Uczniowie zamieszkujący gminę Michałowo, podobnie jak ich rówieśnicy w całej Polsce, jakiś czas temu szkolne ławki zamienili na domowe biurka.
Okazuje się jednak, że kilkoro z nich wciąż pojawia się w swojej szkole. Powodów jest kilka. Jednym z nich może być słaby dostęp do internetu.
- W niektórych miejscowościach są miejsca, nawet pojedyncze domy, gdzie ten internet zanika. W trakcie lekcji uczeń dwa czy trzy razy jest z niej wyrzucany. I żeby nie tracić czasu na ponowne logowanie się, te dzieci po prostu przychodzą do szkoły - mówi Małgorzata Gwaj-Szastaj, dyrektor Szkoły Podstawowej im. Władysława Syrokomli w Michałowie.
Problem pojawia się w tych bardziej oddalonych od Michałowa, szczególnie przygranicznych wsiach i miejscowościach.
- Są tu pewne dziury. Gmina Michałowo jest jedną z największych pod względem terytorium w Polsce. Mamy bardzo małą gęstość zaludnienia, w związku z czym, są takie obszary, gdzie mieszka tylko kilka osób i ten sygnał jest słabszy. Szczególnie, że dookoła jest dużo lasów. Nie da się tam wstawić masztu. A zresztą, maszty stawiają nie gminy, a firmy telekomunikacyjne - przyznaje Konrad Sikora, zastępca burmistrza Michałowa.
Problemy w uczestniczeniu w zajęciach online pojawiają się również wtedy, gdy w domu uczy się więcej niż jedno dziecko. Nie da się przecież uczestniczyć w kliku lekcjach online w tym samym czasie, na jednym komputerze.
- Zdarza się też, że niektórzy rodzice muszą iść do pracy, a dzieci zostawiają pod opieką dziadków. A oni nie zawsze potrafią pomóc w rozwiązaniu komputerowych problemów - podkreśla dyrektor michałowskiej podstawówki.
Codziennie w szkole pojawia się około siedmiu uczniów. W bibliotece mają przygotowane specjalne, ustawione w odpowiednich odległościach, miejsca z komputerami stacjonarnymi. Jeśli przychodzi ich więcej, mogą korzystać też ze stanowisk przygotowanych w innych salach.
- Na miejscu są nauczyciele, którzy się nimi opiekują. Pomagają zalogować się do systemu, pilnują, by dzieci uczestniczyły w swoich lekcjach i sprawdzają, jak sobie z tym radzą. Uczniowie przychodzą z własnymi słuchawkami. Te, które wypożyczamy, są dezynfekowane, podobnie jak wszystko dookoła - opowiada Małgorzata Gwaj-Szastaj.
Niektóre z dzieci do szkoły muszą dojeżdżać nawet kilkadziesiąt kilometrów. Tu problem może stanowić fakt, że na czas epidemii odwołano większość połączeń autobusowych.
- Rodzice są w tej kwestii wyrozumieli. Mieliśmy tylko jeden sygnał, że jest taki problem. Jednak rozwiązał się on, gdy zakupiliśmy 68 komputerów z programu "Zdalna szkoła" - mówi Konrad Sikora.
500 plus dla nauczycieli. Jak złożyć wniosek? Komu przysługuje 500+? Co można kupić? (LISTA)
Szkoły w czasie pandemii
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?