Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasto o nich nie pamięta

Izabela Filipowicz [email protected] tel. 085 748 95 18
Dziś po szkole Piotrusia odebrała prywatna opiekunka, której płaci jego mama
Dziś po szkole Piotrusia odebrała prywatna opiekunka, której płaci jego mama fot. Anatol Chomicz
Niewidoma matka ma syna chorego na porażenie mózgowe. Prosiła o pomoc... Wszyscy jej odmówili.

Od czego zacząć? - pyta z lekkim strachem w głosie Halina Kamińska. - Tyle się w tym życiu wydarzyło... Tyle spraw na głowie... Tyle zmagań...
Pani Halina jest niewidoma. Choć mieszka pod jednym dachem z mężem, to tak naprawdę samotnie wychowuje 10-letniego Piotrusia. Chłopczyk od urodzenia cierpi na porażenie mózgowe. Nie chodzi.

Wszystko dla Piotrusia

- To może zaczęłaby pani od Piotrusia - podpowiadam.
- To mądry chłopiec - z dumą mówi matka. - Czy pani wie, że w wieku trzech lat znał na pamięć 50 wierszy Jana Brzechwy? Taki mądry i inteligentny chłopiec. I jaki przystojny!
Pani Halina jest bardzo związana z synem. - On z matką też - przyznają jego nauczyciele.
Mama jest masażystką. We własnym mieszkaniu przyjmuje klientów. Ciągle na nogach. Od 8 do 21 pracuje.

- Wszystko dla Piotrusia, żeby jak najlepiej miał - zwierza się. - Leczenie, wózki, rowery, sprzęty do zabawy i normalnego funkcjonowania niepełnosprawnego dziecka. To wszystko kosztuje. A synek musi się rozwijać, nie może być zamknięty w czterech ścianach...

Prosiła, nie pomógł nikt

Do tej pory Piotruś miał lekcje w domu, przychodzili do niego nauczyciele. Ale matka postarała się, aby od tego roku uczył się w szkole. - Żeby miał kontak z dziećmi, żeby nie był sam - mówi.
Ale już na samym początku pojawił się problem...
- Choć przyjeżdża i odwozi go specjalny bus, to ja nie mogę mu towarzyszyć w drodze do szkoły - żali się kobieta. - A w aucie musi być przy nim opiekun. Byłam wszędzie i w Miejskim Ośrodku Pomocy Rodzinie, i w departamencie spraw społecznych urzędu miejskiego, PCK, Caritasie... Owszem pomagają, ale tylko pełnoletnim. Musiałam zatrudnić opiekunki, żeby odwoziły go i przywoziły ze szkoły. Sama nie mogę. Muszę pracować. W naszym mieście rodzice chorych dzieci muszą radzić sobie sami - mówi.

Dlaczego tak jest? Zarówno w MOPR, jak i departamencie spraw społecznych usłyszałam, że owszem pomogą niepełnosprawnym, ale... pełnoletnim. Bo takie mają programy. O pomocy dla dzieci nie ma mowy.

A nowelizacja ustawy o rehabilitacji zawodowej i społecznej osób niepełnosprawnych mówi, że gmina ma obowiązek nie tylko dowieźć chore dzieci do szkół, ale także zapewnić im opiekę w czasie przejazdu.

I co się okazuje? W naszym mieście, gdzie codziennie z przejazdu specjalnym busem korzysta prawie 40 dzieci, jest tylko jedne opiekun!
Jeden?! - Bo więcej szkół się nie zgłosiło - odpowiada Łucja Orzechowska, wicedyrektor departamentu edukacji w magistracie.
A czy miasto informowało szkoły, że mogą z takiej pomocy skorzystać? - dopytuję się.

- Dyrektorzy znają prawo - odpowiada Orzechowska.
Więc dlaczego szkoła Piotrusia nie zgłosiła się po opiekuna? - Ja tu jestem od września - odpowiada nam dyrektorka szkoły, do której chodzi chlopiec. - Nie wiedziałam...

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny