Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mietek Szcześniak i Adam Nergal Darski mogą zaśpiewać w duecie

Z Mietkiem Szcześniakiem, piosenkarzem, kompozytorem, autorem tekstów rozmawia Danuta Nowicka
to piosenkarz, kompozytor, autor tekstów.
to piosenkarz, kompozytor, autor tekstów. mwmedia.pl
Nigdy nie chciałem być pieśniarzem religijnym ani świeckim. Chcę śpiewać o ciele, które zostało pięknie wymyślone i o duszy, która została również pięknie wymyślona.

Nie ma obawy, że po 11 listopada straci Pan niewinność?

Mietek Szcześniak: Z jakiego powodu?

W tym dniu ukaże się Pana pierwsza płyta anglojęzyczna, nagrana m.in. z udziałem afroamerykańskiego chóru z Los Angeles pod dyrekcją legendarnego HB Burnuma, a także Wendy Waldman i Basi Trzetrzelewskiej.

- Gdybym miał stracić niewinność, pewno już dawno bym się z nią pożegnał. Trochę pochwał już słyszałem, a parę kropel oleju w głowie, sporo pokory i pasja - dają zwykle należyty dystans. Może przysłużył się do tego mój dziadek, Mieczysław, który dał mi siłę życia. Dużo miłości, uwagi, skupienia na potrzebach, świadomości własnej energii, indywidualności, odwagi i tego, co mamy najcenniejsze - własnego czasu.

Co znaczy tytuł singla, "Signs", czyli "Znaki"?

- Piosenka pod tym tytułem stała się jedną z ważniejszych na płycie. To po pierwsze. Po drugie - jestem z tych, którzy szukają znaków w codziennym życiu. To, co się odciska w naszym umyśle, w naszym sercu, co nas rozwija i zmienia, zaczyna się od odczytanego dobrze znaku.

Spotkanie z Wendy Waldman było znakiem?

- Tak, bo to fascynująca osobowość. Myśli podobnie jak ja o życiu, o muzyce. Pracuje w kręgu amerykańskiej muzyki folk. Inspirowanie się różnymi gatunkami muzycznymi traktuję jak przygodę i mam taką koncepcję popu; czasami dodaję uncję jazzu, czasami szczyptę soulu, czasami trochę bossa novy. Teraz przyszedł czas na folk amerykański.

Jak doszło do Państwa spotkania?

- Cztery lata temu Szkot, który mieszka w Polsce, Brian Allan wpadł na pomysł, żeby twórcy piosenek ze Stanów Zjednoczonych zrobili coś wspólnie z polskimi twórcami. Ja i Wendy spoźniliśmy się na spotkanie o dwa dni, więc byliśmy do siebie naturalnie przypisani. Wendy usiadła przy fortepianie, ja zacząłem śpiewać i już pierwszego dnia powstała piosenka "Nigdy nie będziesz taki sam". I tak przez dwa kolejne lata: albo ona przyjeżdżała do Warszawy, albo ja do Los Angeles. Napisaliśmy ze 30 utworów, z czego 14 znalazło się na płycie.

Jaki był mechanizm powstawania piosenki?

- Podążałem za jej akordami, ona podążała za moją melodią. Później to cyzelowaliśmy. Zwrotka już jest, a jaki powinien być refren? Co ma wyrażać? Czy powinien rosnąć w siłę, być radosny, otwierać? Jaki czujemy tekst? I jeszcze - jak to zostanie zagrane i wykonane.

W Stanach nagrywa się inaczej?
- Los Angeles jest miejscem, gdzie poziom jest szczególnie wysoki. Samo studio masteringowe, w którym nadaje się ostatni szlif brzmieniu, to niesamowita architektura. Wszystko podporządkowane jest dźwiękowi, zaplanowane przez największe mózgi od tych rzeczy. Do tego dochodzi wybór realizatorów, naprawdę niezłych.
Nagrywając w Stanach, spełnił Pan swoje marzenie.
- Mówiąc szczerze, niczego takiego nie planowałem, już parę razy miałem robić karierę zagraniczną, ale wie pani, jak to jest u nas z tymi karierami. Aż nagle pojawiła się ta akcja z Wendy. Pojawiła się sama, jak większość rzeczy w moim życiu. Nigdy nie starałem się, nie zabiegałem, nie walczyłem pazurami o karierę, o pozycję zawodową. Chodziłem własnymi drogami za muzyką i za tym, co mnie fascynowało.
Nie brakuje słuchaczy odcinających się od treści, które Pan popularyzuje.
- Nie wszyscy mają okazję do nich dotrzeć, bo media mnie sekują. A wiadomo, że choćbyśmy zrobili najlepszą rzecz pod słońcem, jeśli media tego nie udostępnią...
To nas nie ma.
- Nie wierzę, że poziom publiczności jest taki, jak zakładają lanserzy. Jeżdżąc po Polsce od 20 lat, jestem przekonany, że słuchaczy mamy świetnych i rozumnych.
Przy innej okazji powiedział Pan, że w latach 90. zaczął serio traktować Pana Boga.
- Kiedy się dojrzewa, wybiera się świat wartości i buduje hierarchię. Dla każdego to, co dla niego najważniejsze, staje się jego bogiem. Ja postanowiłem, że moim bogiem będzie Bóg.
Stąd Pana udział choćby w koncertach poświęconych papieżowi, w wielu akcjach charytatywnych, działalność na rzecz Sudanu.
- Jan Paweł II był niezwykłą osobą na wielu poziomach, był autorytetem intelektualnym, moralnym. Szanowali go ludzie różnych wyznań i poglądów. W świecie, w którym wyznaje się kult energii, chorobie i umieraniu nadał wartość i szacunek.
Wyciągnął rękę do swojego potencjalnego zabójcy i przedstawicieli innych religii. Jako pierwszy papież od dwu tysięcy lat przekroczył próg synagogi, odległej o kilkaset metrów od Watykanu. Postępował wedle prawa miłości, a nie prawa racji, czym wzbudził mój głęboki szacunek.
Zgodzi się Pan, że w śpiewanych przez Pana tekstach poświęconych wartościom chrześcijańskim występuje jednak pewien dydaktyczny smrodek?
- Mnie mądrości większe ode mnie nie pachną niemiło - wręcz odwrotnie, chcę się uczyć od lepszych i większych. Teksty oparte na Biblii to część kultury judeochrześcijańskiej, która jest jedną z podstaw naszej cywilizacji. Ale nigdy nie chciałem być pieśniarzem religijnym ani świeckim. Chcę śpiewać o ciele, które zostało pięknie wymyślone, i o duszy, która została równie pięknie wymyślona. Nikogo nie nagabuję. Opowiadam o sobie, o swoim życiu.
Wielokrotnie śpiewał Pan w duecie. Na życzenie? Z wyboru?
- Najczęściej to drugie, bo już na etapie tworzenia piosenki słyszę konkretne głosy. I potem je zapraszam. Raz zdarzyło się, że zostałem zaproszony do piosenki, która trafiła pod przysłowiowe strzechy, do "Dumki na dwa serca", z Edytą Górniak.
Z Nergalem by Pan zaśpiewał?
- Niedokładnie wiem, jak on śpiewa. Zależy, czy byłby to dobry artystycznie pomysł. Bo, powiem pani szczerze, starając się być dobrym człowiekiem, wiem, że należy podawać innym rękę.
Jak śpiewało się z Basią Trzetrzelewską?
- Basia jest jedną z najniezwyklejszych osób, jakie spotkałem. Jest wulkanem ekspresji i radości. Ma totalnie zaraźliwą, pozytywną energię i ten rodzaj uważności dla każdego, kogo spotyka, za który powinna dostać Nobla. Nie spotkałem artysty, który będąc tak zajęty, miał taką uważność. Byłem na jej koncercie i jestem pod wrażeniem jej muzykalności, gry zespołowej, tego, w jaki sposób pracuje i jakie efekty osiąga.
Miałem też zaszczyt śpiewać z nią w duecie na jej koncercie w Łodzi. Basia jest kolejnym dowodem na to, że im większy format człowieka, tym bardziej naturalny jest i skromny. To wielka zaleta.
Pana specjalność to różnorodność. Wykonywał Pan utwory z przesłaniem, ale i krotochwilną, uroczą piosenkę "No co ty na to", utwór średniowieczny w jazzowej oprawie. I Haendla.
- Były jeszcze festiwale muzyki jazzowej i festiwale muzyki współczesnej. Jestem muzykiem, kocham muzykę. Uważam, że w tej różnorodności wszechświata została nam dana jak najlepszy deser. Doceniam ten niezwykły podarunek w różnych jego przejawach. Nie ograniczam się gatunkowo. I chciałbym więcej eksperymentować.
Żeby się sprawdzić?
- Ja po prostu to lubię. Odczuwam radość z różnorodności, a uprawianie jednego gatunku jest dla mnie jak szukanie schabowego w chińskiej restauracji. Wszystko ma swoje smaki, a ich odkrywanie i przyrządzanie jest wielką przygodą. Dlaczego z tego nie korzystać?
Jakoś szczególnie dba Pan o głos, szkolony notabene w akademii?
- Staram się nie przeziębiać. I odpoczywać, spać. Bo nie oszczędzam się, prawie na każdym koncercie używam swoich trzech oktaw.
Pana kariera mogła być bardziej spektakularna. Wystarczyło poddać się wizażystom i odpowiedzieć na oczekiwania tzw. przeciętnej publiczności.
- To kwestia wyboru. Wybieramy to, co jemy, gdzie i jak mieszkamy, to, co kochamy i co daje nam satysfakcję. Co nas rozwija i co rozwija publiczność. Czy idziemy po linii najmniejszego oporu, wspinając się na szczyty popularności, czy pozostajemy sobą i podążamy za intuicją. Ja wybrałem tę drugą drogę i nie narzekam.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny