Marsz równości pod hasłem "Białystok bez barier" przeszedł ulicami Białegostoku w sobotę. Przeszedł - mimo wyzwisk, rzucanych pod nogi petard i lecących w stronę uczestników butelek, kamieni, kostki brukowej. Zatrzymano kilkadziesiąt osób, na policję cały czas zgłaszają się również poszkodowani.
Zobacz: Prezydent Tadeusz Truskolaski: "To było polowanie na ludzi"
Bo oprócz marszu równości tego dnia zarejestrowano ponad 70 kontrmanifestacji. Odbyły się dwie z nich - zlot kiboli po pomnikiem Bohaterów Ziemi Białostockiej i przemarsz z katedry na dziedziniec Pałacu Branickich uczestników pikniku rodzinnego zorganizowanego przez marszałka województwa.
Marsz równości w Białymstoku. Światowe media pokazują zamies...
Odbyły się - mimo że prezydent przestrzegał, że może być niebezpiecznie. Bo zlot kiboli miał się zakończyć o godz. 14 - czyli o tej samej godzinie, gdy mieli ruszyć uczestnicy marszu równości. Choć marsz przełożono o pół godziny, kibole zostali. I atakowali uczestników marszu. I wtedy, gdy próbowali dotrzeć na miejsce, i w czasie marszu, organizując jego blokady, i potem, gdy uczestnicy już rozchodzili się.
Zobacz koniecznie: Oświadczenie prezydenta w sprawie zamieszek
- Przed marszem odbyło się normalne polowanie na ludzi - nie przebiera w słowach prezydent Truskolaski, który wszystko obserwował na monitorach w centrum zarządzania kryzysowego. - Gdy szedł ktoś inaczej ubrany, był pędzony, atakowany, kopany. To skandal. A sąd uznał, że zagrożenie jest hipotetyczne i na zgromadzenie pozwolił. I dalej komentuje zamieszki: - Hańbiące, karygodne, oburzające.
Prezydent zapowiada, że zgłosi sprawę do prokuratury. Chce, by za wydarzenia odpowiedzieli m.in. członkowie białostockiego PiS-u: Artur Kosicki, Henryk Dębowski, Sebastian Łukaszewicz i Robert Jabłoński.
- Materiały zamieszczone w internecie w sposób jednoznaczny wskazują na ich czynny udział w ustawieniu blokad przeciwko marszowi - przekonuje prezydent Truskolaski.
Zobacz: Prezydent Tadeusz Truskolaski - Pan Marszałek przekroczył swoje uprawnienia
Na dowód pokazuje zdjęcia. Na przykład Henryka Dębowskiego i Sebastiana Łukaszewicza przy blokadzie marszu. - Okazuje się, że te osoby, które powołane zostały, by w imieniu mieszkańców naszego regionu stanowić prawo, biorą czynny udział w jego łamaniu. Jest to w moim odczuciu drastyczne nadużycie demokratycznego mandatu i całkowite zaprzeczenie misji samorządowej - mówi.
Prezydent wskazuje, że na zdjęciach z blokady są banery, z którymi swoją imprezę rozpoczynał pan marszałek. - Kto udostępnił ten baner, kto go sfinansował, dlaczego baner marszałka jest banerem, który jest na czele blokady. Czy nie jest to sprawstwo pana marszałka? - pyta Tadeusz Truskolaski.
Marsz równości w Białymstoku. Światowe media pokazują zamies...
Marszałek zaś zapewnia, że baneru nie sfinansował. - Zaakceptowałem tylko jego treść - przyznaje. I mówi, że nie wie, co się z nim działo po przemarszu na piknik rodzin, który zorganizował. Dlaczego więc na banerze było logo urzędu marszałkowskiego? - Każdy ma do niego dostęp - mówi marszałek. A gdy akceptował transparent, logo mu nie przeszkadzało.
Zobacz: Marszałek Artur Kosicki odpowiada na zarzuty prezydenta Tadeusza Truskolaskiego
Przeszkadza mu za to to, co zapowiada prezydent. I w kontrze sam szykuje zawiadomienie do prokuratury. Na Tadeusza Truskolaskiego. Że wiedział (bo przysyłał przecież pisma do marszałka), że może być niebezpiecznie, a marszu nie zabronił. Naraził przez to mieszkańców na niebezpieczeństwo. Sam marszałek nie chciał odkładać pikniku. Czy był on organizowany w kontrze do "tęczowych"? Na to pytanie nie odpowiada. - Chciałem dać mieszkańcom alternatywę - powtarza tylko.
- Chodziło o zadymę, chodziło o konfrontację, o to, by wywołać burdy i pokazać, że oni są po jakiejś stronie. Ale to jest ciemna strona - jest przekonany prezydent. I podkreśla po raz kolejny, że on marszu nie mógł zabronić. Zabrania sąd. A on tylko wydaje pozwolenie.
Nie chciał też rozwiązać marszu. - Bo nie było podstaw. Uczestnicy marszu ani nie łamali prawa, ani nikogo nie obrażali. To ci, którzy chcieli blokować, obrażali i atakowali. A gdyby był wniosek o rozwiązanie marszu, to byłaby większa eskalacja przemocy. A poza tym to by znaczyło, że przemoc zwyciężyła. Bezprawie nie może zwyciężyć w naszym kraju - mówi.
Marszałek z kolei obstaje przy swoim, że przemocy można było zapobiec, zakazując marszu. - Każdy może wyrażać swoje poglądy- przyznaje. - Ale są na to inne sposoby na ich prezentowanie.
Dołącz do nas na Facebooku!
Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!
Dołącz do nas na X!
Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.
Kontakt z redakcją
Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?