Medycy Na Granicy ruszają na Podlasie, aby pomagać uchodźcom. Rozpoczną całodobowe dyżury

Już jutro (7.10) o godz. 8.00 Medycy Na Granicy rozpoczną całodobowe dyżury przy granicy polsko-białoruskiej. Grupa medyków z całej Polski, która skrzyknęła się w ramach oddolnej inicjatywy, aby pomagać uchodźcom koczującym na granicy z Białorusią, urządzi swoją bazę na południowym wschodzie od Białegostoku (medycy nie chcą zdradzać dokładnej lokalizacji).

W składzie trzyosobowego zespołu znajdzie się kierowca-ratownik, lekarz oraz trzecia osoba z wykształceniem medycznym, najczęściej ratownik lub pielęgniarka.

- Członkowie organizacji pomocowych otrzymają od nas numer telefonu i w każdej sprawie medycznej mogą zwracać się do nas - mówi Jakub Sieczko, lekarz anestezjolog, jeden z lekarzy na granicy. - Zgodnie z potrzebami, będziemy wysyłać do nich nasz ambulans. Będzie to funkcjonowało podobnie jak podczas zwykłych dyżurów ambulansu ratunkowego.

Przeczytaj też:

Medycy Na Granicy dysponują karetką, profesjonalnym sprzętem oraz lekami.

- Mamy absolutnie wszystko. Nasz ambulans jest wyposażony tak jak specjalistyczna karetka - podkreśla Jakub Sieczko. - Jest to możliwe dzięki publicznej zbiórce, którą prowadzimy na stronie pomagam.pl/medycynagranicy. Wszystkie środki, które na niej pozostaną, zostaną przekazane organizacjom pomocowym działającym w rejonie przygranicznym.

Medycy Na Granicy planują pełnić dyżury do 15 listopada.

- Odpowiadamy na aktualny kryzys i jesteśmy gotowi zaangażować się na 40 dni. Uważamy, że po 15 listopada zadania nasze powinny przejąć odpowiednie służby państwowe - mówi Jakub Sieczko.

Przeczytaj też:

Medycy Na Granicy to grupa 42 osób z całej Polski, m.in. z: Wrocławia, Krakowa, Szczecina, Warszawy, Łodzi, Białegostoku. To lekarze, w tym specjaliści anestezjologii oraz medycyny ratunkowej. To też ratownicy medyczni i pielęgniarki. Zorganizowali się poprzez sieci prywatne i w ten sposób powstała oddolna inicjatywa, której celem jest niesienie pomocy uchodźcom.

Medycy już od wielu dni próbują uzyskać pozwolenie ze strony rządowej na to, by mogli udzielać pomocy medycznej bezpośrednio przy granicy.

- 24 września poprosiliśmy szefa MSWiA o zgodę na wejście w strefę stanu wyjątkowego, ale nam odmówiono - informuje Jakub Sieczko. - W piśmie z 28 września odpowiedziano nam, że to strażnicy graniczni oraz państwowy system ratownictwa medycznego zapewnia pomoc uchodźcom.

Przeczytaj też:

Medycy Na Granicy są przekonani, że ta pomoc nie jest wystarczająca.

- Niestety, smutne przypadki zgonów po stronie polskiej pokazują, że ten system wymaga wsparcia - podkreśla Sieczko. - Zwłaszcza, że liczba osób przebywających w strefie stanu wyjątkowego i poza nią zwiększa się, a nie zmniejsza. Obecnie jesteśmy upoważnieni do działań poza strefą, gdzie - jak wiemy od organizacji pomocowych - sytuacja też jest trudna, więc będziemy starali się im pomagać. Podkreślam, nie będziemy wjeżdżać na teren strefy stanu wyjątkowego i naruszać przepisów. Będziemy poruszać się poza tą strefą i udzielać pomocy osobom tam znajdującym się. Niemniej jesteśmy otwarci na rozmowy i w każdym momencie jesteśmy gotowi, aby udzielać pomocy także w strefie stanu wyjątkowego.

Przeczytaj też: