Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marzę, by umrzeć jako wolny człowiek

Magdalena Kuźmiuk [email protected]
Barbara odsiaduje wyrok w Areszcie Śledczym w Białymstoku.
Barbara odsiaduje wyrok w Areszcie Śledczym w Białymstoku. Anatol Chomicz
Wyjazd do Anglii miał być szansą dla Barbary na lepsze życie. Skończyło się tragedią. Została oskarżona o makabryczne zabójstwo staruszki, którą się opiekowała. Kara: dożywocie. Dziś Barbara jest jedną z 13 kobiet w Polsce z najwyższym wyrokiem.

Dożywocie

Dożywocie

Według danych służby więziennej na koniec 2014 roku w polskich zakładach karnych przebywało 377 osób z wyrokiem dożywotniego pozbawienia wolności, w tym 13 kobiet.

Spada liczba najsurowszych wyroków Ze statystyk, które z kolei prowadzi Ministerstwo Sprawiedliwości wynika, że sądy obecnie rzadziej orzekają najsurowsze kary. W ciągu ostatnich lat najwięcej kar dożywocia wymierzyły sądy w 2010 roku - 36 wyroków, w I połowie 2014 roku - już tylko 12. W I połowie ubiegłego roku było 51 wyroków 25 lat więzienia, a w 2013 roku - 98.

Szczegóły tej zbrodni porażają. Mogłyby stać się kanwą fabuły jakiegoś koszmarnego kryminału. Ta historia jest tak makabryczna, tak okrutna, że aż trudno w nią uwierzyć. Ale jest prawdziwa.

94-letnia wdowa zostaje brutalnie zaatakowana we własnym domu w londyńskiej dzielnicy Notting Hill. Sprawca najpierw ją bije, a potem dusi. Ciało kobiety zostaje rozczłonkowane na kawałki, spakowane do walizki, wywiezione - najpierw londyńskim metrem, potem samochodem - na odludne pole poza miastem. Tam morderca polewa walizkę benzyną i podpala.

Motywem zbrodni były oszczędności staruszki - 10 tysięcy funtów. Zabójczynią - 41-letnia Polka, opiekunka starszej pani.

Od ośmiu lat zaprzecza dowodom

Idąc na spotkanie z odsiadującą wyrok w białostockim areszcie śledczym, obawiałam się, kto usiądzie naprzeciwko mnie. Nie wiedziałam, czego mogę się po niej spodziewać. Z akt sądowych wyczytałam, że choć Barbara miała wspólników, to ona była głównym motorem zbrodni. Zdolna do manipulacji, łatwo wciągnęła w swój makabryczny plan troje młodych, uzależnionych od niej osób. Jedną z nich był jej 23-letni wtedy syn.

Nie mogłam pojąć, jak kobieta mogła być zdolna do takiego bestialstwa. Przerażał też wyrok, jaki w 2008 roku wydał sąd w Oksfordzie. Barbara dostała dożywocie.

Do sali, gdzie na nią czekałam, Barbara weszła onieśmielona. Bardzo szczupła, niezbyt wysoka, długie włosy miała związane. Dżinsy, bluza, kolorowe, sportowe buty. W dłoniach ściskała okulary. Rozmawiałyśmy spokojnie. Barbara mówiła otwarcie, ale często płakała. Zwłaszcza, gdy wspominała o dzieciach. Ma ich czworo.

Wiedziałam z akt, że w trakcie procesu nie przyznała się do winy. Mimo, że w więzieniu jest już osiem lat, nadal podtrzymuje to.

- Nie mam już siły nikogo przekonywać. Ja wiem, że jej nie skrzywdziłam. Nie mogłabym tego zrobić. Traktowała mnie jak córkę. Nie zabiłam jej. Nie było mnie tam - zapewnia Barbara.

Zaprzecza, mimo, że została skazana m.in. na podstawie monitoringu z metra, bilingów telefonicznych, wyciągów z kart płatniczych ofiary. Kupiono na nie jedzenie, kosmetyki, konsole do gier, nawet środki czystości, którymi po zabójstwie wysprzątano mieszkanie starszej pani.

Koleżanki z celi wiedzą, z jakiego artykułu Barbara została skazana. Większość z nich też siedzi za zabójstwo. Ale Barbara o szczegółach oskarżenia nie chce im opowiadać. Nie zaprzyjaźnia się.

Nie ukrywa też, że na wolności nie ma za bardzo na kogo liczyć. Najstarszy syn mieszka na drugim końcu Polski. Drugi w Białymstoku, ale rzadko odwiedza matkę.

- To dlatego, że obaj synowie mają mi za złe, że się poddałam. Że przestałam walczyć o swoją wolność. A ja jestem już bardzo zmęczona tym wszystkim, życiem jestem zmęczona. Czasami modlę się wieczorem, żeby zasnąć i już się nie obudzić - przyznaje smutno Barbara.

Dwoje młodszych, kilkunastoletnich dzieci, mieszka w Stanach Zjednoczonych z ojcem, który jest Amerykaninem. Wyjechały niedługo po aresztowaniu Barbary. Czasem przysyłają listy.

Chciała lepszego życia

Przed wyjazdem do Londynu Barbara mieszkała z rodziną pod Białymstokiem. Pojechali z mężem i dziećmi szukać w Anglii lepszego życia. W 2007 roku Barbara została polecona 94-letniej, mieszkającej samotnie Thei Z. Thea, Niemka żydowskiego pochodzenia, uciekła do Wielkiej Brytanii przed wojną. Cała jej rodzina zginęła w obozach koncentracyjnych. Mąż zmarł w 1965 roku. Nie mieli dzieci.

Thea była słaba fizycznie, ale sprawna umysłowo. Miała niewielu przyjaciół. Uwielbiała grać w brydża. Zatrudniła Barbarę do sprzątania i zakupów.

- Pani ofiara była wrażliwą osobą w podeszłym wieku. Przebywała pani w jej domu, obejmowała stanowisko wymagające zaufania. Po zabójstwie próbowała pani zniszczyć ciało i uniknąć odpowiedzialności. Roztrwoniła pani wszystkie pieniądze tej starszej pani - zwrócił się do Barbary w uzasadnieniu wyroku angielski sędzia.

Zwęglone ciało Thei Z. znalazł pracownik farmy. Policja miała trudności z jego identyfikacją. Na właściwy trop wpadła po tym, jak znajomi Thei zgłosili jej zaginięcie. Ich niepokój dodatkowo wzbudziło to, że mieszkanie było nienaturalnie czyste, mocno czuć było odświeżacz powietrza. Znaleźli laskę i torebkę, bez których starsza pani nie ruszała się z domu.

Barbara utrzymywała, że jej pracodawczyni jest w szpitalu. Kilka dni po odnalezieniu zwłok została aresztowana. Jej syn również - za to, że pomógł pozbyć się ciała. W wyroku sędzia podkreślał to, jak wstrząsającym był obraz z monitoringu, na którym widać, jak ze spokojem ciągnie on walizkę do stacji metra. Aresztowano jeszcze dwie inne osoby.

W 2011 roku Barbara napisała do polskiego Ministra Sprawiedliwości. Chciała odsiadywać wyrok w Polsce, by być bliżej synów, bo w Anglii nie miała już nikogo bliskiego. Pod koniec 2013 roku trafiła do białostockiego aresztu. Dziś tego żałuje.

- Gdybym została w Anglii, na pewno już niedługo wychodziłabym na wolność. Sąd błędnie przyjął wyrok angielskiego sądu. Źle przetłumaczył słowo "life". To nie jest dożywocie. Tam przy każdym artykule, wyroku zapisują "life". Dostajesz 10,15 lat, też masz "life" - Barbara próbuje mi wytłumaczyć.
Pierwszą wokandę o przedterminowe zwolnienie będzie miała, jak odsiedzi 20 lat. Nie odlicza miesięcy, lat. Chce zebrać resztę sił i napisać do Trybunału w Strasburgu. Barbara wierzy, że będzie dobrze.

- Jak każdy, mam plany. Chciałabym być kiedyś prawdziwą babcią dla moich wnuków. Jakie mam marzenia? Marzę, by umrzeć jako wolny człowiek - mówi ze łzami.

Imię skazanej zmieniliśmy na jej prośbę

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny