Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mieszkańcy chcą ulicy ks. Girstuna. IPN ujawnia, że donosił bezpiece.

Alicja Zielińska
Ks. Stefan Girstun
Ks. Stefan Girstun fot. Parafia św. Andrzeja Boboli w Białymstoku
Ks. Stefan Girstun przez 38 lat był proboszczem w Starosielcach. W poniedziałek uchwała o nazwie ulicy ma być rozpatrywana przez białostockich radnych. Zapowiada się burza.

Z materiałów IPN wynika, że ksiądz przez 15 lat był tajnym współpracownikiem SB.

Z wnioskiem o nazwanie ulicy imieniem ks. Stefana Girstuna wystąpili Piotr Topczewski i Janusz Borkowski ze Starosielc.

- To szok. Znałem księdza kilkadziesiąt lat - mówi Piotr Topczewski. - To był wspaniały człowiek. Skromny, życzliwy, o wielkim sercu. Pomagał ludziom, kupował lekarstwa, nawet za niektórych raty spłacał, na obiady dzieciom w szkole dawał. A przy tym robił to po cichu, bez rozgłosu.

Kontakty ks. Girstuna z SB opisuje historyk Krzysztof Sychowicz w zbiorowej pracy IPN "Aparat bezpieczeństwa wobec kurii biskupich w Polsce". Współpracować miał od 8 maja 1974 roku do 30 września 1989 roku. Zwerbowany został przez kapitana Kazimierza Kruszkę, dostał pseudonim Wiktor. Wyrejestrowany z powodu złego stanu zdrowia. Zmarł w 2008 roku.

W ocenie bezpieki uchodził za dobrego kandydata, ponieważ pełnił wiele funkcji kościelnych i miał bezpośredni kontakt z kurią.

Z oficerem SB spotykał się zawsze w swoim mieszkaniu, przeciętnie raz w miesiącu. Jak wylicza dr Sychowicz, ksiądz Girstun przekazał SB wiele istotnych wiadomości dotyczących polityki kadrowej kurii i biskupa Henryka Gulbinowicza (ówczesnego ordynariusza diecezji białostockiej), a także sytuacji wśród księży pracujących w kurii, wykładowców Wyższego Seminarium Duchownego i duchowieństwa niższego szczebla. Informował też o planowanych przez kurię imprezach i ich przebiegu oraz o tym, jak księża komentują działania władz wobec Kościoła oraz sytuację w kraju. W opracowaniu nie ma szczegółów o tym, co przekazywał SB w latach 80.

Janusz Borkowski jest przybity, kiedy z nami rozmawiamy. - Zadzwonił do mnie jeden z radnych PiS i powiedział. To jest niemożliwe. Nie wierzę w to - powtarza i opowiada, że podczas stanu wojennego ks. Girstun ukrywał na plebanii działaczy Solidarności. Na dzwonnicy kościoła w Starosielcach znajdowała się drukarnia, gdzie powstawały ulotki. Nigdy nie było żadnej wsypy. - Może prowadził grę z bezpieką, by chronić innych - zastanawia się Janusz Borkowski.

Piotr Topczewski podkreśla, że i tak nic nie zmieni jego opinii o księdzu Girstunie.

Dr Krzysztof Sychowicz uważa, że wysunięcie kandydatury księdza Stefana Girstuna na patrona ulicy było niefortunne. - Należało dokładnie sprawdzić - mówi.

Białostocka kuria nie komentuje sprawy.

Reportaż o ks. Stefanie Girstunie znajdziesz także w piątek w Magazynie Kuriera Porannego.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny