Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Michał Probierz. Alfabet trenera

Michał Probierz
Michał Probierz: Nie ukrywam, że mam jedno wielkie, muzyczne marzenie związane z moim idolem...
Michał Probierz: Nie ukrywam, że mam jedno wielkie, muzyczne marzenie związane z moim idolem... Admis
Od A do Z, czyli alfabet Michała Probierza. W każdy piątek w Magazynie „Porannego” felietony trenera Jagiellonii. Nie tylko o piłce nożnej. Oto pierwszy, na dobry początek, o ulubionych artystach. A już za tydzień B jak...

Muzyka jest obecna w moim życiu odkąd skończyłem jedenaście lat. A kiedy myślę o muzyku, artyście, do głowy przychodzi mi tylko jedno nazwisko. To Janusz Panasewicz. Za co go cenię? Podziwiam go. Taki artysta jak on inspiruje innych i potrafi uspokoić człowieka swoimi rytmami.

Dodatkowo - co bardzo mnie cieszy - Janusz interesuje się piłką nożną i jest jej wiernym kibicem. Mam nadzieję, że kibicuje głównie Jagiellonii, bo przecież jest „stąd”. Urodził się w Lipsku, w Białymstoku kończył szkołę średnią. Ale nigdy go nie pytałem o ulubioną drużynę.

Lubię polską muzykę

To dzięki mojej starszej siostrze Beacie zawsze udawało mi się zdobyć płytę Lady Pank. Powiem szczerze, że od momentu, kiedy ich pierwszy raz usłyszałem wiedziałem, że będzie to przyjaźń z zespołem i Januszem Panasewiczem na lata.

Wiele lat potem poznałem Janusza Panasewicza osobiście. Teraz spotykamy się głównie na różnego rodzaju galach, regularnie rozmawiamy na Facebooku.

„Włóczykij”... To jest moja piosenka. Moim marzeniem jest, by stanąć z Januszem na scenie w momencie, kiedy ją śpiewa. To dla mnie utwór dość osobisty. Jest o tym, że ktoś robi to, co lubi, podróżuje po całym świecie, poznaje ludzi, ale zawsze na koniec powinien wrócić do domu. To będzie dobre podsumowanie lat trenerskiego życia. Poznaje się dużo ludzi, wiele się podróżuje, a na końcu, jak się zostaje zwolnionym i zostaje się samemu, to trzeba wróci do domu.

Dom... To się u mnie przez lata zmieniało. Jestem ze Śląska, tam mieszka moja mama, ale na stałe chciałbym zamieszkać w Gdańsku. Nie mówię tu o emeryturze, bo trener nie odchodzi na emeryturę. Za nudno by było.

Jest wiele motywów muzycznych, które mógłbym dopasować do mojego życia. Tak jest od zawsze. Ostatnio nawet sam Janusz polecił mi piosenkę, mówiąc: „W twojej sytuacji ta będzie odpowiednia”. To była piosenka Tiltu „Jeszcze będzie normalnie”.

Utwór „Kryzysowa narzeczona”... Stan kryzysowy dla żadnego trenera nie jest obcy. Mamy to regularnie. Tak jak mamy jednego „przyjaciela”. To porażka, która zawsze czyha za rogiem i tylko czeka na nasz słabszy moment. Jak będzie zupełnie źle, można też usłyszeć za sobą te znane słowa: „To ostatnia niedziela...”.

Jest jeszcze Ryszard Riedel i jego Dżem. Utwór „Whisky moja żono”. Moi przyjaciele ze Śląska lubią go śpiewać. Ja też. Jak się spotykamy to często kończy się na karaoke. Chociaż - wiadomo - ja zawsze będę śpiewał „Włóczykija”. Nawet mikrofonu nie potrzebuję.

A z tą whisky jest tak, że ja generalnie pijam wino, ale jeśli sięgam po mocniejszy trunek, to wybieram właśnie whisky. Bo wódki nie lubię.

Nie mogę zapomnieć o kultowej „Autobiografii” Perfectu. Jedna z moich ulubionych piosenek to też „Kocham Cię jak Irlandię” zespołu Kobranocka. Darzę ją ogromnym sentymentem.

Lubię polską muzykę. Nawet czasami disco polo sobie posłucham. Ostatnio polubiłem utwory białostockiego rapera Bezczela. Cenię takich artystów jak on.

Piłkarze, jak i trenerzy dużo słuchają muzyki. Jakoś trzeba zabić czas w podróży autokarem na mecz. Ja albo słucham muzyki, albo czytam książkę.

Chciałem pójść na Juwenalia

Kiedy myślę „artysta” to od razu nasuwa mi się jeszcze jedno nazwisko. To już nie muzyk, a aktor. Boguś Kalus. Znamy się dwadzieścia parę lat. Poznaliśmy się gdy grałem w Chorzowie, w Ruchu.

To aktor znany choćby z serialu „Ranczo”. Na moje urodziny - 24 września - zrobił mi właśnie z aktorami z „Rancza” świetną niespodziankę. Dostałem MMS-a z życzeniami. Oni ucharakteryzowani jak w serialu stoją z kartkami, na których napisane jest: „Wszystkiego najlepszego trenerze Michale”. Super!

Boguś grał kiedyś w Chorzowie w takim spektaklu „Cholonek, czyli dobry Pan Bóg z gliny”. To komediodramat, byłem na nim chyba z pięć razy. Tak mi się podobał. I tam jest takie śmieszne hasło: „Spirytus jest dobry na wszystko i Nivea”. I my z chłopakami odesłaliśmy mu zdjęcie z takim napisem. Ubaw.

Ani teatr, ani opera nie są mi obce. Lubię pójść. Pamiętam, jak w Niemczech byłem na „Upiorze w operze”, gdzie występowała Sarah Brightman. Coś fantastycznego!

Zaczęliśmy od muzyki i skończymy na muzyce. Wiedziałem, że Lady Pank będzie grało w Białymstoku na tegorocznych Juwenaliach. Chciałem pójść, strasznie żałowałem, ale mieliśmy mecz wyjazdowy w Krakowie z Wisłą.

Wspominam, jak przez lata rozwijałem się jako piłkarz, potem jako trener, to zawsze gdzieś ten Lady Pank był ze mną. Też zmieniał repertuar, rozwijał się.

Tak samo toczy się życie - ja bym powiedział - od magnetofonu szpulowego do dzisiejszych odtwarzaczy mp4. Dzisiaj - w dobie Internetu, telewizji i innych dobrodziejstw - brzmi dziwnie, że ktoś na takim relikcie przeszłości jak magnetofon szpulowy miał najlepsze kawałki muzyki. Ja miałem. Obrazów czy rzeźb nigdy nie kolekcjonowałem.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny