Jagiellonia: Kelemen - Burliga I (58. Novikovas), Runje I, Guti, Tomasik, Frankowski, Góralski, Romanczuk I, Cernych (79. Chomczenowski), Vassiljev (84. Świderski), Sheridan.
Legia: Malarz - Jędrzejczyk I, Pazdan, Dąbrowski, Hlousek, Guilherme (90. Kopczyński), Jodłowiec, Moulin I, Hamalainen (80. Necid), Odjidja-Ofoe III, Radovic (62. Nagy).
Sędziował: Bartosz Frankowski (Toruń).
Widzów: 22394
Tomasz Dworzańczyk
Spotkania Jagiellonii z Legią nie trzeba było specjalnie reklamować. Białostoczanie przy komplecie publiczności liczyli na zwycięstwo, które pozwoli im wrócić na pozycję lidera, którą stracili w minioną środę. Ten plan się nie powiódł, bowiem mistrzowie Polski wywieźli ze stolicy Podlasia bezbramkowy remis, który powoduje, że to zespół Jacka Magiery nadal jest w uprzywilejowanej sytuacji przed decydującą rozgrywką.
- Spokojnie, do końca jesteśmy w grze. Zostały jeszcze dwa mecze i wiele może się zdarzyć. My celujemy w sześć punktów, a Legię czekają tak samo trudne mecze, które jeszcze musi wygrać - mówi Michał Probierz, trener żółto-czerwonych.
W Białymstoku od wczorajszego poranka dało się wyczuć, że to nie będzie zwykły mecz. W noc poprzedzającą spotkanie fani Jagi zrobili wszystko, by piłkarze Legii nie mieli spokojnego snu. Pod hotelem, będącym bazą stołecznej ekipy, dwukrotnie zakłócano ciszę nocną, odpalając petardy.
- Mieliśmy dwie takie pobudki. Pierwszą około drugiej, a kolejną po czwartej - przyznaje Michał Pazdan, obrońca Legii.
Piłkarze Jagi, wyruszający na stadion mieli także wsparcie w postaci sporej grupy kibiców, która uformowała się przy klubowym autokarze, stacjonującym przy Hotelu Cristal i w każdy możliwy sposób dawała oznaki sympatii. To zresztą była tylko namiastka tego, co czekało na nich przy Słonecznej.
- Nie ma co mówić, gra przy takiej atmosferze to przyjemność. Mieliśmy fantastyczne wsparcie w postaci naszych kibiców i szkoda, że tak naprawdę nic się wielkiego nie wydarzyło. Bo tak trzeba nazwać wynik bezbramkowy - przyznaje Cillian Sheridan, napastnik Jagi.
Po obu zespołach od początku było widać sporą nerwowość, jaka towarzyszyła stawce tej potyczki. W pierwszym kwadransie żaden z zespołów nie stworzył zagrożenia pod bramką przeciwnika. Pierwsi nerwy opanowali przyjezdni, którzy w 19. minucie przeprowadzili groźną akcję. Lewą stroną zabrał się Adam Hlousek, który znalazł w polu karnym Kaspera Hamalainena, lecz strzał Fina z 14 metrów minął w sporej odległości poprzeczkę bramki Mariana Kelemena.
Jagiellończycy odpowiedzieli za sprawą dość przypadkowej akcji, która mogła się jednak skończyć golem. W swoim polu karnym poślizgnął się Artur Jędrzejczyk, do piłki dopadł Fedor Cernych, ale miał zbyt ostry kąt, by w tej sytuacji pokonać Arkadiusza Malarza. Kilka sekund później po rzucie rożnym w dogodnej sytuacji znalazł się Ivan Runje, lecz Chorwat nieczysto trafił w piłkę i ta przeszła nad poprzeczką.
To podrażniło legionistów, którzy w końcówce pierwszej połowy nieco przycisnęli i stworzyli sobie jedną niezłą okazję, jednak strzał Guilherme okazał się niecelny.
- Spotkanie przypominało piłkarskie szachy. Oba zespoły dobrze przygotowały się taktycznie i nikt nie chciał podjąć ryzyka - tłumaczy Marian Kelemen, bramkarz Jagi.
W drugiej połowie białostoczanie też nie chcieli za bardzo naskoczyć na legionistów, żeby nie nadziać się na kontrę, dlatego przez pierwszy kwadrans po przerwie na boisku trwał piłkarski klincz. W miarę upływu czasu warszawianie cofali się jednak głębiej, jakby podświadomie mieli na uwadze, że remis daje im bardzo wiele. Jagiellończycy mieli jednak spore problemy z konstruowaniem ataków, choć jeden z nich mógł zakończyć się powodzeniem. Harujący na całym boisku Jacek Góralski, który od początku obrzydzał życie asowi stołecznych Vadisowi Odjidji-Ofoe, pokazał się też w fantastycznej akcji ofensywnej. Długą piłką uruchomił Sheridana, Irlandczyk mógł odegrać do nabiegającego Arvydasa Novikovasa, jednak wybrał gorzej ustawionego Cernycha, a ten posłał piłkę obok bramki.
W polu karnym legionistów gorąco było jeszcze tak naprawdę tylko raz - w 75. minucie, kiedy Novikovas zagrał do Sheridana, a ten ograł Malarza i trafił do siatki. Niestety, Irlandczyk był na wyraźnym spalonym i sędzia słusznie gola nie uznał.
W końcówce białostoczanie mieli jeszcze szansę na wykreowanie okazji, bowiem od 87. minuty grali z przewagą zawodnika. Odjidja-Ofoe otrzymał drugą żółtą kartkę, w konsekwencji czerwoną i musiał opuścić boisko. Niestety, nie udało się już zagrozić bramce Malarza i mecz zakończył się podziałem punktów.
- Trochę żal, że nie udało nam się zrobić czegoś więcej po tej czerwonej kartce. Zabrakło nam chyba zimnej krwi. Powinniśmy bardziej dokładnie rozgrywać akcje, zamiast próbować gry długą piłką - przyznaje pomocnik Jagi Taras Romanczuk.
Remis nie zamyka szans żółto-czerwonych na mistrzowski tytuł, choć mocno je niweluje. Oprócz dwóch wygranych, białostoczanie potrzebować będą przynajmniej jednego potknięcia Legii.
Opinie trenerów
Michał Probierz (Jagiellonia): Bardzo żałujemy, że już w drugim spotkaniu nie wykorzystaliśmy sytuacji podbramkowych. Zagraliśmy tak, jak sobie to wcześniej zaplanowaliśmy. Zabrakło tylko skuteczności i w pewnych momentach trochę cwaniactwa, bo po tej czerwonej kartce powinniśmy grać trochę spokojniej, a za szybko chcieliśmy wszystko zrobić. Ważne, że zneutralizowaliśmy to, co jest atutem Legii, czyli Odjidję, Guilherme i Radovicia, widać było, że nie mogli nic zrobić. Wierzę w to, że na koniec to my będziemy się cieszyć, bo kiedyś to szczęście musi się nam zwrócić. Jeśli chodzi o sędziowanie, to było bardzo dobre.
Jacek Magiera (Legia): W tym spotkaniu było mało gry w piłkę, dużo kopaniny, prowokacji, niewiele sytuacji. Myślę, że remis jest sprawiedliwym wynikiem. Co do czerwonej kartki Vadisa Odjidja-Ofoe, to doświadczony zawodnik i mógł to rozegrać inaczej. (ted)
Zdaniem zawodników
Taras Romanczuk (Jagiellonia): Trzeba szanować ten punkt. Nie przegraliśmy, choć bardzo szkoda, że nie wygraliśmy. U siebie powinniśmy wykreować jednak więcej sytuacji. Z tyłu cała drużyna zagrała bardzo dobrze. Nie skupialiśmy się tylko na Odjidji-Ofoe, bo Legia ma więcej dobrych piłkarzy.
Miroslav Radovic (Legia): Nie był to ładny mecz. Dostosowaliśmy się do tego co lubi Jagiellonia. Jednak należy się cieszyć z tego punktu. Dopóki wszystko od nas zależy, to jest w porządku. Nie będziemy kalkulować, zostały nam dwa mecze, które trzeba wygrać. Mam nadzieję, że w Kielcach rozegramy dużo lepsze spotkanie niż w Białymstoku.(ted)
Pod Ostrzałem GOL24
**WIĘCEJ odcinków
Pod Ostrzałem GOL24**
Zobacz też: Mecz Jagiellonia Białystok - Legia Warszawa. Kibice dopisali. Zobacz doping (zdjęcia)
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?