Miasto oklejone banerami z silnym samorządem. Radny PiS twierdzi, że to szpecenie przestrzeni i pyta o koszty

Zgodnie z ustawą o samorządzie gminnym - do zapoznania się z którą gorąco Pana zachęcam - do najistotniejszych zadań gminy należą działania z zakresu "wspierania i upowszechniania idei samorządowej w tym (...) wdrażania programów pobudzania aktywności obywatelskiej". Prowadzone przez miasto działania w oczywisty sposób wpisują się w powyższe priorytety - napisał sekretarz miasta Krzysztof Karpieszuk w odpowiedzi na interpelację Henryka Dębowskiego z PiS.

Radny dopytywał o to, dlaczego akurat w okresie wyborczym w Białymstoku rozwieszono plakaty z hasłem "Silna Rodzina - Silny Samorząd - Silna Polska" (pod takim hasłem odbywa się cykl pikników rodzinnych organizowanych przez magistrat - przyp. red.).
Banerów faktycznie jest w przestrzeni miejskiej dużo. Na przykład na ogrodzeniu przedszkola samorządowego nr 10 przy al. Piłsudskiego 34 naliczyliśmy ich aż osiem.

Czytaj też: Henryk Dębowski z PiS atakuje prezydenta Tadeusza Truskolaskiego. Za to, że wspiera kampanię Koalicji Obywatelskiej

Prezydent Tadeusz Truskolaski już na początku września tłumaczył na naszych łamach, że na plakatach nie ma żadnych znaków partyjnych. - Nie ma też żadnej propagandy ani kampanii wyborczej. Chcemy pokazać, że samorząd jest jednym z największych dokonań ostatniego 30-lecia, a samorządom odbierane są właśnie pieniądze - podkreślał prezydent. Wyliczył, że chodzi o 150 mln zł, które rocznie Białystok będzie tracił na obniżkach podatków.

A teraz sekretarz Karpieszuk dodaje, że działania promujące samorząd będą realizowane do końca roku. - A zatem zakończą się długo po rozstrzygnięciu tegorocznych wyborów parlamentarnych. Z tej przyczyny łączenie ich z kampanią wyborczą uważam za - rzecz ujmując eufemistycznie - nieuprawnione - twierdzi sekretarz.

Czytaj też: Impreza z Bayernem będzie nas kosztować blisko 400 tys. Według PiS to stanowczo za dużo

Kosztów zakupu i powieszenia banerów jednak podać nie chce. Twierdzi, że nie sposób ich wyliczyć, bo inicjatywy związane z promowaniem samorządu wciąż jeszcze trwają. Henryk Dębowski napisał więc jeszcze jedną interpelację, w której prosi mimo wszystko o podanie kosztów.

- Prezydent może mieć coś do ukrycia skoro obawia się udzielić odpowiedzi. A jego idea wspierania samorządu w postaci zawieszania jak leci bez ładu i składu banerów na każdym miejskim płocie po prostu szpeci przestrzeń publiczną i nie wnosi kompletnie niczego do życia mieszkańców - mówi radny.

Czytaj też: W murze stałby prezydent. A dzieci by w niego strzelały

Według niego banery nie były przez mieszkańców oczekiwane, a pieniądze wydane na szkodliwą dla środowiska folię można było przeznaczyć choćby na nowe łąki kwietne czy sadzonki drzew, których za czasów urzędowania prezydenta Truskolaskiego - zdaniem Dębowskiego - wycięto tysiące.

- Nasz samorząd ma się dobrze, a co najwyżej trzeba go bronić przed nieprzemyślanymi działaniami prezydenta, co też czynimy - podkreśla radny.