Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marta Walesiak: Nie było wyjścia. Zostałam aktorką

Agata Sawczenko
Kiedyś wstydziłam się okrutnie przed każdym występem - wspomina Marta Walesiak
Kiedyś wstydziłam się okrutnie przed każdym występem - wspomina Marta Walesiak Łukasz Kubica
Spokojnie można zaryzykować stwierdzenie, że dzięki temu, że w Białymstoku powstało Studium Lalkarskie, na świat przyszła Marta Walesiak. - Moi rodzice właśnie tu się poznali.

Moja mama była ze Śląska, tata z Mazur. Byli pierwszym rocznikiem, który w 1978 roku ukończył zamiejscowy Wydział Lalkarski Państwowej Wyższej Szkoły Teatralnej w Warszawie. To tu, w Białymstoku, się poznali - mówi Marta Walesiak.

Wspomina, że mama często opowiadała, jak to mała Marta w wózeczku w dziekanacie czekała, aż jej rodzice skończą zajęcia.

- Ale najpiękniejsza historia najbardziej utkwiła mi w pamięci - uśmiecha się. - Wtedy rektorem uczelni był jeszcze Tadeusz Łomnicki i kiedy moja mama jeszcze w stanie błogosławionym odbierała tytuł magistra sztuki, pan Tadeusz Łomnicki dotknął jej brzucha i powiedział: To maleństwo w brzuchu też zostaje magistrem. Zostałam namaszczona, więc chyba nie było innego wyjścia - nie mogłam wybrać innego zawodu.

To właśnie w Białymstoku jej rodzice grali swoje pierwsze role w Pastorałce. Bardzo często zresztą wspominali później Białystok. Marta Walesiak przyznaje, że w głowie utkwiły jej tylko urywki historii: o białym kościele, gdzie była chrzczona, wielkim mieszkaniu, które dostali jako aktorzy, i o specyficznych, ale niezwykle sympatycznych sąsiadach. - A mama ostatnio była na zjeździe w Białymstoku - przypomina sobie.

Gdy Marta miała zaledwie roczek, wyjechali z Białegostoku, bo się rozkochali - będąc na festiwalu teatrów lalkowych - w Bielsku-Białej. Najpierw pracowali w teatrze dramatycznym. - Zdecydowali się na ten teatr dramatyczny, bo tam dali im mieszkanie - śmieje się pani Marta.

Gdy w latach 80. zrezygnowali z pracy na etacie, powrócili do lalkarstwa. - I znów byli pionierami, bo założyli pierwszy prywatny teatr lalkowy w Polsce - Teatr Pracownia Kwadryga. - Mama do tej pory go prowadzi.

Mała Marta wychowywała się w teatrze. - Bo do przedszkola nie za bardzo chciałam chodzić - wspomina. - Fajniej było latać po kulisach, zajrzeć do pracowni perukarskiej, a to gdzieś do pana rekwizytora czy inspicjenta. Znałam wszystkie zakamarki teatru.

Więcej - znała na pamięć wszystkie sztuki wystawiane w teatrze. Rodzice kiedyś, jak miała pięć-sześć lat, po przyjściu do domu posadzili ją w fotelu, włączyli magnetofon, a ona powiedziała cały tekst sztuki. Trudno się dziwić - niektóre spektakle widziała po kilkadziesiąt razy.

Jednak sama wstydziła się występować. Jej znajomi grali w teatrach amatorskich, brali udział w konkursach recytatorskich. - W końcu i ja się zdecydowałam, choć wstydziłam się okrutnie.

Zapisała się pod nazwiskiem panieńskim mamy, gdyż dowiedziała się, że jej tata będzie siedział w komisji. - A ja nie chciałam w żadnym wypadku mieć żadnych pleców! Chciałam po prostu wystąpić, zobaczyć, jak mi pójdzie.

Kiedy tata się o tym dowiedział - w przeddzień, to mówi: - Jezus Maria, chodź, ja cię chociaż przesłucham, co ty masz tam zamiar zaprezentować!

Podobnie było przed egzaminami na studia. - Znów tak się wstydziłam, że stawałam tyłem i dopiero mówiłam tekst - śmieje się Marta Walesiak.

I przyznaje, że przez chwilę myślała nawet, by zdawać na wydział lalkarski do Białegostoku

- Do Białegostoku zawsze miałam wielki sentyment. Poza tym wiedziałam, że pozostali tutaj przyjaciele moich rodziców, którzy teraz są już wykładowcami, profesorami. Ja ich pamiętałam ze zdjęć i myślałam, że miło by było ich poznać.

Sentymentalną podróż do Białegostoku kilkunastoletnia Marta zrobiła sobie zresztą jeszcze wcześniej, przed egzaminami. Odwiedziła koleżankę, którą poznała na jakichś warsztatach. - Ona mnie oprowadziła po różnych miejscach, o których mi mama opowiadała, byłyśmy na przykład w klubie muzycznym gdzieś w piwnicach. Mama i tata mówili, że się tam bawili. No i byłam oczywiście w szkole teatralnej.

Ze studiowania w Białymstoku koniec końców nic nie wyszło. - Bo marzyłam o tym, by w Teatrze Starym w Krakowie być! Ale tam na egzaminie do szkoły miałam taki niemiły incydent. W czasie egzaminu ruchowego uparłam się, że zrobię szpagat. Ale że się nie rozgrzałam, to naderwałam sobie mięsień dwugłowy uda. I mogłam jedynie wlec za sobą prawą nogę. No i w innych szkołach nie chcieli już mnie oglądać na egzaminach.

Na szczęście egzamin do łódzkiej filmówki miała już za sobą. - Tak prawdę mówiąc, bardzo mi ta szkoła filmowa nie podchodziła - przyznaje.

Bo do dziś woli grać w teatrze. - Teatr na pewno daje większy komfort pracy. Masz czas na przygotowanie roli, na rozwinięcie się w tym wszystkim. Masz czas, żeby pomyśleć, żeby się pootwierać, żeby popróbować - tłumaczy.

Wspomina pracę przy filmach czy serialach: - Wszystko jest robione błyskawicznie. Często to jest tak, że jedna próba kamerowa i gramy, bo nie ma czasu, bo nie ma pieniędzy. Wszystko na wariata.

Powrót z planu do teatru to zawsze dla niej ulga: - Tutaj jednak był spokój, bo ja mam godzinkę, żeby się pomalować, żeby powtórzyć tekst, żeby tam jakąś rozgrzewkę zrobić dykcyjną. Panie garderobiane, które mi tam spokojnie ubiorą kostium. I nie ma żadnego ciśnienia, nie ma wariactwa.

Najbardziej żałuje, że jej tata nie dożył do jej pierwszego spektaklu. - Dlatego zawsze, kiedy mam premierę, kolejne ważne zdarzenie teatralne, to gdzieś tam spozieram w niebo i mówię: Tata, trzymaj kciuki! Mam nadzieję, że jesteś ze mnie dumny!

Marta Walesiak urodziła się w 1978 roku w Białymstoku. W 2002 roku ukończyła studia - Wydział Aktorski PWSFTviT im. Leona Schillera w Łodzi. Od tego czasu jest związana z Teatrem Syrena w Warszawie. Szerokiej publiczności zaprezentowała się w roli Klary Sobieszczańskiej studentki Norberta Wojciechowskiego w serialu M jak miłość.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny