Mieszkańcy się żalą: Nasze bloki wyglądają jak slumsy

Odłupane kawałki tynku i bure elewacje straszą z daleka, mieszkańcy skarżą się też na grzyb i wilgoć. Teraz dodatkowo boją się, że topniejąca pod oknami góra śniegu zaleje im piwnice.

Od ponad trzydziestu lat nie było tu remontu. Dach przecieka, tynk z elewacji odpada wielkimi kawałami, a mieszkania mamy zagrzybione - mówi pan Mirosław (nazwisko do wiadomości redakcji), lokator bloku przy ul. Armii Krajowej 4 w Hajnówce.

Wilgoć w mieszkaniu to ogromny problem także w innych blokach na tym osiedlu. Pani Halina od lat skarży się na zagrzybione ściany. Kiedy w 1997 roku Zakład Gospodarki Mieszkaniowej przejął bloki od Tartaku, w lokalu, który zajmowała, przeprowadzono oględziny i sporządzono protokół.

Na załączonych fotografiach widać, że problem jest poważny. Jednak remontu nowy administrator nie przeprowadził. Po 12 latach ściany wciąż są zagrzybione.

- Meble zniszczone meble, w domu czuć przykry zapach. Mam już tego dość - mówi pani Halina.

Dyrektor ZGM Anatol Łapiński tłumaczy, że budynki były bardzo zaniedbane przez poprzedniego właściciela. Od kiedy zakład administruje tymi blokami, wykonał wiele prac, jednak wszystko zależy od funduszy.

- Nie jesteśmy w stanie zrobić wszystkiego od razu. Jednak to nieprawda, że nic nie robimy - tłumaczy dyrektor Łapiński. - Po przejęciu budynków w 1997 roku zmieniliśmy tam ogrzewanie z pieców kaflowych na centralne, pokryliśmy dachy w trzech blokach, remontowaliśmy klatki schodowe, wstawiliśmy drzwi i domofony. Teraz chcemy zmienić dach w bloku nr 4, wykonać elewacje i zagospodarować teren wokół budynków. Ale to wszystko kosztuje. Dla przykładu podam, że zmiana dachu to jakieś 40 tysięcy złotych - dodaje.

Zdaniem dyrektora, kolejne zabiegi poprawiły stan budynków i wyeliminowały przyczynę wilgoci w wielu mieszkaniach. Problem pozostał jedynie na parterach, gdzie wina leży w nieodpowiedniej izolacji fundamentów.

Jak jednak obiecuje Anatol Łapiński, jeśli tylko ZGM otrzyma kredyt, naprawi ją jeszcze w tym roku.

Lokatorzy boją się, że wilgoci w mieszkaniach będzie jeszcze więcej. Przed blokami zalega góra śniegu.

- Jeśli przyjdzie nagłe ocieplenie, to woda zaleje nam piwnice. I tak w mieszkaniach jest grzyb, boimy się - mówią lokatorzy. - Żądaliśmy wywiezienia śniegu. Jednak nasze pisma do ZGM nic nie dały i śnieg jak leżał, tak leży.

- Wywiezienie śniegu jest kosztowne. Jeśli wydamy kilka tysięcy na ten cel, mocno uszczuplimy nasz budżet i tym bardziej ciężko będzie z remontami. Śnieg powoli się topi i na pewno nie będzie podtopień. Gdyby jednak nadeszła nagła odwilż, będziemy interweniować - uspokaja Anatol Łapiński.

Lokatorzy żalą się, że są gorzej traktowani, bo mieszkają w blokach bardzo starych i najmniej zadbanych. Budowano je w latach 50., nie miały więc parkingów. Teraz samochodów wciąż przybywa i jest nowy problem. - Przed naszymi oknami parkują samochody, nie możemy dojść do śmietnika - skarży się pan Mirosław. - Prosiliśmy o postawienie zakazu parkowania, ale nie zostaliśmy wysłuchani.

Dyrektor Łapiński mówi nam, że parkowanie samochodów to duży problem. Niestety, dopiero przy zagospodarowaniu terenu wokół bloków i przebudowie ulicy można będzie wykonać zatoki do parkowania aut.

- To normalne, że jest coraz więcej aut, a kiedy budowano te bloki nikt o tym nie myślał. Finał jest taki, że ludzie nie mają gdzie parkować, ulica jest wąska i nie ma garaży - mówi dyrektor hajnowskiego ZGM. - W marcu spotkamy się z mieszkańcami i jeśli będą tego chcieli, postawimy tablicę zakazująca parkowania.