Kurier Lokalny: W Wasilkowie wraca sprawa budowy masztu Ery na miejscowym stadionie. Mieszkańcy mają się czego obawiać?
Wojciech Strzałkowski: Generalnie, tak naprawdę obawy mieszkańców są irracjonalne. Wiadomo, że ludzie kiedyś obawiali się samochodów; ktoś biegał z flagą czerwoną przed samochodem. Podobnie potem było z koleją.
Mieszkańcy Wasilkowa podają podobny przykład z azbestem, który kiedyś wszyscy kładli na dachy i nie bali się o zdrowie. Teraz azbestu trzeba się pozbyć.
- Cóż mogę odpowiedzieć na tego typu argumenty, jeżeli tak naprawdę z tymi polami (rozumiem, że tu chodzi o pola elektromagnetyczne) ludzie stykają się, od kiedy jest prąd elektryczny. Tak naprawdę wszystkie urządzenia elektryczne - w tym telewizja, radio, odkurzacz - emitują pola elektromagnetyczne.
Ale przy transformatorach zakładów energetycznych, gdzie jest duża moc prądu, mieszkanie nie jest chyba wskazane?
- No właśnie. Tu jest kwestia mocy prądu, pól i tych norm, które są w Polsce. Bardzo wiele osób powołuje się na badania i mówi, żeby zaostrzyć te przepisy. Natomiast te, które są w Polsce, są o wiele bardziej rygorystyczne niż te, obowiązujące w Unii Europejskiej.
Jak mówił mi burmistrz Wasilkowa, od 2007 roku, przy planowaniu swoich inwestycji nie musicie już starać się o tak zwaną decyzję środowiskową?
- To wynika z tego, że coraz więcej wiemy o tych polach. Tak naprawdę wcześniej były wymagane te badania środowiskowe. W tej chwili nie są, bo to nie są inwestycje, które w świetle nowych badań, ekspertyz znacząco oddziaływują na środowisko. Są odpowiednie ograniczenia co do mocy, co do jakichś parametrów technicznych, w przypadku których trzeba robić ekspertyzy.
Mieszkańcy Wasilkowa podają wiele różnych przykładów, o których pisały różne media na temat szkodliwego działania pól elektromagnetycznych.
- Sam pan wie, czym rządzą się media. Tak naprawdę żyją sensacją.
Zależy jakie media, jaka gazeta. Akurat my podejmujemy problmy lokalne, którymi żyją mieszkańcy Wasilkowa. Jeśli chodzi o maszt w Wasilkowie, to planowo ma stanąć na terenie obiektu sportowego - między boiskami. Nawet gdy zostawimy sprawę pól, aktualna jest jeszcze kwestia wizualna. Przecież na boisku ćwiczy młodzież. Maszt z tym się gryzie. Ludzie protestują także przeciwko temu.
- Dlaczego się gryzie? Tak naprawdę nie ma się co oszukiwać, że to są usługi, które są świadczone ludziom, społeczeństwu.
Ale nie na boisku sportowym.
- Rozumiem, że na bloku mieszkalnym też nie? Ale niech pan sobie wyobrazi, że jeżeli maszt jest oddalony od siedzib ludzkich, to nawet już zwykły mur, który jest w budynku, na tyle tłumi fale elektromagnetyczne, które podobno tak bardzo szkodzą, że nawet nie ma zasięgu w telefonie.
Wiele jest podobnych spraw dotyczących masztów telefonii komórkowej, w samym Białymstoku (a ostatnio pod Hajnówką). Ludzie, którzy mieszkają w bloku, o maszcie na swoim dachu często dowiadują się wtedy, kiedy jest już tam dawno stoi.
- Pojawiają się głosy, że ludziom mieszkającym pod masztami w ciągu, nie wiem, trzech miesięcy pogarsza się zdrowie. Natomiast nie ma się co oszukiwać, że w Warszawie czy w innych większych miastach nie ma możliwości zapewnienia zasięgu w centrum miasta, jeżeli maszty nie są w sąsiedztwie siedzib ludzkich. Nie ma innych opcji. W mieście taki pojedynczy maszt nie ma większego zasięgu niż paręset metrów (w najnowszych technologiach). Co więcej, każdy budynek, każda nierówność terenu tłumi fale. I żeby zapewnić zasięg mieszkańcom te maszty muszą być odpowiednio gęsto rozmieszczone. Od różnych stowarzyszeń słyszę, że maszty trzeba wyprowadzić poza miasto, że w całej Europie tak się je instaluje. To nie jest prawda.
Właśnie takie argumenty pojawiają się również w Wasilkowie.
- Ale to nie jest prawda. Ktoś żywi się niewiedzą tych mieszkańców. Po prostu nie ma takiej możliwości, żeby zapewnić usługi, te na najwyższym światowym poziomie, bez instalowania masztów w centrach miast.
Czy te badania, dotyczące wpływu fal elektromagnetycznych na zdrowie ludzi, są już w pełni zakończone i potwierdzone?
- Te badania cały czas trwają. One są kontynuowane.
Poza tym mieszkańcy mówią, że nie chcą być królikami doświadczalnymi...
- Ale te badania w tej chwili stwierdzają, że te fale nie wpływają na środowisko. Ja mogę panu podesłać link do strony Światowej Organizacji Zdrowia, gdzie to jest napisane. Tam takie badania trwają już od dwudziestu lat i tak naprawdę one nic nowego nie wniosły. Co więcej, są na nie przeznaczane ogromne kwoty pieniędzy, które idą w miliony euro, i one jak na razie nic nie przyniosły. Bodajże największe badania jakie przeprowadzono w Danii trwały siedem czy dziesięć lat na grupie czterystu tysięcy ludzi. I one nic nie wykazały.
Mówił Pan wcześniej o tłumieniu tych fal elektromagnetycznych chociażby przez ściany domu. Rozmawiałem kiedyś z człowiekiem, który mieszka około sto metrów od takiego masztu i ma zasięg nawet w piwnicy, a wcześniej go tam nie miał...
- Tak to wygląda z punktu widzenia praw fizyki. Anteny na masztach są kierunkowe. Jeżeli mamy jakąś antenę, która jest ustawiona w jakimś kierunku, to stojąc za nią praktycznie nie ma promieniowania. Tak samo jest pod masztem. Tam praktycznie nawet nie da się zmierzyć pola elektromagnetycznego. Tak naprawdę przed oddaniem takiej instalacji do użytkowania musi być wykonane badanie przez niezależny instytut, który na podstawie badań mierzenia tych pól czy one nie przekraczają tych norm (jeszcze raz powtórzę, te normy są o wiele bardziej rygorystyczne od tych, które są w Unii Europejskiej) na tej podstawie wydaje zgodę na uruchomienie nadajnika. To jest niezależny, certyfikowany instytut.
Kto finansuje te badania?
- Nie ma kwestii kto finansuje.
Mieszkańcy też o to pytają.
- Jeżeli oni mają z tym problem, że to są badania, które są przeprowadzone przez nas, oni mogą to zgłosić czy do UKE, czy do Wojewódzkiej Stacji Sanitarno-Epidemiologicznej, że pola wytwarzane przez nadajnik przekraczają normy. Wtedy na wniosek mieszkańców są przeprowadzane takie badania.
Zawodzi, jedna rzecz pozaprawna, czyli brak konsultacji z lokalną społecznością.
- Jako inwestor nie możemy czynić takich konsultacji. To organy administracji państwowej są uprawnione z litery prawa do tego, żeby takie konsultacje przeprowadzać. Jeżeli burmistrz czy inna organizacja państwowa zgłosi się do nas z prośbą o wzięcie udziału w konsultacjach, zawsze z przyjemnością na takie spotkanie przyjedziemy i odpowiemy na wszystkie pytania. Często te spotkania wyglądają tak, że są inspirowane przez jakieś osoby, podające się za pseudonaukowców i tak naprawdę o rzeczową, merytoryczną dyskusję jest ciężko.
Najgorsze jest to, że te dyskusje często są organizowane po fakcie, kiedy wiele decyzji o inwestycji już podjęto.
- Tak jak mówiłem, my nie możemy wcześniej się spotkać, bo prawo nas do tego nie dopuszcza.
Dziękuję za rozmowę.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na Twitterze!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?