Facebook, łapanie męża na dziecko to obrazki, które składają się na „Trzy zdjęcia z juwenanaliów”, a to trzecie? To zdjęcie rentgenowskie, które trzeba było zrobić żakowi po jakiejś hucznej imprezie. I Michał Czarnecki, trochę jak taki rentgen, prześwietla akademickie życie towarzyskie. Może z pozycji mentora, ale jednak z dużą dozą wrażliwości.
I rusza w miasto, by zaglądać do „Ogródków piwnych”. I kiedy śpiewa, że „kobiety się całują z minami zmuszonymi” letnie obrazki stają po prostu przed oczami. I co ciekawe – songwriter sam sobie akompaniuje. Jedną gitarę zapętla, trochę dogrywa drugiej partii gitary i wystarczy. Bo najważniejsze jest słowo. A że jest ono najważniejsze, jak nie cieszyć się frazą o „panienkach, które konturówką rysują swe granice, które łatwo zmyje byle łza”.
Będąc wierny idei songwritingu, Czarnecki wybiera sobie średnio cztery akordy i zaczyna snuć opowieści. I mimo że teoretycznie to tylko głos i gitara, dzięki pomysłom aranżacyjnym, wcale nie są monotonne. A autor w piosence „Sen o starej ulicy” portretuje przedwojenny, fabrykancki Białystok w takim klimacie i nastroju, że chce się wejść w świat „latarnianych kropli deszczu”.
Idealnym obrazkiem życia w blokowiskach są „Palacze”. To ludzie, którzy po niedzielnych obiadkach, wychodzą na balkon, żeby oddać się ulubionemu nałogowi. Michał Czarnecki dokłada do swojego rodzajowego obrazka trochę perkusji, odrobinę basu, nakłada gitary i nagle można odnieść wrażenie, że słuchamy zagubionego utworu… Dire Straits, „a inne rzeczy, chociaż mniej toksyczne, trują już nie tylko nas samych”.
Kiedy jest się autorem, tematy leżą na ulicy. I to dosłownie. Opowieść w piosence „Baby” zaczyna się na przystanku autobusowym, gdzie kobiety i mężczyźni czekają cierpliwie na swoją linię. Mężczyźni wiedzą, że owe damy są dla nich nieosiągalne, ale kiedy widzą je we wnętrzu pojazdu, jak dzieci mają fantazje związane z rurami biegnącymi przez autobus. Bo piekarze, malarze i ...miejscy aktywiści - „każdy z nich na chwilę gówniarzem jest”. I paradoksalnie opowiada o pruderii, zakłamaniu, ale też świadomości ciała. Kiedy wysiadają „dumne osiemnastki z siedemnastki, wiedząc że w facetach krew aż wrze” obrazek się dopełnia. Bo marzenia są dostępne dla wszystkich – bez względu na wiek i płeć.
Prędzej czy później i Michał Czarnecki musi zaśpiewać o miłości. Ale jak to robi – wystarczy posłuchać piosenki „Ślady”. W dodatku język z frazą, „pamiątkę tej rozmowy czyni” wywołuje niemal biblijne skojarzenia. I do tego zabawa słowami - „się zarzeka, że nie przyrzekał”. I żeby był wątek lokalny, to podmiot liryczny piosenki, zresztą pewnie niezłe ziółko, w momencie zerwania czuje jednak chłód „który we wrześniu, gdzieś na Piastowskiej, chwyta biegaczy”. Bo nie wiem czy wiecie, ale Michała można często spotkać na obiedzie w barze „Piastowskim”. A skąd pojawia się wspomnienie biegacza? To już trzeba posłuchać piosenki do końca. Bo ta metafora ma swoje konsekwencje.
Płytę kończy fantastyczny portret „Dozorcy”. To zwierzenia faceta, który jest w nocy na posterunku i może dzielić się obserwacjami ze słuchaczami. A jako tak zwany „hidden track” powraca w innej wersji sonicznej utwór „Palacze”.
Michał Czarnecki ma własny styl pisania tekstów. Czasem używa najprostszych słów, innym razem przestawia nieco szyk w zdaniach, by nadać im osobisty rys, a że przy tym ma dość wyrazisty, lekko schrypnięty głos – jego opowieściom po prostu się wierzy.
Koncert promujący płytę „Subtelny zarost miasta” 13 lutego 2020, w czwartek, o godz. 19. Scena Cechowa, ul. Warszawska 6, godz. 19.
Kim jest Michał Czarnecki?
Songwriter, gitarzysta, człowiek młody. Obserwator życia społecznego, podglądacz jak można, uczestnik i laureat kilku konkursów i festiwali poświęconych piosence autorskiej, a kilku nie. Ma za sobą zarówno kameralne spotkania z miłośnikami piosenki autorskiej, jak i występy na kilku większych scenach, w tym na Halfway Festival czy w Studiu Rembrandt Polskiego Radia Białystok. Wygrał wojewódzki festiwal Rockowania 2018.
Jego utwory to z jednej strony narracja o społecznych następstwach życia ludzi w grupie lub w samotności, wyśpiewana z emocjonalnymi akcentami, a z drugiej teksty pisane z humorem i dystansem do otoczenia. Niektóre utwory mają drugie dno, a niektóre zaskakują prostotą i wywołują radość. Pisze wyłącznie po polsku.
W 2019 roku rozwinął instrumentarium (obecnie gitara akustyczna i elektryczna, looper, centrala perkusyjna i kazoo) i wydał płytę „Subtelny zarost miasta”, która jest powodem koncertu w Cechowej. Na koncercie premierowym będzie można zdobyć ten album. To 7 (w końcu zarejestrowanych w studiu) autorskich utworów z miastem w tle. Historie sąsiedzkie, obserwacje rozwinięte do refleksji i wątki miłosne bez kolorów z komedii romantycznych. Nie ma na krążku poetyckich przenośni i spektakularnych porównań. Ta płyta to opowieść o związkach, ale i o samotności, o tym, co w nas zabawne, żywe, ale przede wszystkim szczere, choć często usilnie skrywane. Teksty są proste, jest sporo oddechu. Na koncercie Michał zagra również ulubione utwory z płyty „O człowieku” (nagranej z grupą Lifemotiv) oraz inne.
Czytaj: Zmiana Klimatu wypełniona przez Lifemotiv piosenkami O człowieku