Mazury. Chcą postawić 1100 wiatraków. Marszałek województwa protestuje

Ich gęsta sieć na wiele lat zaburzy ład przestrzenny i krajobraz najpiękniejszego zakątka Polski i bezcennej enklawy ekologicznej Europy – to tylko fragment apelu, z jakim Jacek Protas, marszałek województwa warmińsko-mazurskiego zwrócił się do lokalnych radnych. Niektórzy posłuchali jego próśb.

Gminy muszą wybrać – krajobraz albo zarobek
Przez ostatnie lata Unia Europejska kładzie coraz większy nacisk na rozwój odnawialnych źródeł energii. Jednym z nich jest budowa farm wiatrowych.
Według danych z ubiegłego roku, na Warmii i Mazurach stoi ponad 120 wiatraków. Jednak prawdziwa ekspansja tej dziedziny energetyki dopiero przed nami.
W grudniu w urzędach w regionie złożone były dokumenty, dzięki którym można będzie wybudować aż 1100 wiatraków. Taka ich ilość diametralnie zmieniłaby wygląd krajobrazu Warmii i Mazur.

Zgodę na ich budowę wydają m.in. gminni radni podejmując uchwały w sprawie miejscowych planów  zagospodarowania przestrzennego. Dlatego marszałek województwa zwrócił się do wszystkich samorządowców z prośbą o rozsądne podejmowanie decyzji.
– Szybki rozwój energetyki wiatrowej na Warmii i Mazurach stanowi zagrożenie dla unikalnego w skali europejskiej bogactwa ziemi, jezior i lasów. Jesteśmy blisko roztrwonienia dóbr natury naszego regionu z powodu niekontrolowanej i bezplanowej ekspansji tych inwestycji – uważa Jacek Protas.

Apel ten nie jest bezzasadny. Budowa farmy wiatrowej w gminie to dla danego samorządu duża korzyść. Dzięki jednej turbinie do budżetu w formie podatków trafia około 60-70 tys. zł. A dla niedużych, wiejskich samorządów dochody rzędu kilku milionów złotych rocznie to spory zastrzyk gotówki, który mogą przeznaczyć np. na nowe drogi czy boiska.
– Apeluję, aby decyzje o lokowaniu siłowni wiatrowych na Warmii i Mazurach dyktowała troska o wspólne dobro. Muszą zatriumfować porozumienie, odpowiedzialność i rozsądek. Dążąc do rozwoju gospodarczego, nie zapominajmy o wartościach wspólnego dziedzictwa. Zrównoważony rozwój regionu jest przejawem budowania przyszłości, a nie krótkowzroczną wizją szybkich korzyści majątkowych, których długofalowe skutki doprowadzą do trwałej destrukcji poziomu życia ludzi i utraty bogactwa regionu – dodaje Jacek Protas.

Apel pomaga w walce
Apel ten trafił do samorządowców jeszcze w ubiegłym roku. Z pewnością ucieszyli się z niego mieszkańcy Mazur, którzy protestują przeciwko stawianiu wiatraków w sąsiedztwie ich domów. Był on dla nich dodatkowym wsparciem. I jak widać, przyniósł już efekty.
Z planem budowy wiatraków nad Niegocinem walczyli m.in. mieszkańcy gminy Giżycko.
– W związku z negatywnymi opiniami burmistrz miasta Giżycko Jolanty Piotrowskiej, zarządu powiatu Giżycko, Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska w Olsztynie, a przede wszystkim licząc się ze zdaniem marszałka województwa warmińsko-mazurskiego Jacka Protasa oświadczam, że postępowanie w sprawie uchwalenia miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego gminy Giżycko celem ustalenia lokalizacji elektrowni wiatrowych zostaje zawieszone. – oświadczył Andrzej Sieroński, wójt gminy Giżycko.
Podobną walkę prowadzili również mieszkańcy gminy Olecko. Na jej terenie, w sąsiedztwie obwodnicy Olecka stoją już dwa wiatraki. Kolejnych czternaście chciała postawić Polska Grupa Energetyczna.

Przeciwko takiemu pomysłowi protestowało m.in. stowarzyszenie Wszyscy Razem. Jego członkowie domagali się przyjęcia uchwały określającej minimalne odległości turbin od zabudowań. Zgodnie z ich projektem dokumentu, miała ona wynosić co najmniej 2 kilometry. Natomiast wysokość konstrukcji nie może być większa niż 150 metrów. Pod takim projektem uchwały podpisało się tysiąc mieszkańców Olecka i okolicznych wsi.
Podczas ostatniej, grudniowej sesji radni przyjęli obywatelski projekt uchwały. Jeśli nie zostanie zaskarżona, będzie to oznaczało, że walka mieszkańców Olecka z wiatrakami zakończyła się sukcesem.