Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

WSPR w Łomży. 34-latek miał wylew. Ratownicy zawieźli go do psychiatry

Paweł Chojnowski
Ratownicy zawieźli 34-latka do szpitala, kobieta pojechała za nimi. Na miejscu nie pozwoliła, by zaprowadzili go do psychiatry, kazała zabrać męża na neurologię. Wtedy pracownicy pogotowia wezwali policję.
Ratownicy zawieźli 34-latka do szpitala, kobieta pojechała za nimi. Na miejscu nie pozwoliła, by zaprowadzili go do psychiatry, kazała zabrać męża na neurologię. Wtedy pracownicy pogotowia wezwali policję. sxc.hu
Czytelniczka jest rozgoryczona, że załoga karetki nie rozpoznała objawów choroby u jej męża. Lekarze, którzy badali go wcześniej, też nie postawili dobrej diagnozy.

- Przyjechała karetka z dwoma ratownikami medycznymi, bez lekarza! Po kilku minutach rozmowy z mężem stwierdzili, że ma zaburzenia psychiczne i mogą go zabrać, ale na rozmowę z psychiatrą - relacjonuje nasza Czytelniczka spod Łomży (pragnąca zachować anonimowość). - Nie brali pod uwagę tego, co mówiłam na temat wysokiego ciśnienia, że podejrzewam wylew.

Dyrektor ds. lecznictwa Wojewódzkiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Łomży Mikołaj Czajkowski odpiera zarzuty:

- W tym przypadku mówimy o mężczyźnie, który od miesiąca miał dolegliwości, widziało go przynajmniej trzech lekarzy, którzy nie sugerowali pogłębienia diagnostyki, a żona winę przypisuje ratownikom o niższych kompetencjach zawodowych.

Lekarze choroby nie rozpoznali

Mąż naszej Czytelniczki ma 34 lata. Pierwsze poważne objawy choroby wystąpiły miesiąc temu. Mężczyznę bardzo bolała głowa, wymiotował. Następnego dnia jego stan nie zmienił się, więc rodzina zawiozła go na pogotowie.

- Okazało się, że ma bardzo wysokie ciśnienie, podano mu leki i odesłano na Izbę Przyjęć - opisuje żona. - Tam po badaniach podano kolejne leki i po kilku godzinach wysłano do domu.

34-latek poczuł się lepiej, wrócił do pracy. Ale 20 września jego stan znów się pogorszył. Był nieobecny, przysypiał przy stole, wymiotował. Następnego dnia poszedł do lekarza.

- Wszystko niby było ok, lekarka kazała przyjść po leki, kiedy będą się kończyć - twierdzi żona 34-latka.

Jednak kolejnego dnia jego stan pogorszył się na tyle, że wezwała pogotowie. Karetką z Łomży przyjechało dwóch ratowników medycznych. Kobieta mówiła im, że mąż ma wysokie ciśnienie, że podejrzewa wylew. Jednak załoga ambulansu stwierdziła, że może zabrać mężczyznę, ale do psychiatry. Ratownicy zawieźli go do szpitala, kobieta pojechała za nimi. Na miejscu nie pozwoliła, by zaprowadzili go do psychiatry, kazała zabrać męża na neurologię. Wtedy pracownicy pogotowia wezwali policję, co potwierdza Ewelina Szlesińska, oficer prasowy w łomżyńskiej komendzie.

- Mąż nie był ani agresywny, ani nie stawiał oporu, a wręcz przeciwnie - siedział półprzytomny na ławce, gdzie go posadziłam - podkreśla Czytelniczka.

Dyspozytorzy starają się wysyłać zespoły z lekarzem przede wszystkim do zdarzeń z udziałem dzieci, reanimacji, zdarzeń drogowych, upadków z wysokości itp.

Mikołaj Czajkowski, dyrektor ds. lecznictwa WSPR SP ZOZ w Łomży

Dyr Czajkowski wyjaśnia zaś, że osoba z rodziny pacjenta nie może nie zgadzać się na leczenie i diagnostykę. Utrudnianie pracy ratownikom skutkuje właśnie wezwaniem policji.

W końcu do chorego zeszła psychiatra. Poleciła zabrać go na neurologię.

- Tam zrobiono podstawowe badania i wysłano męża na tomografię, co potwierdziło nasze obawy: miał wylew i to już drugi, bo pierwszy przechodził miesiąc wcześniej. Okazało się, że ma też tętniaka - opisuje żona.

Mężczyzna został przewieziony do szpitala w Białymstoku. Po zabiegu czuje się już lepiej.

Przypadek bardzo nietypowy

- Przede wszystkim pacjent z objawami neurologicznymi, przechodzący - jak twierdzi żona - „wylew” nie powinien był opuszczać SOR lub Izby Przyjęć - mówi dyr Czajkowski, dodając, że niewłaściwa diagnoza mogła wynikać z faktu, że objawy u pacjenta były bardzo nietypowe. - Ten konkretny przypadek nie jest typowy, stąd moim zdaniem trudności interpretacyjne objawów u pacjenta.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na wspolczesna.pl Gazeta Współczesna