Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marsjański łazik Magma2. Studenci Politechniki Białostockiej zdobyli pierwsze miejsce

Marta Gawina [email protected] tel. 85 748 95 13
Studenci Politechniki Białostockiej zbudowali marsjańskiego łazika
Studenci Politechniki Białostockiej zbudowali marsjańskiego łazika Anatol Chomicz
Ten łazik powstał za niewielkie pieniądze w niewielkiej pracowni na Politechnice Białostockiej. Mimo to jest najlepszym kosmicznym pojazdem na świecie. Razem ze swoją drużyną wygrał międzynarodowe zawody łazików marsjańskich w USA.

Za dwa dni zwycięski łazik marsjański Magma2 wróci do Polski. Robota zatrzymały w Stanach Zjednoczonych skomplikowane procedury celne. Jego konstruktorzy studenci Politechniki Białostockiej: Wojciech Głażewski, Emil Błoński, Piotr Ciura, Bartosz Solnik i Szymon Zimnoch są w kraju od 9 czerwca. Ciągle niewyspani, zmęczeni, ale szczęśliwi i uśmiechnięci. Każdy chce z nimi rozmawiać, gratulować i chwalić się polskim sukcesem. - Sukces jest, ale żadne z nas gwiazdy - zapewnia Piotr Ciura.

- Najbardziej dumni są ze mnie rodzice. Mama ciągle odbiera smsy z gratulacjami, że ma takiego syna - dodaje Emil Błoński.
Gratulacje odbiera też narzeczona Wojciecha Głażewskiego, koordynatora białostockiej drużyny. - Niecodziennie ma się narzeczonego, o którym piszą w gazetach. To pewnie wynagradza jej czas, kiedy nie mogliśmy być razem - uśmiecha się Wojtek.

Teraz z wolnym czasem też będzie krucho. Zwycięzcy międzynarodowych zawodów łazików marsjańskich University Rover Challenge w Stanach Zjednoczonych są rozchwytywani. - Prawie wszyscy chcą, byśmy pojawiali się na jakiś targach, imprezach, festiwalach. Jest nas pięciu, postaramy się jakoś podzielić - mówi Wojtek.

- Tym bardziej, że jeszcze trzeba zaliczyć sesję - wtrąca Bartosz Solnik.
Drużyna Magmy

A wszystko zaczęło się w niewielkiej pracowni w piwnicach Politechniki Białostockiej. Tu kilkanaście miesięcy temu powstała pierwsza Magma. To łazik, z którym nasza piątka studentów w 2010 roku po raz pierwszy wystartowała w marsjańskich zawodach. Jako najlepsza drużyna europejska zajęła wtedy trzecie miejsce.

Młodzi konstruktorzy nie spoczęli na laurach. Postanowili wziąć udział w konkursie także w tym roku. Pracę nad kolejnym łazikiem rozpoczęli kilka miesięcy temu. W nawiązaniu do poprzedniego nazwali swojego robota Magma2. I tak ulepszony łazik posiada dwa manipulatory. Jeden służy do pobierania próbek skał, a drugi do obsługi panelu z włącznikami i wtyczkami. Pracy białostockich konstruktorów przyświecała jedna idea. Im prościej, tym lepiej.

- To była nasza przewaga w stosunku do innych drużyn, że wszystko robiliśmy od podstaw i opieraliśmy się na prostych systemach. Drużyny, na przykład z Kanady korzystały z gotowych rozwiązań tworzonych przez komercyjne firmy. Więc kiedy im coś szwankowało, nie mogli dojść, gdzie tkwi przyczyna usterki - tłumaczy Piotr Ciura.

Nie zabrakło też innowacji. Białostocki łazik, jako pierwszy w historii zawodów URC, został wyposażony w heksakoptery, które umożliwiły dodatkową obserwację terenu z powietrza. Budowa robota kosztowała około 10 tys. zł. Budżety pozostałych drużyn były o wiele większe.

Trzy dni na pustyni w stanie Utah

Do USA białostoccy studenci polecieli 27 maja. Zatrzymali się w miasteczku Hanksville w stanie Utah. - Już nasz wyjazd był pewną nagrodą. Mieliśmy czas na zwiedzanie. Zobaczyliśmy na przykład Wielki Kanion. Największym problemem było jedzenie i te okropne amerykańskie hamburgery. Wtedy człowiek docenił polskie schabowe z mizerią - śmieje się Emil Błoński. - Do samych zawodów podchodziliśmy z dystansem. Wiedzieliśmy, że choćby nie wiadomo co się działo, nie wolno się denerwować - dodaje student.

Marsjański konkurs odbywał się na pustyni w pobliżu analogu bazy marsjańskiej. Sam dojazd zajmował jakieś pół godziny. Łazikowe zmagania rozpoczęły się 2 czerwca i trwały trzy dni. O miano zdobywcy Marsa walczyło osiem drużyn: trzy z USA, trzy z Polski i dwie z Kanady. - Pierwszego dnia zawodów spotkaliśmy się z organizatorami. Przypomnieli nam, jak należy się ubierać. Wiadomo na pustyni nie brakuje grzechotników i innych gadów - opowiada Emil Błoński.
Potem wszystkie zespoły musiały wykonać skomplikowane zadania. Rozpoznanie terenu, poszukiwanie śladów życia w próbkach gleby oraz dostarczenie pakietu medycznego rannemu astronaucie.

Wszystko było rozpisane na role. Wojtek czuwał nad wykonywanymi zadaniami, Emil był nawigatorem, Piotr chodził za robotem, pilnując żeby nic się nie stało, Bartek sterował łazikiem, Szymon latał heksakopterem.

Ich robot, jako jedyny, wszystkie zadania wykonywał wzorowo. Białostocka drużyna zebrała w sumie 411 punktów, drugi zespół - z Kanady, który był wspierany przez NASA - około 360 punktów. Pozostałe polskie roboty, SCORPIO z Politechniki Wrocławskiej oraz COPERNICUS z UMK w Toruniu, zajęły odpowiednio czwarte i szóste miejsce.

- Wyniki poznaliśmy zaraz po zakończeniu ostatniej konkurencji. Ale już po pierwszym dniu konkursu czuliśmy, że będziemy na podium - opowiada Emil Błoński.
- Pojechaliśmy do USA po zwycięstwo - podkreśla Wojciech Głażewski.

Sukces ojców ma wielu

Sukces białostockich studentów odbił się szerokim echem. Młodzi konstruktorzy stali się bohaterami całego kraju. O ich wyczynie informowały wszystkie media. Zaraz po przyjeździe do Polski studenci białostockiej politechniki spotkali się z premierem Donaldem Tuskiem oraz minister nauki prof. Barbarą Kudrycką. W planach jest też wizyta u ministra gospodarki i prezydenta Białegostoku. - Spotkamy się też z prezydentem Bronisławem Komorowskim, ale aż wróci do Polski łazik. Chcemy być w komplecie - dodaje Piotr Ciura.

Młodzi konstruktorzy zdają sobie sprawę, że właśnie mają swoje pięć minut. W ciągu ostatnich kilkunastu dni z wielu ust usłyszeli, że takich jak oni trzeba wspierać, pomagać w dalszym rozwoju. Teraz w ciągu najbliższych kilku miesięcy okaże się na czym polega takie wsparcie, czy padną konkretne propozycje. Tym bardziej, że niezawodnych robotów potrzebuje choćby wojsko, uczelnie, specjalistyczne instytuty.
- Propozycji od NASA jeszcze nie było. Ale raczej chcielibyśmy zostać w kraju i wspierać polską myśl techniczną. Gdy pracowaliśmy nad łazikiem, nie liczyliśmy na korzyści finansowe. Nie było na to czasu - podkreślają studenci.

- Na razie mamy dyplomy - dodaje Wojciech Głażewski. Sam jest już absolwentem automatyki i robotyki na PB. Myśli o założeniu własnej działalności związanej z budową robotą.

Pozostali konstruktorzy to nadal studenci politechniki, którzy muszą zaliczyć sesję.
A za rok kolejna edycja łazikowego konkursu. Czy białostocka drużyna pojedzie zdobywać Marsa, jest na razie wielką tajemnicą. - Nie możemy zdradzać naszych wszystkich planów od razu. Te będą znane za kilka miesięcy - mówi tajemniczo Piotr.

Drużyna Magmy to także laureaci Złotych Kluczy “Kuriera Porannego".

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny