka tysięcy złotych, na czarno. Pikanterii sprawie dodaje fakt, że remont pałacyku i oczywiście pensje wykonawców w całości pokryły pieniądze z miejskiej kasy. W ciągu pięciu lat poszły na to prawie trzy miliony złotych.

Dwa lata spięć
Sprawa "wciśnięcia" córki do ekipy artystów malujących freski w pałacyku wypłynęła dzień po naszej publikacji o związkach Krystyny Damulewicz z firmą Zepter. Wczoraj napisaliśmy, że dzięki jej przychylności i bez wiedzy prezydenta w reprezentacyjnym obiekcie Zepter prezentuje swoje drogie garnki.
Handel garnkami najbardziej zabolał Roberta Stpiczyńskiego, światowej sławy polskiego malarza kopistę, mieszkającego we Włoszech. To jego dziełem są malowidła w pałacyku. Przeczytał nasz artykuł w Internecie. Opowiedział nam o dwuletniej współpracy z szefową miejskiej kultury, o konfliktach na tle finansowym i ambicjonalnym.
Przyjechał do Białegostoku w 2001 roku, na prośbę księdza Jana Niecieckiego z Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, który opracował projekt wystroju i wyposażenia Pałacyku. Remont przeprowadzany był pod nadzorem wydziału kultury i konserwatora zabytków.

Propozycja nie do odrzucenia
- Na jednym z pierwszych spotkań komisji pani naczelnik zapytała mnie, czy nie zatrudniłbym jej córki. Nie wiedziałem, jak mam się zachować - mówi Stpiczyński. - Chciałem załatwić sprawę kulturalnie, zaspokoić aspiracje pani naczelnik i zapewnić sobie spokój do pracy. Niezręcznie było odmówić. Więc się zgodziłem.
- To nie tak! - oburza się Krystyna Damulewicz. - Ja jej nie poleciłam. Pan Robert sam zapytał, czy znamy kogoś do pomocy. Zapytałam, czy mogłaby przyjść moja córka. Była świeżo po studiach, po architekturze wnętrz, nie miała pracy. Przyszła i widocznie się sprawdziła, skoro została przez kilka miesięcy.
Pytamy o zarobki córki. W urzędzie mówi się, że sięgały pięciu tysięcy złotych miesięcznie.
- A skąd! Najwyżej 1 300 złotych. Pracowała jako pomocnik, nie na etacie - deklaruje Damulewicz. - Ja nie mam sobie nic do zarzucenia. To co miałam zrobić ja, matka? Patrzeć jak dziecko siedzi bez pracy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny