Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mira Becker: Hitlerowiec kochał się w Żydówce

A.Cz.D.
Mira Becker przy pomniku cmentarnym na Pietraszach
Mira Becker przy pomniku cmentarnym na Pietraszach
Mira Becker, to białostocka Żydówka. Znów wspomina swoje ukochane miasto.

Ja bardzo przepraszam, źle się czułam i mieszkałam u córki. Tam nie miałam pana telefonu, zrobiła się przerwa. Taka długa, że tęskniłam do wieści z Białegostoku. Co słychać w moim mieście? Pięknieje?! To nadzwyczajne. Już lepiej się poczułam.

Najpierw to chcę jeszcze raz opowiedzieć o tym, co trochę nam się poprzednio pomyliło. Mala Klucznik była moją bardzo kochaną koleżanką. Miała młodszą siostrę. Tej siostrze było na imię chyba Mili. Tak, pewnie Mili. Ona była zakochana w Niemcu, on był żołnierzem i też kochał białostocką Żydówkę. Jak była okupacja, Mili nie poszła do getta, mieszkała u jakiegoś państwa. I oni zaczęli coś podejrzewać. Raz w niedzielę Mili gdzieś wyszła, może do kościoła, bo chciała pokazać, że nie jest Żydówką. Wtedy ci państwo weszli do pokoju i znaleźli listy. W tych listach zakochany żołnierz prosił Mili, by niszczyła korespondencję, nie zostawiała śladów.

Ja chyba wiem, dlaczego ich nie zniszczyła. To była wielka miłość. Nadzwyczajna, w niezgodzie z całym światem. Czy pan słyszał, co było dalej? Nie mówi się o tym w Białymstoku? Więc ci państwo donieśli na policję, Mili zaaresztowali i powiesili w getcie. Co zrobili z jej ukochanym, tego nie wiem.

Nadzwyczajna była i Mala Klucznik. Lekarka, od biednych nie brała pieniędzy. Mieszkała w Paryżu, potem w Palestynie, w Izraelu. Wyszła za mąż za inżyniera. Bardzo się wszyscy lubiliśmy, mój mąż poleciał do Izraela pielęgnować męża Mali, gdy ten umierał. Potem i ona zachorowała na canser. Byłam z nią, ostatni raz spotkałyśmy się w hotelu. Jak odchodziłam, to powiedziałam: - Do zobaczenia za 3 tygodnie. Uśmiechnęła się. Pomyślałam, że dobrze, bo ma nadzieję. Ale ona wiedziała, co się z nią dzieje, zmarła za 10 dni. To ja musiałam opowiedzieć Mali o losie jej siostry. Tyle tych tragedii przeszło przez moje usta. A teraz już nie mam komu opowiadać. Wygląda na to, że tylko ja tak długo żyję.

Stojąc nad grobami

Pisał pan, że trzeba upamiętnić ostatnią drogę Żydów białostockich, jak szliśmy z getta na pola pod Pietraszami i do wagonów. Ja tylko mogę na to powiedzieć dziękuję i mieć nadzieję.

A jak mówię Pietrasze, to najpierw myślę o braciszku Abramie, co go Niemcy zabili latem czterdziestego pierwszego roku. Jak dwa lata temu stanęłam w lesie na Pietraszach, to był to mój najważniejszy czas. Przyszłam do niego. Nie mogła mama, nie mogli tata i siostra. Ja przeżyłam, by na Pietraszach spotkać się z kochanym braciszkiem. Długo czekał na mnie. A gdzie skończyła życie kochana siostra Ida? Mam przy łóżku jej zdjęcie. Gdzie rodzice i kuzyni? Gdy słyszę jak ludzie kłócą się w domach, to żal bierze, że oni nie mają pojęcia, jakie szczęście mieć koło siebie rodzinę.

Pociąg ku śmierci

To jeszcze opowiem o czymś ważnym. Dlaczego wyskoczyłam z pociągu, którym wywieźli nas w sierpniu 1943 roku do Treblinki? Pamiętam dobrze ten moment. Staliśmy dużą gromadką w getcie i wtedy podszedł chłopak. Powiedział, że uciekł z Treblinki z kolegą, ale tamten zginął. Powiedział też, że w obozie Niemcy mordują gazem, nikt nie zostaje przy życiu. On był inny niż nasi chłopcy w getcie. Wynędzniały i miał takie smutne oczy, beznadziejne.

Uwierzyłam mu. Zaprowadziliśmy go do Barasza [przewodniczący Judenratu]. Czekaliśmy na zewnątrz, aż wyjdzie. Barasz mu nie uwierzył, pewnie nie chciał uwierzyć, miał swoją politykę. Kazał uciekać, straszył, że wezwie policję i chłopaka zastrzelą. Nigdy już go nie spotkałam, zapamiętałam oczy i słowa. A czy mówiłam, jak ciężko było wejść do wagonów, którymi Niemcy wozili na zagładę. Popchnął mnie Niemiec, u którego wcześniej służyłam. A podszedł jeszcze mały chłopczyk i zapytał, czy może mnie wziąć za rękę, bo zgubiła się mu mama. Czułam jego rękę. Był tłok, wszystkim chciało się bardzo a to bardzo pić. Zebraliśmy pieniądze i jakiś Niemiec podał przez zakratowane okienko butelkę z wodą. Jak doszła do mnie, to była prawie pusta. Nic to, już wiedziałam, że wyskoczę. I udało się, żyję. Mam tyle do wspominania. Zapisze pan to wszystko?
PS. Przypominam, że w sierpniu przyszłego roku obchodzić będziemy 70. rocznicę likwidacji getta w Białymstoku oraz walk bojowników żydowskich.

Ponawiam propozycję, którą zgłosiłem 16 sierpnia, by upamiętnić ostatnią drogę kilkudziesięciu tysięcy białostockich Żydów. Wiodła ona od bramy przy ul. Jurowieckiej przez Poleską i przyległe uliczki na pola niedaleko dworca kolejowego Białystok Poleski (Fabryczny), gdzie po wojnie zbudowano elektrociepłownię. Stamtąd ładowano nieszczęsnych do wagonów i wieziono do obozów zagłady.

Czy można liczyć na inicjatywę radnych białostockich, wsparcie władz miejskich? Czy my, mieszkańcy Białegostoku, zdobędziemy się na ten akt? I jaką formę nadać upamiętnieniu?

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny