Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Mecz Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 1:2. Jaga w fotelu lidera (zdjęcia)

Tomasz Dworzańczyk
Tomasz Dworzańczyk
Mecz Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 1:2
Mecz Jagiellonia Białystok - Wisła Płock 1:2 Anatol Chomicz
Ekstraklasa piłkarska. Jagiellonia Białystok przegrała u siebie z Wisłą Płock 1:2 w ostatnim tegorocznym meczu.

20. kolejka ekstraklasy

Bramki

0:1 Wlazło (49)

1:1 Cernych (58)

1:2 Sylwestrzak (90)

Jagiellonia: Kelemen - Frankowski I, Runje, Guti, Tomasik I, Chomczenowski (57. Szymański), Romanczuk I, Grzyb (90. Szymonowicz), Vassiljev, Cernych, Świderski (72. Mystkowski).

Wisła: Kiełpin - Stępiński, Byrtek, Sielewski, Sylwestrzak, Merebaszwili (78. Stefańczyk), Szymiński, Wlazło I, Kriwiec (63. Ilijew), Reca, Kante (90. Drozdowicz).

Sędziował: Tomasz Musiał (Kraków).

Widzów: 8127.

Nie tak miał wyglądać ostatni tegoroczny mecz żółto-czerwonych. Podopieczni Michała Probierza zafundowali swoim kibicom zimny prysznic, w postaci porażki u siebie z beniaminkiem - Wisłą Płock 1:2. Mimo to białostoczanie spędzą zimę w fotelu lidera, bowiem swoje spotkanie przegrała wcześniej także Lechia Gdańsk.

- Znaliśmy przed meczem wynik Lechii i może właśnie to nas zgubiło - przyznaje Probierz, który zdaje sobie sprawę, ze zmarnowanej szansy, by uciec drużynie z Gdańska na trzy punkty.

Pewność siebie w polskiej ekstraklasie to pewna zguba i o tym przekonali się piłkarze z Białegostoku. Przed meczem z Wisłą byli zdecydowanym faworytem. Mieli za sobą serię trzech wygranych z rzędu, dodatkowo rywale przyjechali na Podlasie mocno osłabieni, brakiem kontuzjowanych Dominika Furmana i Tomislava Bozica oraz pauzującego za żółte kartki kapitana - Maksymiliana Rogalskiego.

I przebieg gry przed przerwą w zasadzie mógł utwierdzić wszystkich w przekonaniu, że szczytem marzeń przyjezdnych jest wywiezienie z Białegostoku remisu. Goście rzadko przedostawali się na połowę jagiellończyków, dbając, by przynajmniej dziewięciu zawodników było za linią piłki. To znacznie utrudniło miejscowym kreowanie akcji, do tego było widać braki w czuciu piłki, spowodowane treningami na sztucznym boisku. Niedokładnością raził nawet tak dobry technicznie piłkarz jak Konstantin Vassiljev, któremu zdarzały się proste straty.

- Piłka zupełnie inaczej zachowuje się na sztucznej i naturalnej nawierzchni - tłumaczy Rafał Grzyb, kapitan Jagiellonii.

W takich warunkach kluczowym było objęcie prowadzenia, które znacznie ułatwiłoby grę, bowiem wtedy można było liczyć na odkrycie się przeciwników i więcej miejsca w rozegraniu. Niestety, okazji bramkowych w pierwszej połowie zbyt wiele nie było, choć białostoczanie mieli przygniatającą przewagę w posiadaniu piłki. Na dobrą sprawę, jedyną poważną szansę miał Fedor Cernych, który w 21. minucie ograł na skrzydle obrońcę, ładnie złamał akcję do środka, jednak fatalnie przestrzelił z kilku metrów.

Po zmianie stron dość niespodziewanie odważniej zagrali goście. Sygnał ostrzegawczy wysłał Piotr Wlazło, który najpierw nieudolnie próbował nabrać sędziego na faul w polu karnym, ale za moment ten sam piłkarz trafił do siatki. Nieszczęście zaczęło się od niepotrzebnego wybicia piłki w aut przez Przemysława Frankowskiego. Ta za moment wróciła w pole karne żółto-czerwonych. Jose Kante wygrał główkę z Ivanem Runje i Tarasem Romanczukiem, futbolówka trafiła pod nogi Wlazło, który rozpaczliwym wślizgiem zamknął akcję i choć uderzenie pozbawione było wielkiej siły, to zaskoczyło Mariana Kelemena, spodziewającego się chyba nieco innego toru lotu futbolówki.

- Piłka dość nieszczęśliwie skozłowała tuż przede mną i już jej nie sięgnąłem - przyznaje słowacki golkiper.

Utrata gola spowodowała przyspieszenie akcji przez jagiellończyków. Na skrzydło został przesunięty Frankowski, rozpoczynający mecz na boku obrony. Właśnie prawym sektorem zaczęły częściej iść piłki. To z tamtej strony uderzał w 56. minucie Vassiljev, posyłając bombę, z którą wielkie problemy miał Seweryn Kiełpin. Trzy minuty później z tego samego miejsca dośrodkował Grzyb, piłkę zgrał głową na dziesiąty metr Taras Romanczuk, a Cernych pięknym strzałem zdobył swoją dziewiątą bramkę w tym sezonie.

Białostoczanie próbowali pójść za ciosem, ale goście nie pozostawali dłużni i spotkanie się otworzyło. W miarę upływu czasu gospodarze ryzykowali coraz bardziej, chcąc za wszelką cenę zdobyć w tym meczu trzy oczka. Niestety, mozolnie tworzone akcje pozbawione były ostatniego podania, a kiedy nadarzyła się już dobra okazja, to brakowało szczęścia, jak np. w 83. minucie, kiedy piłka po strzale Vassiljeva trafiła w słupek (sędzia i tak nie uznałby tego gola, dopatrując się faulu chwilę wcześniej).

Kiedy wydawało się, że mecz zakończy się remisem, w końcówce decydujący cios zadali Nafciarze. Piłka trafiła do Kamila Sylwestrzaka, ten z dziecinną łatwością ograł Frankowskiego i pięknym uderzeniem swoją słabszą prawą nogą znalazł drogę do siatki. Na tego gola białostoczanom - niestety - odpowiedzieć się już nie udało i piąta porażka w tym sezonie, a druga z ekipą z Płocka, stała się faktem.

- Mimo przegranej, jestem dumny z tego zespołu. Na pewno znajdzie się wielu niezadowolonych, ale dla nas wszystkich ta runda to i tak ogromny sukces. Zrobiliśmy sporo punktów i spędzimy zimę na pierwszym miejscu w tabeli. Zrobimy wszystko, żeby na koniec sezonu też było ciekawie - zapowiada Probierz.

Opinie trenerów

Michał Probierz (Jagiellonia Białystok): Zabrakło nam trochę cwaniactwa. Powinniśmy w pierwszej kolejności przynajmniej przypilnować tego remisu i ewentualnie postarać się zadać cios , ale popełniliśmy za dużo błędów. Na pewno musimy lepiej organizować się w ataku w meczach u siebie. Czasami też zmiennicy pomagają, a czasami nie. Trochę sytuację skomplikowała nam pogoda, bo przez trzy ostatnie mecze nie mogliśmy trenować na naturalnej nawierzchni.

Marcin Kaczmarek (Wisła Płock): W tym roku mieliśmy wiele takich meczów, w których byliśmy stroną dominującą. Stwarzaliśmy sobie wiele sytuacji bramkowych, a nie mieliśmy z tego punktów. Na boisku lidera, nasz sposób gry, był taki jak widzieliśmy. Staraliśmy się grać szybkim atakiem, który nie dawał nam tyle jakości, ile byśmy chcieli, szczególnie w pierwszej połowie, ale paradoks jest taki, że ostatecznie udało nam się ten mecz wygrać.

Zdaniem zawodników

Rafał Grzyb (Jagiellonia): Brakowało nam dokładnych zagrań w pole karne, aby stworzyć sobie dwie, trzy sytuacje więcej i coś strzelić. Wisła przyjechała po to, by zdobyć choćby punkt, a będzie wracać z kompletem oczek. Myślę, że sprawiedliwym wynikiem byłby remis, bo żadna z drużyn nie zrobiła tyle, aby zasłużyć na zwycięstwo.

Piotr Tomasik (Jagiellonia): Przegrywamy na własne życzenie. W naszej grze było zbyt dużo nerwowości i niedokładności. Staraliśmy się, ale szło nam dość opornie i rywal to wykorzystał. Szkoda, bo nawet remis nie byłby zły, dałby nam pozycję samodzielnego lidera. 40 punktów wyglądałoby na pewno lepiej, ale i tak nie możemy narzekać na tę jesień.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny