Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Miasteczko namiotowe z Usnarza Górnego musi się zwijać. Działacze i dziennikarze mają czas do północy (zdjęcia)

Martyna Tochwin
Martyna Tochwin
Działacze i aktywiści, którzy od kilkunastu dni siedzą w obozowisku w Usnarzu Górnym, muszą stamtąd się wynieść. Wszystko przez stan wyjątkowy, który obowiązuje od dzisiejszego popołudnia w niemal 200 miejscowościach województwa podlaskiego i lubelskiego.

Nie chcemy, ale cóż, musimy, takie jest prawo. My będziemy go przestrzegać. Szkoda tylko, że nasi rządzący nie przestrzegają praw człowieka w stosunku do uchodźców, którzy tutaj koczują w nieludzkich warunkach - mówią działacze, którzy dziś po południu jako jedni z pierwszych opuścili miasteczko namiotowe w Usnarzu Górnym.

Stan wyjątkowy przy granicy polsko-białoruskiej. Prezydent podpisał rozporządzenie. Jakie ograniczenia będą w podlaskich miejscowościach?

Po ponad dwóch tygodniach medialnego szumu wokół koczowiska kilkudziesięciu migrantów siedzących po białoruskiej stronie granicy, zapanuje tam cisza. Działacze i aktywiści, w tym przedstawiciele Fundacji Ocalenie, a także dziennikarze, którzy na miejscu byli przez cały czas, muszą opuścić to miejsce. Mają czas do północy.

- Brakuje nam słów, żeby opisać podłość polskich władz i haniebność decyzji o #stanwyjatkowy. Ale musieliśmy znaleźć słowa, żeby powiedzieć osobom, o które walczymy, że dziś musimy je opuścić. Powiedzieliśmy też, że nie przestaniemy o nie walczyć. Bo nie przestaniemy - zapewniają działacze fundacji.

Na miejscu, oprócz działaczy i dziennikarzy, byli dziś także posłowie. Z naszych informacji wynika, że pozostaną na miejscu tak długo, jak się da. To poseł Lewicy Maciej Konieczny oraz posłanki Koalicji Obywatelskiej Monika Rosa oraz Klaudia Jachira. Próbowały dziś po raz kolejny przekonać mundurowych, aby pozwoliły wejść polskiej lekarce na teren, gdzie koczują uchodźcy.

Dodatkowo, posłanka Klaudia Jachira przekonywała mundurowych, że koczowisko leży po polskiej stronie i chciała wskazać im, jak przebiega granica polsko-białoruska. Mundurowi jej nie posłuchali i grzecznie skierowali do rzecznika prasowego.

Tymczasem, zadowolenia z wprowadzenie stanu wyjątkowego nie kryją mieszkańcy terenów przygranicznych. Także ci z Usnarza.

- Panie, tu już żyć się nie da. Normalnie to tacy żurnaliści przyjadą, pokręcą się i jada. A u nas codziennie to samo. Mamy już dość. Dobrze, że ten stan wprowadzają, to przynajmniej trochę spokoju będzie. Normalności. Bo ja już nawet krów nie mam gdzie pasać. Wszędzie łażą jacyś ludzie - mówi jeden z rolników mający pole tuż przy granicy.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Jak globalne ocieplenie zmienia wakacyjne trendy?

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera

Materiał oryginalny: Miasteczko namiotowe z Usnarza Górnego musi się zwijać. Działacze i dziennikarze mają czas do północy (zdjęcia) - Gazeta Współczesna

Wróć na poranny.pl Kurier Poranny