Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mistrz Europy strongmanów Marek Czajkowski: Łatwiej jest wspiąć się na szczyt, niż się na nim utrzymać [WYWIAD, ZDJĘCIA]

Jakub Laskowski
Marek Czajkowski
Marek Czajkowski Wojciech Wojtkielewicz
Białostocki mistrz Europy strongmanów Marek Czajkowski opowiada o obronie tytułu i celach na przyszłość.

Najsilniejszy człowiek Europy - to brzmi dumnie. Taki tytuł może jednak zyskać tylko garstka wybranych. Kiedyś był nim sławny Mariusz Pudzianowski, obecnie zaś największym strongmanem do 105 kg na naszym kontynencie jest Marek Czajkowski. Z początkiem czerwca białostoczanin został nim ponownie, tym razem na własnej ziemi. To, jak podkreśla, smakuje podwójnie.

Czy po tym sukcesie coś się w Twoim życiu zmieniło?
Marek Czajkowski: Jeśli chodzi o nagły wzrost popularności, to raczej nie. Oczywiście zdarzają się sytuacje, w których kibic poprosi o zdjęcie, bądź autograf. Poza tym życie celebryty mnie nie kręci. Wychodzę z założenia, że aby do czegoś dojść, to trzeba to robić przez ciężką pracę, a nie przez popularność.

Miło patrzy się, gdy białostoczanin broni tytułu mistrza Europy przed własną publicznością, i to w takim stylu.
- To bez wątpienia największy sukces w mojej karierze. Zgadzam się z opinią, że łatwiej jest wspiąć się na szczyt, niż się na nim utrzymać. Nie ukrywam, że trafiłem z formą w odpowiednim momencie. Nigdy wcześniej nie czułem się tak silny jak teraz. To wynik ogromnej pracy, jaką wykonałem w ciągu ostatnich miesięcy. Nie da się opisać słowami uczucia satysfakcji z obrony tytułu. Chciałbym podziękować z całego serca wszystkim, którzy tego dnia kibicowali mi na Rynku Kościuszki.

CZYTAJ: Mistrzostwa Europy Strongman 2019. Siłacze rywalizowali na Rynku Kościuszki. Wygrał Białostoczanin [WYNIKI, ZDJĘCIA]

Ile lat pracy zajmuje, by wskoczyć na poziom europejskiej czołówki?
- Tego nie da się tak przeliczyć. Osoby, które zaczynają swoją przygodę ze strongmanem, muszą nauczyć się cierpliwości. O ile mięśnie można wzmocnić bardzo szybko, o tyle stawy i ścięgna w tym sporcie narażone są na ogromne przeciążenia. Praca nad tymi elementami wymaga wielu lat, a kontuzje są czymś naturalnym.

Nie brakuje jednak głosów, że podnoszenie ciężarów to takie sportowe disco polo...
- Powiem tak: jeśli ktoś uważa, że podnoszenie ciężarów to zabawa dla dużych dzieci, to zapraszam go na trening. Nikomu tego nie żałuję. W tym sporcie nie chodzi tylko o siłę. Ważna jest też psychika, technika, wytrzymałość i wydolność. Równie istotna jak mięśnie jest głowa.

Co masz na myśli?
- Trzeba być odpornym psychicznie. Podczas zawodów jest do wykonania około sześciu konkurencji. Strongman, który podda się przy pierwszej nieudanej próbie, nigdy nie będzie mógł liczyć na wysokie miejsca w imprezach rangi mistrzowskiej.

Jak rozpoczęła się Twoja przygoda z ciężarami?
- W białostockim liceum (Marek Czajkowski pochodzi z małej miejscowości Kapice Stare - przyp.red). Koledzy, którzy chodzili na siłownie już od dłuższego czasu namawiali mnie do treningu. Wreszcie dałem się wyciągnąć. Oni przestali chodzić po trzech miesiącach, a ja zostałem w tym przez dziesięć lat (śmiech). Może dlatego, że jestem osobą, która jeśli się za coś zabiera, to swoją pracę wykonuje na sto procent. Imprezy, alkohol... zawsze sobie tego odmawiałem. Treningi były na pierwszym miejscu. Żyję tak do dziś i czuję się z tym bardzo dobrze.

Z pewnością na początku, jak każdy nastolatek chodzący na siłownie, trenowałeś w celu poprawienia sylwetki. Kiedy pomyślałeś, że z tego można zarabiać na chleb?
- Gdy rozpocząłem naukę na Politechnice Białostockiej wstąpiłem do sekcji trójboju siłowego, w której trenowałem przez pięć lat. Nie ukrywam, że to dało mi podstawę do zostania strongmanem. Ćwicząc trójbój siłowy wzmacniasz plecy i nogi, czyli partie mięśni, które są kluczowe dla zawodowego strongmana. Po skończeniu studiów znajomi namówili mnie do zapisania się na amatorskie zawody. A że szło mi nie najgorzej, to zdecydowałem się pójść w tę stronę. Jestem szczęśliwy z efektu.

Gdybyś urodził się dziesięć lat wcześniej, na fali popularności strongmanów, teraz miałbyś na koncie fortunę, tak jak Mariusz Pudzianowski.
- Ogólnie zauważyłem, że wielu strongmanów porównuje się do Mariusza. Mówią, że ważąc dużo, dużo mniej dźwigają podobne ciężary jak on w latach swojej świetność. Ale każdy, kto tak twierdzi powinien zdawać sobie sprawę, że sport ewoluuje. Skoki narciarskie, piłka nożna i Formuła 1 pokazują to najlepiej. Dlatego nie rozumiem odbierania zasług Mariuszowi.

ZOBACZ TEŻ: Strongman. Reprezentacja Polski najsilniejszą drużyną na świecie!

Z drugiej strony, dla wielu współczesnych strongmanów, Pudzianowski to idol z dzieciństwa.
- Ja bez wątpienia zaliczam się do tej grupy. Kiedyś co tydzień, gdy zawody były transmitowane przez TVN, siedziałem przed telewizorem jak zaczarowany.

A teraz, biorąc pod uwagę tylko gablotę trofeów, możesz porównywać się do niego.
- Absolutnie! Do Mariusza jeszcze mi bardzo daleko. Skala jego osiągnięć jest ogromna. On pięciokrotnie wygrał World’s Strongest Man. Żadnemu Polakowi po nim nie udało się zdobyć tego tytułu choćby raz. W tym roku blisko sukcesu był Mateusz Kieliszkowski, który został wicemistrzem świata.

Jesteś mistrzem Europy indywidualnie i w drużynie, mistrzem świata w drużynie oraz mistrzem Polski. Czy czujesz się już spełnionym sportowcem?
- Nie. Zawsze celuje wysoko, dlatego musiałbym osiągnąć wszystko, żeby powiedzieć, że jestem spełniony. Brakuje mi złota mistrzostw świata, aczkolwiek nie będzie to łatwe, bo rywale są bardzo silni. W tym roku mistrzostwa rozegrane zostaną w Stanach Zjednoczonych dopiero w grudniu. Na razie trudno mi powiedzieć, czy pojadę. Starty zimą, podczas gdy sezon europejskich odbywa się latem, bardzo rozbijają przygotowania do występów w następnym roku. Przekonałem się o tym dwa lata temu.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny