Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mira Łuksza: Białystok to biały potok

Tomasz Mikulicz
Mira Łuksza
Mira Łuksza Andrzej Zgiet
Wmoim odczuciu ludzie tu są szczerzy - nie noszą na twarzach masek, pod którymi chcieliby się przed kimś ukryć - mówi poetka Mira Łuksza.

Nasze rozmowy

Nasze rozmowy

Otwieramy cykl rozmów z nominowanymi do nagrody literackiej im. Wiesława Kazaneckiego. To największe wyróżnienie w środowisku białostockiej literatury przyznawane jest od 22 lat. Laureatów poznamy podczas gali 1 marca. Nominowanymi są: Dariusz Adamowski, Krzysztof Gedroyć, Mira Łuksza, Wojciech Roszkowski i Tadeusz Słobodzianek. Wartość nagrody - 32 tys. zł.

Tytuł Pani tomiku to "Biały stok“. Skąd pomysł na rozdzielną pisownię tej nazwy?

Mira Łuksza, poetka: Stok to nie jest w tym przypadku jakaś górka czy wzniesienie. W języku starosłowiańskim stok oznacza źródło lub potok. Słowo "biały“ odnosi się zaś do rzeki Białej. Można więc powiedzieć, że nazwa miasta oznacza: "biały potok“.

Różnych spojrzeń na Białystok jest w tomiku sporo. Wjednym z wierszy pisze Pani o białostoczanach jako o ludziach pozbawionych masek.

- Białystok to bardzo młode miasto. W moim odczuciu ludzie tu są szczerzy - nie noszą na twarzach masek, za pomocą których chcieliby się przed kimś ukryć.

Z kolei w "Rondzie Lussy“ mamy opis spaceru, na który wybrali się tuzy białostockiej literatury, m.in. Kazanecki i Plutowicz.

- To opis autentycznej historii, która wydarzyła się w 1978 lub 79 roku. Byłam na I roku studiów. Tego dnia szliśmy z Janowiczem do Szachowicza. Po drodze spotkaliśmy jeszcze kilku literatów. Pamiętam, że - słynący z czarnego humoru - Janowicz zauważył: "A wystarczyłaby na nas jedna seria z karabinu“. My jednak moglibyśmy się obronić. Każdy z nas miał pod pachą książkę. Byliśmy młodzi i niezależni. Nie jest ważne kto rządził i rządzi - czerwoni, zieloni, czy fioletowi.

W wierszu: "Ulica Lipowa“, realne życie przeplata się ze światem zmarłych. Zauważa Pani nieistniejących przechodniów, którzy "biegną po swoich żydowskich i innych sprawach“.

- Granica między teraźniejszością a przeszłością nie jest tak wyrazista, jak mogłoby się wydawać. Poeta jest zaś swego rodzaju medium. Łowi wibracje, emocje zastanych miejsc. Zresztą, jest to dar dany nie tylko poetom. Na terenie byłego getta, przy ul. Zamenhofa przyjmuje bioenergoterapeuta, który twierdzi, że ogrom cierpień jakich doznali tu Żydzi wytwarza energię rozstrajającą nawet sprzęt komputerowy - przechodnie tu tracą orientację. Są rzeczy nie do ujrzenia gołym okiem. Czasami pisząc wiersz mam wrażenie, że przemawiają przeze mnie emocje osób z przeszłości.

A propos przeszłości, często wychodzi Pani poza miejskie rogatki i powraca na - zapamiętaną z dzieciństwa - wieś.Tak jest np. w utworze "Miejsce“, gdzie czytamy: "jak ten dom co pozostał sam, na fundamencie z kamieni /co zebrał je dziadek z pola, sprzedanego obcym przez wnuka“. Często młodzi sprzedają ziemię ojców?

- To wiersz w pewnym sensie o mnie. Sama również zdradziłam swoją ziemię, odeszłam stamtąd. Odziedziczoną naszą ziemię sprzedał zaś mój chory brat, bo nie udało mu się uzyskać renty, a nie da rady pracować. Tego typu sytuacji jest na podlaskiej wsi sporo. To bardzo smutne, szczególnie jeśli uświadomimy sobie jakie znaczenie miała ta ziemia dla naszych przodków. Kiedy w latach I wojny światowej cała wieś - i prawie cale Podlasie - wyjechało w głąb Rosji w ramach tzw. bieżeństwa, mój prapradziadek Mitruk został. Wszystko zostało spalone. Pradziadek musiał walczyć o każdy skrawek ziemi, własnymi rękami. Wtedy ludzie wrócili. Teraz bywają też tacy, którzy wybierają wieś.
Być może oni za jakieś 100 lat będą tworzyć klimat podlaskiej wsi. Chociaż pewnie taka atmosfera, jaką opisała Pani w wierszu "Cisówka“ nigdy już nie powróci. Mamy tu ciepły obraz rodzinnego gniazda z tak pięknymi frazami jak: "Bose chłopaki biją piętami pod muzykę“. Pojawia się postać Ryszarda Kapuścińskiego.

- Późniejszy słynny reportażysta trafił do nas zaraz po ukończeniu studiów. Ludzie do dziś o tym pamiętają. Ryszard napisał w książce "Busz po polsku“, w reportażu "Daleko“ o konkretnych ludziach, m.in. o moim śp. dziadku Mikołaju Łukszy. Był to znany w okolicy adwokat ludowy - pisał ludziom podania, załatwiał sprawy w urzędach. Dziadek jest też obecny w moim wierszu. Opowiadam tu zresztą o całej swojej rodzinie. Chociaż w Cisówce w wielkim domu Łukszów nikogo już nie ma. Wszyscy umarli.

Smutek po stracie towarzyszy wielu Pani wierszom. Wśród nich jest ten opowiadający o tragedii jaka spotkała mieszkańców Bud i czterech innych wsi. Za czasów PRL-u zostały zalane po to, by w ich miejscu powstał zalew Siemianówka. Mieszkańców przesiedlono do bloków w Bondarach. O jednej z tych osób pisze Pani: "przeniesiony do Bondar, na wysokie piętra osiedla umarłych“.

- To była ogromna tragedia. Ludzi wysiedlano siłą. Ich domy zostały często zalane tak jak stały. Mieszkańcy opuścili ziemię, na której ich przodkowie żyli setki lat. Czy odebrano im pamięć? Przywracam pamięć miejscom i ludziom.

W jednym z wierszy dokonuje Pani ciekawego zabiegu. Chodzi o fragment: "Balać nohi, tatulka, a prajszli tak mała!“. Polskimi literami pisze Pani po białorusku. Może to jest przyszłość białoruskiej literatury w Polsce, żeby dotrzeć do większej liczby czytelników należałoby używać polskich znaków.

- Ten tomik jest drugim jaki napisałam w języku polskim. Wiersze pisze się w takim języku, w jakim się czuje - jak się myśli, jak się śni. Te akurat układały mi się po polsku. A cyrylica daje mi poczucie związku z duchem Słowiańszczyzny. Myślę, że literatura białoruska pisana polskimi literami miałaby tych samych czytelników co ta pisana cyrylicą. Ludzie ceniący słowo czytają.

Czytaj e-wydanie »

Zaplanuj wolny czas - koncerty, kluby, kino, wystawy, sport

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny