Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Matka nie rozmawia z synem od 20 lat. - Wnuki mnie nienawidzą, bo zostały nastawione przeciwko mnie - twierdzi

bm
- Ona nas gnębi - powtarzają najbliżsi ponadsiemdziesięcioletniej kobiety. Już nawet nie pamiętają, jak się ten ich konflikt zaczął

"Mam wielką prośbę, żebyście się państwo zainteresowali moją sprawą. Może wasz artykuł coś by zmienił. Może by zrozumiała (synowa - red.), że tak nie można i opamiętała się. Mi i mojemu mężowi już niewiele lat zostało, oboje jesteśmy w podeszłym wieku i chcielibyśmy w spokoju dożyć" - to fragment maila, który w imieniu państwa K. ktoś przysłał do redakcji.

Zawiera obszerną listę żalów do syna i synowej. Głównie do synowej.

Trzy rodziny mieszkają w jednym domu, w centrum wsi w gm. Kadzidło. Jedne drzwi prowadzą do mieszkania Mariusza i Zuzanny, drugimi wchodzi się do Grażyny i Jerzego (wszystkie imiona w tym tekście są zmienione) oraz Danuty i Jacka. Podwórko też na pół podzielone, ze wspólnym wjazdem. Grażyna i Jerzy to nestorzy rodziny: ona ma 82 lata (według dzieci, sama twierdzi, że na Boże Narodzenie skończy osiemdziesiąt, mąż jest od niej o cztery lata starszy). Zajmują dwa pomieszczenia. Rozmawiamy w kuchni. Na elektrycznej, jednopalnikowej kuchence bulgocze i przyjemnie pachnie jakieś danie, przygotowywane, zdaje się, na obiad. Wokół schludnie, widać, że starsza pani świetnie potrafi zadbać o swoje gospodarstwo. Jerzy wygodnie zasiada na wersalce, Grażyna na plastikowym krześle, naprzeciwko mnie. I zaczyna snuć opowieść o rodzinnym piekle.

- Jak bym wiedziała, że wybranka mojego syna tak namiesza w rodzinie, nigdy bym go do tego małżeństwa nie namawiała - starsza pani przywołuje wydarzenia sprzed prawie 30 lat. - Nasza pierwsza kłótnia dotyczyła siostry synowej. Bo ona chciała ją wziąć na lokatorne. Powiedzieliśmy jej, że na się na to nie zgadzamy, a poza tym, miała u nich zamieszkać moja mama - na dochowanie. I jak tylko mama się tam wprowadziła, synowa zaczęła się mścić - odłączyła w jej pokoju prąd, ogrzewanie, utrudniali nam też kontakty. Mama mieszkała u nich 11 lat, do śmierci (zmarła 15 lat temu - red.). Nie mogła mieszkać u nas, bo mieliśmy tylko pokój z kuchnią, jak teraz.

Zatrute rośliny?

Najbardziej starsza pani cierpi z powodu swoich ukochanych roślin. W niedużym ogródku ma ich sporo: przed domem kwiaty, krzewy i drzewa ozdobne, za domem mały warzywnik i kilka owocowych drzew.
- Ona mi te rośliny truje - zarzuca synowej kobieta. I, nie bacząc na rzęsisty deszcz, zaprasza do ogrodu, żeby pokazać "zbrodniczą działalność" synowej. - O, proszę zobaczyć - odchyla obszerny bukszpan. - Tutaj są suche gałązki, tutaj wylana woda z solą, tutaj wrzątek - starsza pani po kolei pokazuje zniszczone celowo, jak twierdzi, rośliny. W końcu zabiera mnie do ogrodu synowej, żeby udowodnić, że za miedzą wszystko pięknie rośnie (co akurat prawdą nie jest, bo i tu widać suche listki i gałązki).

- Ja tak kocham te rośliny - mówi ciepło. Widać, ogród jest jej oczkiem w głowie. Dowiaduję się, że najstarsze krzewy liczą sobie po 40 lat i olbrzymi, piękny świerk posadzony został 20 lat temu. - Wiedziała, gdzie uderzyć - nagła zmiana tonu, bo wraca temat synowej.

Pytam, czy byłaby w stanie pogodzić się z synem i synową po tych wszystkich latach.
- Mój Boże, nie, paniusiu, z nią? A skąd - mówi twardo. - Ona mi strasznie dokucza. Ile razy mówiła do mnie: "ty k.. sp...". Ile innych wyzwisk słyszałam - starsza pani cytuje kilka bardziej "soczystych".

Lepiej nic nie mówcie

Syn i synowa mieszkają przez ścianę. Zastaję oboje. Dzwonkiem do drzwi przerywam Mariuszowi śniadanie.
- Lepiej nic nie mówcie - jak burza wpada do pokoju okołotrzydziestoletnia blondynka z małym chłopcem na rękach. To córka Mariusza i Zuzanny. - Nie mówcie nic, bo i tak wyjdzie, że to babcia jest pokrzywdzona - z agresją w głosie młoda kobieta próbuje odwieść matkę i ojca od wyciągania na światło dzienne skrywanych głęboko rodzinnych problemów. Jest przekonana, że jej babcia opłaciła autora maila do redakcji i… dziennikarza. Mariusz grozi mi "odpowiednimi służbami", jeśli choć słowo ukaże się w Tygodniku. Mówi podniesionym tonem. Jest zdenerwowany.

Napiętą atmosferę stara się rozładować "niedobra synowa". Grażyna zaprasza do pokoju. Małżonkowie, mimo wyraźnej niechęci - chyba jednak nie do mnie, raczej do sprawy, z którą do nich przychodzę - powoli wprowadzają mnie w rodzinne klimaty. Z ich opowieści wyłania się zgoła inny obraz wydarzeń.

Cały artykuł przeszytasz w najnowszym papierowm wydaniu Tygodnika Ostrołeckiego

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na to.com.pl Tygodnik Ostrołęcki