Od lat cierpią, bo miejscy drogowcy w oparciu o pierwotne badania speców od hałasu uznali, że w tym miejscu ekran akustyczny to nie potrzebna dyrdymała. A przecież gołym okiem i gumowym uchem widać i słychać, że gdzie jak gdzie, ale ten ekran powinien tam stać w pierwszej kolejności. Mieszkańcy tego domu od lat prowadzili batalię sądową, teraz być może podobny scenariusz czeka rodzinę z ulicy Boboli
A przecież ledwie tydzień temu chcieli umieścić kilka rodzin z wywłaszczanego budynku przy ul. Wrocławskiej pod budowę Trasy Niepodległości w jednym lokalu. Po opisaniu sprawy najważniejsi decydenci w mieście zreflektowali się i cofnęli decyzję swojego podwładnego. Można rzec: mądry urzędnik po szkodzie. Tyle, że teraz mamy sprawę rodziny z ul. Boboli i aż się prosi napisać, by urzędnik był mądry przed szkodą.
W przypadku trasy niepodległości paradoks polega jeszcze na tym, że łatwiej było uzyskać na nią pieniądze niż przekonać do niej mieszkańców. Najpierw protestowali mieszkańcy Leśnej Doliny, bo przetnie ich osiedla. I choć skorygowano pierwotne plany, to wciąż wywołuje wiele emocji. Później oburzali się właściciele garaży, które trzeba rozebrać. Teraz kłopoty mieli mieszkańcy domu z ul. Wrocławskiej, teraz rodzina z Boboli. Nie da się ukryć, że z punktu widzenia społecznego przygotowania do budowy trasy to porażka magistratu. Istna droga przez mękę. Czy tak w gruncie rzeczy nie powinna nazywać się trasa niepodległości?
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?