Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Rosa. Piłsudski to teraz Borys Szyc (zdjęcia, wideo)

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Kadr z filmu "Piłsudski"
Kadr z filmu "Piłsudski" Jarosław Sosiński
Borys Szyc to w filmie Michała Rosy Józef Piłsudski. I znów powtarza się schemat – świetny aktor, frapująca postać jaką kreuje, a wszystko upchnięte w średnio udanym scenariuszu.

Początek „Piłsudskiego” Michała Rosy może wbijać w fotel.

Borys Szyc z brodą, jakiej pozazdrościłby mu niejeden drwal z Placu Zbawiciela, toczy półprzytomnym wzrokiem, bo musi przejść badanie w szpitalu psychiatrycznym. Mówi po rosyjsku, a jego szaleństwo pomieszane z cierpieniem niemal namacalnie boli. Zwłaszcza, że z perspektywy prawie 120 lat wiemy, że robi to dla nas. Oczywiście Piłsudski, nie Szyc. Ale Borys Szyc jest właśnie najważniejszą kreacją tego filmu. I zdaje sobie sprawę, że nie jest ideałem. Wysyła ludzi do krwawych rozruchów, ale daje się wykolegować politykierom na zjeździe PPS. A przy tym taka ciekawostka historyczna – kto dziś wie, że ówcześni socjaliści mogli sobie pozwolić na zjazd w Wiedniu? Historia w tym filmie pędzi żwawiej niż Pierwsza Kadrowa wchodziła do Kielc. Przeskoki w historii ilustrują szkolne niemal plansze, zresztą zupełnie słusznie, bo mimo kultu Dziadka, wtedy jeszcze zwanego Ziukiem czy towarzyszem Wiktorem, szczegóły jego biografii chyba nie są powszechnie znane.

Są bombowe zamachy, jest płomienny romans z niezwykle namiętną wedle scenariusza Aleksandrą Szczerbińską. Maria Dębska w tej roli mnie przekonuje – i jako bojowniczka, i jako kusicielka, i wreszcie jako obiekt nie tylko platonicznych uniesień przyszłego marszałka. Ale jego największym uniesieniem jest niepodległość. Za to jedni go uwielbiają, towarzysze partyjni postponują. Uczy się polityki, dochodząc do wniosku, że dla dobra Polski warto i skłamać.
Michał Rosa pokazuje też, że nie ma bezkrwawej rewolucji. W zamachach giną nie tylko rosyjscy zaborcy, ale i ich niewinne dzieci, bojowcy – jak Walery Sławek po wypadku z bombą – mogą mieć depresję. A sam Piłsudski nie jest święty – zdradza ślubną aż do jej śmierci. Bo nie dostał rozwodu. Mroczna Magdalena Boczarska także nie zawodzi.

Do tego piękne zdjęcia Piotra Śliskowskiego i nieprzegadana, wolna od zbytniego patetyzmu muzyka Stefana Wesołowskiego składają się na profesjonalne kino. Michał Rosa w scenariuszu kilka razy podrzuca Ekranowemu Piłsudskiemu te najbardziej znane kwestie, jak choćby o wspaniałym narodzie z ludźmi k..wami, ale zdaje się, że współpraca z jakiś lepiej czującym historyczne bądź co bądź kino scenarzystą wyszłaby „Piłsudskiemu” tylko na dobre.

A tak mamy film, który opowieścią nie porywa, a powinien. Nawet najlepsi aktorzy muszą mieć szansę wystąpić w historii, która zapadnie w pamięć nie tylko dlatego, że trafiła do podręczników historii. Czyż nie po to chodzimy do kina?

Marszałek Piłsudski na dużym ekranie

Źródło: Dzień Dobry TVN

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Dni Lawinowo-Skiturowe

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny