Mężczyzna podszywał się pod starszego brata, bo nie chciał trafić do więzienia

Byłem w szoku, gdy zacząłem dostawać korespondencję z prokuratury, że jestem o coś podejrzany. A mnie nawet nie było w miejscu popełnienia tego przestępstwa - mówił wczoraj w sądzie Dariusz C.

Opowiedział sądowi rodzinną historię. Otóż kilka lat temu jeden z jego młodszych braci podszył się pod niego.

- Przesiedziałem wtedy 35 dni w areszcie, zanim ustalono moje dane - opowiadał 42-latek.

We środę był świadkiem w podobnej sprawie. Na ławie oskarżonych sądu rejonowego usiadł jego drugi brat - 34-letni Kazimierz C. Prokuratura oskarża go o tworzenie fałszywych dowodów, napaść i kradzież.

Historia ma swój początek w połowie sierpnia ubiegłego roku. W pustostanie na ulicy Suwalskiej w Białymstoku Kazimierz C. i trójka jego znajomych pili alkohol. W pewnej chwili oskarżony poprosił kolegę o telefon komórkowy. Skłamał, że chce zadzwonić do siostry. W rzeczywistości włożył komórkę do kieszeni. Gdy kolega poprosił o jej zwrot, Kazimierz C. kilka razy uderzył go dłonią w twarz.

Na miejscu pojawili się policjanci. 34-latek został zatrzymany. Nie miał przy sobie żadnych dokumentów. To wtedy postanowił wykorzystać dane starszego brata. A potem podpisał się fałszywym nazwiskiem na kilku dokumentach, m.in.: protokole zatrzymania, postanowieniu o przedstawieniu zarzutów, protokole przesłuchania w prokuraturze.

Kilka miesięcy później policja znów zatrzymała Kazimierza C. I ten znów podał dane brata. Tym razem śledczy nie dali się nabrać. Mężczyzna trafił do aresztu śledczego.

We środę Kazimierz C. przyznał się do podawania się za brata. Zaprzeczył jednak, że w sierpniu napadł na kolegę i ukradł mu komórkę. Grozi mu 15 lat więzienia.