Zdajemy sobie sprawę, że jesteśmy faworytem, bo przecież Rumia nie wygrała w sezonie regularnym żadnego meczu. Ale nie możemy się tym sugerować i zlekceważyć rywala. Dlatego liczę na pełne zaangażowanie dziewczyn w każde spotkanie - mówi trener akademiczek Wiesław Czaja.
Beniaminek w lidze dwukrotnie wyraźnie uległ białostoczankom po 0:3, pokonując je tylko w Pucharze Polski 3:1. W tej potyczce AZS zagrał jednak w bardzo rezerwowym składzie.
- Trzeba pamiętać, że dla przeciwniczek to nowy rozdział. W ostatnim okresie mogły one być trochę zniechęcone. I tak przecież było wiadomo, że zajmą ostatnie miejsce. Teraz może w nie wstąpić nowy duch, bo nie liczy się to, co się dotąd wydarzyło - zauważa Czaja. - Z drugiej strony nie podejrzewam, żeby Rumia nagle zaczęła grać siatkówkę z najwyższej półki. W dobrej dyspozycji powinniśmy sobie poradzić - dodaje.
Podnoszą głowy
Wiele zależy od nastawienia psychicznego akademiczek. Muszą one przełknąć to, że mimo kilku wspaniałych występów, jak chociażby pokonanie Muszynianki Muszyna i Aluprofu Bielsko-Biała, przychodzi im grać o utrzymanie się, a nie o mistrzostwo.
- Pewnie, że to przykre, bo liczyłyśmy na znacznie więcej. Ale pogodziłyśmy się już z faktem, że jesteśmy w barażach i stawimy temu czoła. Miałyśmy trochę wolnego, więc każda z nas odpoczęła. Na treningach widać, że dziewczyny są pozytywnie nastawione. Podnosimy głowy, więc wiary w siebie i ambicji nam nie zabraknie - deklaruje kapitan drużyny Magdalena Godos.
Wszystko w ich rękach
Białostoczanki dysponować będą wąską kadrą, bo zespół od pewnego czasu trapi plaga urazów. Tak naprawdę z kontuzjowanych siatkarek można zestawić całkiem silną drużynę ligową.
- Tego nie zmienimy i chociaż po ostatnim urazie Gosi Właszczuk odpadło nam parę ustawień taktycznych, musimy sobie z tym poradzić. Mówiłem zespołowi, że teraz wszystko w jego rękach. Nie mamy zbyt wielu zmian i każda z siatkarek musi wziąć na siebie odpowiedzialność. Między innymi ze względu na szczupłą kadrę chciałbym skończyć rywalizację w czterech meczach. Poza tym niepotrzebne są nam jakieś nerwówki - mówi Czaja. - Teraz jednak liczy się tylko sobotni, pierwszy mecz. Otwarcie walki wygraną jest szalenie ważne - dorzuca szkoleniowiec.
Kluczem do zwycięstw w dotychczasowych spotkaniach ligowych była dobra zagrywka, która odrzucała rywalki od siatki. Eliminowało to silny środek Rumii, czyli Dorotę Pykosz i była zawodniczkę AZS Natalię Ziemcową.
- Jeśli utrudnimy im rozegranie, to pole do popisu będzie miał nasz blok. Ważne jest też, byśmy same dobrze przyjmowały, bo bez tego może być ciężko - uważa Godos.
Pierwszy mecz play-out rozpocznie się jutro, o godz. 18, w hali SP 50 przy ul. Pułaskiego 96.
Gospodarzem następnej potyczki będzie Rumia, a dwóch kolejnych - AZS. Jeśli zajdzie potrzeba (gra się do czterech zwycięstw) rywalizacja na dwa spotkania znów przyniesie się na Wybrzeże. Jeśli będzie 3:3, decydująca batalia odbędzie się w Białymstoku.
Czytaj e-wydanie »Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?