Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Masoni w Białymstoku. Ich siedzibą był budynek dzisiejszej Książnicy Podlaskiej przy Kilińskiego 16…

Tomasz Mikulicz
Car Aleksander w sierpniu 1822 roku postanowił ostatecznie rozprawić się z wolnomularstwem i wydał zarządzenie zakazujące działalności jakichkolwiek tajnych stowarzyszeń.
Car Aleksander w sierpniu 1822 roku postanowił ostatecznie rozprawić się z wolnomularstwem i wydał zarządzenie zakazujące działalności jakichkolwiek tajnych stowarzyszeń. Fot. Internet
Jeśli dobrze przyjrzymy się budynkowi Książnicy Podlaskiej, to od strony ulicy Kilińskiego na ścianie południowej zachował się zarys kolumn pamiętających początki XIX wieku. To jedyny ślad po czasach magicznych spotkań konspiracyjnych białostockich wolnomularzy.

Masoni są wśród nas? - No może nie członkowie jakiejś loży istniejącej obecnie w Białymstoku, ale być może masoni z lóż rozsianych po całym świecie - mówi Andrzej Lechowski, dyrektor Muzeum Podlaskiego. Jedno jest pewne, masoni u nas byli! Ich siedzibą był budynek dzisiejszej Książnicy Podlaskiej przy Kilińskiego 16…

Sztuka królewska

Masoneria (zwana wolnomularstwem czy też sztuką królewską) to ruch wywodzący się z idei europejskiego Oświecenia. Pierwsze jej zalążki zaczęły powstawać pod koniec XVII wieku w Szkocji i Anglii. Początkowo skupiały one przedstawicieli bogatego mieszczaństwa i arystokracji. Ludzie ci głosili przede wszystkim ideę braterstwa bez względu na pochodzenie, stan społeczny i religię. Jak na tamte czasy były to poglądy rewolucyjne. Masoni stworzyli bardzo rozbudowaną sieć organizacyjną, byli znani w całej Europie. Ruch stawał się powoli tak modny, że jego członkami zostawali nawet królowie.

Wielu badaczy twierdzi, że atrakcyjność wolnomularstwa tkwiła w jego programowej tajności i rozbudowanej symbolice. Każda jednostka organizacyjna (tzw. loża) miała wewnętrzną hierarchę. Podstawowe stopnie to uczeń, czeladnik i mistrz. Zdobywało się je w miarę wtajemniczenia. Każde spotkanie członków loży opatrzone było nimbem konspiracji i epatowania takimi "magicznymi" symbolami jak czarny stół, długie świece czy trupia czaszka.

W Polsce pierwszą lożę założono w Warszawie w 1721 roku. Od tego czasu rozpoczął się u nas bujny rozwój wolnomularstwa, które przywędrowało w końcu i do Białegostoku. Historycy twierdzą, że stało się to mniej więcej w 1770 roku. Wiadomo tylko tyle, że pierwsza loża nazywała się "Przyjaźń", a jej członkowie spotykali się gdzieś na wschodzie miasta…

Trudne początki

Przenieśmy się zatem do czasów Wersalu Podlaskiego. Białystok nie miał wtedy nawet 2 tysięcy mieszkańców, wszystko kręciło się wokół pałacu należącego do hetmana wielkiego koronnego Jana Klemensa Branickiego. Bez wątpienia to wśród jego świty pojawił się pomysł powołania loży. Kto wie, może inicjatorem był sam Branicki? Można jedynie przypuszczać, że przemożny na to wpływ miał wojewoda mazowiecki Andrzej Mokronowski, przyjaciel hetmana i zarazem jeden z głównych masonów Rzeczypospolitej. O jego znaczeniu świadczy fakt, że pod koniec życia, w 1784 roku, został wybrany - jakbyśmy powiedzieli dzisiaj - szefem wolnomularstwa w całym polsko-litewskim państwie.

Loża "Przyjaźń" nie podziałała jednak długo. Z niewiadomych bliżej przyczyn w drugiej połowie 1770 roku została ona zlikwidowana i zastąpiona przez lożę "Złoty Pierścień". Weszła ona w skład warszawskiej Wielkiej Loży Cnotliwego Sarmaty. Wszystko wskazuje na to, że i tym razem nie był to twór zbyt trwały. A trzeba pamiętać, że owe czasy były bardzo niespokojne. Niedługo miała się rozpocząć konfederacja barska i rozbiory Rzeczypospolitej. O upadku loży w Białymstoku przesądziła też śmierć hetmana Branickiego pod koniec 1771 roku. Jak pisze polski historyk i zarazem znawca wolnomularstwa Ludwik Hass: "Sztuka królewska utraciła zatem owe i tak nader szczupłe zaplecze społeczne, jakie dotąd posiadała. Toteż długo, całe dziesięciolecia, nie pojawiła się w Białymstoku nawet inicjatywa tylko ponownego powołania tej placówki".

Pod pruskim berłem

I rzeczywiście, na lepsze czasy trzeba było poczekać prawie ćwierć wieku. W 1795 roku, po trzecim rozbiorze Polski, Białystok przeszedł w ręce Prusaków. To im właśnie zawdzięczamy ponowny rozkwit masonerii. Miasto stało się stolicą jednego z ośrodków administracyjnych, tu też ulokowano garnizon wojskowy. Dzięki temu ściągnęła do niego całkiem spora rzesza urzędników i wojskowych. I jak to zwykle bywa, nowi mieszkańcy przywieźli ze sobą swoje obyczaje. A poczesne miejsce wśród tych ostatnich zajmowała działalność w rozsianych po całych Prusach lożach masońskich.

Centralą była Wielka Loża Krajowa z siedzibą w Berlinie. W 1797 roku podporządkowała się jej nowo powstała loża warszawska. W Białymstoku pierwsze struktury zaczęły się formować dopiero na początku nowego stulecia. Loża "Zum Goldenen Ring" - bo taką, nawiązującą do dawnego "Złotego Pierścienia" - nazwę przyjęła, została utworzona w październiku 1804 roku. Jej przewodniczącym został pruski generał Wilhelm Antoni l'Estock. Największy rozkwit działalności to rok 1806, kiedy należało do niej 45 członków. W przeważającej mierze byli to pruscy oficerowie oraz urzędnicy i pracownicy sądownictwa. Prawie nie było wśród nich wolnomularzy polskiego pochodzenia.

- Wyjątkami byli Feliks de Michelis, nadworny lekarz Izabeli Branickiej, wdowy po hetmanie, oraz Filip Nereusz Kamiński, wysoki urzędnik administracji.

Szczególnie ten pierwszy był w późniejszych latach kojarzony jako najbardziej znany białostocki mason - wyjaśnia Andrzej Lechowski.

Masoni w przyszłej Książnicy

Przekonuje jednak, że istotność okresu panowania pruskiego w dziejach białostockiej masonerii nie wynika bynajmniej z działalności któregokolwiek z jej członków.

- Najważniejsze jest bowiem to, że Prusacy zbudowali sobie siedzibę w budynku, który przetrwał do naszych czasów. Przez wielu starych białostoczan określany jest on mianem właśnie "loży masońskiej". Chodzi o zajmowany obecnie przez Książnicę Podlaską budynek przy Kilińskiego 16 - opowiada Lechowski.

Jak czytamy we wkładce do karty ewidencyjnej zabytku, budowa rozpoczęła się na początku XIX wieku, w okresie najbujniejszego rozkwitu wolnomularstwa. Znany historyk Jan Glinka w pismach przechowywanych w białostockim Muzeum Historycznym wyklucza, by budynek został zbudowany jeszcze przez Branickiego.

- Na krótko przed śmiercią, w 1771 roku, hetman zlecił, by w miejscu, gdzie jest teraz Książnica, zbudowano wozownię pałacową. Wiadomo, że istniała ona jeszcze w 1799 roku. Pewne jest też, że w tym roku była już ona zarządzana przez Prusaków, którzy wynajmowali ją od spadkobierców Branickiego, Potockich - opowiada Lechowski.

"Niespodzianka konstrukcyjna"

Wszystko wskazuje na to, że Prusacy zburzyli wozownię i zaczęli stawiać budynek, który w zamyśle miał się stać miejscem spotkań masonów. Historyk Glinka zbadał dokładnie sprawę i pisze że: "Ścian wozowni, lubo także ceglanych, nie wykorzystano do przebudowy na późniejszy dom loży, bowiem w rzucie poziomym były wyższe i dłuższe oraz brakowało im podziemi". Za tym, że loża nie wyrosła na planie dawnej wozowni, przemawia też pewien ciekawy szczegół, który można zaobserwować również dziś, przechodząc obok Książnicy. Glinka nazwał to "niespodzianką konstrukcyjną".

Chodzi o to, że budynek jest tak ustawiony, by przechodzień idący ulicą Kilińskiego (bądź to od strony Pałacyku Gościnnego, bądź od strony Rynku Kościuszki) nie zwrócił uwagi na północno-wschodni narożnik "loży". Jest on bowiem od wschodu zasłonięty pierzeją budowli ulicy Kilińskiego, a od północy biegnie w taki sposób poprowadzona ulica Kościelna, żeby przechodząc obok budynku, miało się przed sobą murowane ogrodzenie kościelnego ogrodu i raczej w tę stronę kierowało wzrok. Można się więc domyślać, że na dość rozległym poddaszu tak "krytego" narożnika odbywały się spotkania. Odstraszeniu wścibskich służyły też zapewne opowiadane ściszonym głosem legendy.

- Jedna z nich mówiła o tym, że w czasach pruskich wokół budynku straszyły niespokojne dusze. Widma były ponoć obandażowane, o ile można obandażować duszę - śmieje się Jan Leończuk, dyrektor Książnicy Podlaskiej.

Leończuk opowiada, jakie były dalsze losy białostockich masonów…

- Loża "Zum Goldenen Ring" istniała do lata 1807 roku, kiedy to na mocy traktatu tylżyckiego Białystok przeszedł pod panowanie rosyjskie. Prusacy musieli opuścić miasto, a ci z wolnomularzy, którzy tu pozostali, dobrze wiedzieli, że w państwie carów od 1792 roku obowiązywał zakaz "sztuki królewskiej". Poza tym był to okres wojen napoleońskich - mówi.

"Złoty Pierścień" raz jeszcze

Odrodzenie ruchu nastąpiło dopiero w 1815 roku, tuż po kongresie wiedeńskim. Car Aleksander I coraz przychylniej patrzył ma masonów, jednym z nich był zresztą jego brat - wielki książę Konstanty. Wśród oświeconego ziemiaństwa i środowisk oficerskich zapanowała na to swego rodzaju moda. Wkrótce skusił się nawet sam imperator.

W takich warunkach jasne się stało, że wolnomularstwo się odrodzi. W Białymstoku nastąpiło to w 1818 roku. Przewodniczącym loży został wspomniany wcześniej Feliks de Michelis. Żeby być wierni tradycji, masoni znów przyjęli nazwę "Złoty Pierścień" i zaczęli się spotykać w tym samym miejscu, co ich ruscy poprzednicy. Sielanka nie trwała jednak wiecznie. Car przestraszył się rozmiarów całego ruchu i dążył do kontroli poczynań poszczególnych lóż.

Wpływ na to miał fakt, że zarówno w cesarstwie, jak i pokongresowym Królestwie Polskim powstawały zakonspirowane loże, dążące do obalenia caratu i przywrócenia Polsce suwerenności.

Nie ma żadnych wzmianek, by tego typu idee były też nośne w Białymstoku. Tutejsza loża już z chwilą otwarcia podporządkowała się centrali w Petersburgu. Zresztą jak pisze Ludwik Hass: "Największego kontyngentu adeptów dostarczała "Złotemu Pierścieniowi" armia carska, przede wszystkim zaś jej sformułowany w 1817 roku korpus litewski".

Poza wojskowymi wśród 44 członków loży było kilku ziemian i urzędników. A były już to czasy, gdy w Królestwie Polskim do struktur masońskich coraz liczniej wchodziło mieszczaństwo. To, że nie było tak w Białymstoku, świadczyło o stosunkach ekonomicznych w tym regionie. Poza tym przez swoje podporządkowanie Rosji białostoccy masoni znaleźli się w izolacji od innych struktur na ziemiach polskich. Zresztą loża nie miała istnieć już długo. Car Aleksander w sierpniu 1822 roku postanowił ostatecznie rozprawić się z wolnomularstwem i wydał zarządzenie zakazujące działalności jakichkolwiek tajnych stowarzyszeń. W większości dużych miast zakaz ten sukcesywnie łamano, jednak nie w Białymstoku. Tu ruch zamarł aż do czasów I wojny światowej.

Ostatni rozdział wolnomularstwa

Latem 1916 roku loże próbowali jeszcze założyć oficerowie armii niemieckiej, która okupowała Białystok. Nie wiadomo, co stanęło na przeszkodzie, ale powołano ją dopiero we wrześniu 1918 roku. Nie było już jednak na nic czasu, Niemcy przegrali wojnę i musieli się wycofywać. Wśród zapisów historycznych jest jeszcze jedna wzmianka o loży w Białymstoku. Próby jej powołania miałyby mieć miejsce w 1927 roku, ale nie ma żadnych dowodów na to, że w międzywojniu jakakolwiek loża w naszym mieście istniała. A co się przez te ponad sto lat działo z budynkiem zajmowanym niegdyś przez wolnomularzy ?

- Trudno powiedzieć. Wiadomo tylko, że przed I wojną światową były tam prywatne mieszkania, a po wojnie działało ognisko baletowe. Budynek został zniszczony w 1944 roku, a w 1952 roku odbudowano go według projektu architekta Stanisława Bukowskiego. Od 1954 roku do dzisiaj obiekt jest wykorzystywany jako biblioteka - wyjaśnia Jan Leończuk.

Czy masoni pozostawili po sobie jakaś pamiątkę?

- Jeśli się dobrze przyjrzymy, to od strony Kilińskiego na ścianie południowej zachował się zarys kolumn pamiętających początki XIX wieku - mówi Leończuk.
Dodać można, że Glinka opisuje, jak w latach 30. dozorca domu przy Kilińskiego 16 przechwalał się, że podczas porządkowania strychu wygarnął wiele dawnych rękopisów, które następnie kilkoma furmankami wywieziono na śmietnisko podmiejskie.

Czy jednak nie może być tak, że masoni byli przez cały ten czas tak zakonspirowani, że nikt postronny o ich działalności nie miał bladego pojęcia? W końcu tajność to przecież dla tych ludzi chleb powszedni! A może gdzieś na dalekich Bacieczkach czy Pieczurkach jakaś loża istnieje do dziś…

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny