MKTG SR - pasek na kartach artykułów

Mateusz Gamrot: Chcę zostać numerem 1 na świecie. Rozmowy z UFC cały czas się toczą [WYWIAD]

Tomasz Dębek
Gamrot vs Parke 3, KSW 53
Gamrot vs Parke 3, KSW 53 KSW
Mateusz Gamrot (MMA 16-0), mistrz KSW kategorii lekkiej i piórkowej, opowiada nam m.in. o niedawnej walce z Normanem Parke'iem na KSW 53, treningach w czasie pandemii, współpracy z psychologiem sportowym i planach podboju największej organizacji świata, czyli UFC.

Tomasz Dębek: Obejrzał pan jeszcze raz walkę z Normanem Parke’iem?
Mateusz Gamrot: Tak. Nie jestem zbyt zadowolony z pierwszej rundy, która była spokojna, rozpoznawcza. Chociaż wtedy moją myślą przewodnią było to, że walka trwa pięć razy po pięć minut. Nie mogłem się od razu „wystrzelać”, chciałem dobrze rozłożyć siły. Ale w drugiej i trzeciej rundzie z minuty na minutę wchodziłem na coraz większe obroty. Sędzia przerwał pojedynek po 13 minutach. Mogę powiedzieć, że od szóstej w górę walka bardzo mi się podobała.

ZOBACZ TEŻ:

Przewidywał pan właśnie taki przebieg starcia? Że Parke zostanie rozbity w stójce, a nie w parterze?
Szczerze mówiąc, kompletnie się tego nie spodziewałem. Norman mnie pod tym względem zaskoczył. (śmiech) Zresztą, plan był zupełnie inny. Chciałem go przewrócić i poddać w parterze. Ale w stójce szło mi tak zaskakująco łatwo, że po pierwszej rundzie powiedziałem w narożniku Łukaszowi Rajewskiemu, że niczego nie zmieniamy, będę boksował i rozwalał mu twarz przez kolejne 20 minut. „Raju” powiedział: „OK, ale ta walka nie potrwa pięciu rund”. Miał rację.

Ten pojedynek pokazał też, jak rozwinął się pan przez ostatnie lata? Na KSW 39 w maju 2017 r. pokonał pan Parke’a na punkty, ale trzeba mu oddać, że wygrał jedną rundę. W rewanżu na KSW 40 do czasu przerwania pojedynku [został uznany za nieodbyty po nieumyślnym faulu Gamrota - red.] przeważał pan, ale nie była to taka dominacja jak w trzeciej walce.
Mam nadzieję, że po KSW 53 wszyscy zauważyli, jaka różnica klas dzieli mnie i Normana. Ważne jest jednak też to, gdzie trenujemy. Do pierwszej walki przygotowywałem się w moim starym klubie, Ankosie MMA. Pojedynek był bardzo wyrównany, faktycznie urwał mi rundę. Po odejściu z Ankosu trenowałem w różnych miejscach, m.in. w American Top Team na Florydzie. Do trzeciej walki z Normanem przygotowywałem się głównie w Czerwonym Smoku. Efekt był widoczny, pełna deklasacja przeciwnika.

Mateusz Gamrot i Norman Parke po walce na KSW 53 - Wywiad w klatce

Norman po walce przeprosił przed kamerami za swoje prowokacje w pana kierunku. Po wyjściu ze szpitala próbował jeszcze wyjaśniać wcześniejsze nieporozumienia?
Po walce zamieniliśmy tylko kilka słów. Norman pogratulował mi, życzył powodzenia w przyszłości. Powiedział też bardzo miłą rzecz. Ostatnio były dyskusje, czy kwalifikowałbym się pod względem umiejętności do najlepszej 10 zawodników UFC wagi lekkiej. Norman przyznał, że na pewno jestem w takim rankingu wyżej, niż ludziom się wydaje.

Do wygaśnięcia kontraktu z KSW została panu ostatnia walka. Kiedy możemy się jej spodziewać?
Po walce z Normanem nie mam żadnych obrażeń. Pozostaję w pełnej gotowości. Jeśli kibice będą chcieli mojego szybkiego powrotu, KSW na pewno na to zareaguje.

Różne nazwiska padają w kontekście kolejnego rywala. Gdyby wczuł się pan w rolę matchmakera KSW, kogo wybrałby dla „Gamera”?
Są dwie drogi, może to być albo zawodnik już walczący dla organizacji, albo zakontraktowany specjalnie na tę walkę. Sam nie wiem, jak KSW będzie chciało to rozwiązać. Ale gdyby miał to być nowy przeciwnik, to bardzo chciałbym zmierzyć się z Shinyą Aokim. To legenda japońskiego MMA, bardzo groźny parterowiec. Jeśli chodzi o aktualnych zawodników KSW, najmocniej wysuwa się nazwisko Szamila Musajewa. Też jest niepokonany [13-0 - red.], a po względem sportowym wydaje się największym wyzwaniem w kategorii lekkiej.

Z Polakami walk nie będzie?
Udowodniłem, że jestem ponad nimi. Wydaje mi się, że pojedynek z polskim rywalem będzie dla mnie krokiem do tyłu. Norman pokonał przecież m.in. Marcina Wrzoska i Artura Sowińskiego, a ja Irlandczyka zdeklasowałem. Niech chłopaki biją się między sobą o prawo do przejęcia mojego pasa. Dla mnie walki z Polakami nie mają teraz żadnego sensu.

A gdyby KSW się uparło? Może pan się nie zgodzić na rywala, którego uzna za mało wymagającego?
Zawsze staramy się wypracować konsensus, spotkać gdzieś po środku naszych oczekiwań. Ale wydaje mi się, że w tym wypadku federacji też nie będzie na rękę zestawianie mnie z innym Polakiem.

Kolejnym krokiem w pana karierze będzie UFC?
Takie są plany. Dopóki mam do załatwienia ostatnią walkę dla KSW nie chcę zbyt daleko wybiegać w przyszłość. Ale po niej będę wolnym zawodnikiem. Chciałbym spróbować się z rywalami w UFC. Najlepiej z czołowej piętnastki rankingu.

Jak widzi się pan dziś w tym rankingu? Czołówka jest piekielnie mocna, poza mistrzem Chabibem Nurmagomiedowem są w niej Justin Gaethje, Dustin Poirier, Tony Ferguson i Conor McGregor. A kolejni zawodnicy również są bardzo wymagający.
Czołówka jest faktycznie bardzo silna. Trudno mi się sklasyfikować w tym rankingu. W ATT trenowałam z Poirierem i Renato „Moicano” Carneiro, który był wysoko w wadze piórkowej. Oni stanowią dla mnie jakiś punkt odniesienia. Zawodnik zawodnikowi nierówny, ale bez fałszywej skromności od samego początku widzę się w okolicach TOP 15, a może nawet TOP 10 rankingu.

Były już jakieś rozmowy, maile czy spotkania z przedstawicielami UFC?
Cały czas toczymy rozmowy. Już wcześniej padały propozycje odnośnie terminów mojego debiutu. Dopóki mam obowiązujący kontrakt z KSW, nie możemy jednak niczego ustalić. Po następnej walce podejmiemy bardziej stanowcze kroki.

Jest pan zainteresowany tylko UFC, czy gdyby pojawiła się dobra propozycja np. z ONE Championship, Bellatora czy pozostania w KSW, też ją rozważy?
Gdybym dostał jakąś super ofertę, to na pewno. Ale musiałaby to być naprawdę duża kwota. Pewnie w okolicach siedmiu cyfr. Taką propozycję trudno by było odrzucić. Ale mój cel jest niezmienny, zostać numerem jeden na świecie. A taką szansę daje tylko UFC.

ZOBACZ TEŻ:

Spośród prawie 600 zawodników i zawodniczek w UFC tylko dwóch ma lepsze rekordy od pana: Nurmagomiedow (28-0) i mistrz wagi średniej Israel Adesanya (19-0). Pana 16-0 to kapitał, na którym będzie można zbudować otoczkę medialną wokół debiutu w UFC?
Mam nadzieję. Patrząc optymistycznie, po ostatniej walce w KSW będę miał rekord 17-0 i dwa mistrzowskie pasy czołowej organizacji. To powinno się sprzedać na rynku amerykańskim. Liczę na to, że wszystko pójdzie po mojej myśli i zostanę kolejną gwiazdą UFC.

Treningi w American Top Team dały panu jeszcze większą pewność siebie?
ATT to największy i najlepszy klub na świecie. Trenują tam wielkie gwiazdy. Jest bardzo wysoki poziom, dba o to znakomita kadra szkoleniowa. Treningi tam budują zawodnika również pod względem mentalnym. Po wyrównanym sparingu np. z Dustinem Poirierem człowiek zyskuje ogromną pewność siebie. Duża większą niż gdybym cały czas trenował w Polsce. Różnorodność sparingpartnerów i trenerów sprawia, że od każdego można zaczerpnąć czegoś ciekawego. Zbudować z siebie prawdziwą maszynę do wygrywania.

Przeprowadzka z rodziną do USA wchodzi w grę?
Myślałem o tym. Na razie sprawa rozbija się o finanse. Życie w Stanach jest tak drogie, że na razie nie stać nas na przeprowadzenie się tam na stałe. Ale przed walkami chcę tam wracać, by przepracować część okresu przygotowawczego. Poza tym będę trenował w Poznaniu, w Czerwonym Smoku.

Do ostatniej walki trenował pan w czasie pandemii. To było duże utrudnienie?
Pojawiły się problemy. Choćby zamknięcie klubu i słabsza dostępność sparingpartnerów. Wielu zawodników po prostu bało się trenować. Ale mam to szczęście, że mieszkam obok Borysa Mańkowskiego. Całą pandemię spędziliśmy razem. Wspólnie trenowaliśmy i biegaliśmy. Skupialiśmy się na innych rzeczach niż zwykle podczas przygotowań. Z perspektywy czasu myślę, że obu wyszło nam to na plus. Podszlifowaliśmy nowe techniki, a do tego mogliśmy poświęcić więcej czasu naszym rodzinom.

A przed samą galą?
Były testy w federacji, ale większych ograniczeń nie odczułem. Czuję się bezpiecznie. Prowadzę zdrowy tryb życia, mam regularny sen i bardzo dobrze zbilansowaną dietę. To daje mi komfort, wiem że mój organizm jest odporny. Z drugiej strony, cała sytuacja wydaje się mocno rozdmuchana. Więcej się o tym słyszało z mediów niż dotykało to osoby z mojego otoczenia.

Od pewnego czasu korzysta pan z pomocy psychologa sportowego. Jak ważne dla sportowca na najwyższym poziomie jest trenowanie nie tylko ciała, ale też umysłu?
Pomaga mi Mikołaj Koterski. Nasza współpraca zaczęła się od... Normana. Chyba powinienem mu za to podziękować. (śmiech) Wydaje mi się, że zrobiłem niesamowity progres. Nie tylko jako sportowiec, ale też w życiu codziennym, jako człowiek. Nasza praca opiera się na kontroli nad emocjami i czynami, które chcemy wykonać. Moim zdaniem trening mentalny to pozycja obowiązkowa dla każdego profesjonalnego zawodnika, nie tylko w sportach walki. Nie poszedłem do psychologa, bo miałem jakiś problem czy źle się czułem. Nie, chciałem po prostu być jeszcze lepszym sportowcem i człowiekiem. Wznieść się na wyższy poziom. Jestem otwarty na każdą formę treningu, która może mi pomóc. Przekonałem się, że wysiłek włożony w pracę nad sobą naprawdę się opłaca. To był strzał w dziesiątkę. Polecam każdemu, naprawdę warto.

Trwa głosowanie...

Czy Mateusz Gamrot zostanie mistrzem UFC?

ZOBACZ TEŻ:

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wideo
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny