Mieszkania z rynku wtórnego jeszcze nie tak dawno temu były tańszą alternatywą dla tych, których nie było stać na nowy lokal. Od kilku lat ich ceny szybko jednak rosną, a w II kwartale 2020 r. za mieszkania z drugiej ręki płaciło się nawet o 10 proc. więcej niż rok wcześniej. Firma Expander Advisors sprawdziła, ile średnich pensji potrzeba dziś, żeby kupić używane mieszkanie.
Mieszkanie z rynku wtórnego? Odkładaj wszystko, co zarabiasz, przez 9 miesięcy
Dopóki ceny mieszkań w Polsce rosły w podobnym tempie jak wynagrodzenia, sytuacja była względnie stabilna. Świadczy o tym m.in. wskaźnik pokazujący, ile średnich pensji netto należałoby odłożyć, by móc kupić 50-metrowe mieszkanie w jednym z siedmiu największych miast kraju. Jak policzyli eksperci firmy Expander Advisors, między początkiem 2013 r. a początkiem 2017 r. mimo silnych wahań liczba ta na ogół spadała – ze 102 do 95 średnich pensji.
Później jednak zaczęły się wzrosty. Między I kwartałem 2017 r. a I kwartałem 2020 r. koszt zakupu mieszkania z drugiej ręki wzrósł z 95 do 103 średnich pensji, niwelując wcześniejsze spadki. Było to jednak nic w porównaniu z gwałtowną zmianą, jaką przyniósł II kwartał br. W ciągu zaledwie trzech miesięcy wskaźnik podskoczył ze 103 do 108 średnich pensji netto. Oznacza to, że należałoby odkładać całą pensję przez 9 miesięcy, żeby móc kupić używany lokal. Tak złej dostępności mieszkań nie odnotowywano od 8 lat.
Jak pandemia koronawirusa wpłynęła na dostępność mieszkań?
Wniosek, że na dostępność mieszkań wpłynęła pandemia koronawirusa z Wuhan, nasuwa się sam. Eksperci Expander Advisors podkreślają jednak, że przyczyn tak nagłej zmiany jest kilka. Po pierwsze w II kwartale 2020 r. duży wzrost cen mieszkań używanych (o 10 proc. w skali roku) zbiegł się w czasie z niskim poziomem średniego wynagrodzenia w Polsce (3776 zł netto). Był to główny czynnik zmniejszający dostępność mieszkań.
Po drugie można mieć nadzieję, że tak duży skok dostępności był chwilowy, bo wynikał z wyjątkowej sytuacji wywołanej pandemią i lockdownem. Jak podkreślają eksperci, w II kwartale 2020 r. sprzedaż mieszkań spadła w największych miastach, jednak z zakupu rezygnowały najprawdopodobniej głównie osoby mniej zamożne. Jak zaświadczają m.in. deweloperzy, bogatsi inwestorzy kupowali nadal, co mogło spowodować chwilowy wzrost cen mieszkań i wywołać jednorazowy skok wskaźnika dostępności mieszkań.
Pewnym pocieszeniem może być fakt, że aby kupić mieszkanie z rynku wtórnego, i tak potrzeba dziś mniej średnich pensji niż podczas poprzedniego kryzysu gospodarczego. Dziś jest to 108 pensji, natomiast w II kwartale 2007 r. wskaźnik ten wynosił aż 180 pensji.