Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marlena Zonta nie żyje, Adam Tywończuk posiedzi 5,5 roku. Rodzice: Zabił naszą córkę

Magdalena Kuźmiuk
Po Marlenie pozostały tylko zdjęcia. Zrozpaczona matka ogląda je godzinami.
Po Marlenie pozostały tylko zdjęcia. Zrozpaczona matka ogląda je godzinami. Wojciech Wojtkielewicz
Dostał 5, 5 roku. Co to za wyrok! To nie było tak, że on zasłabł za kierownicą i doszło do nieszczęśliwego wypadku. On pił przez cały dzień i potem z pełną świadomością wsiadł do samochodu - mówi Beata Zonta.

Uwielbiała się fotografować. To moje ulubione zdjęcie. Marlenka jest na nim taka moja, spokojna. Z przyjaciółmi była zawsze zwariowana, szalona, roześmiana. A to zostało zrobione ostatniej zimy. Ten szary beret dostała ode mnie na gwiazdkę - gdy Beata Zonta pokazuje zdjęcia córki, łamie się jej głos. Łzy same płyną po policzkach.

Najwięcej zdjęć Marleny ma w komputerze. Na nich ładna, uśmiechnięta młoda dziewczyna. Wysoka, zgrabna blondynka. Z tatą Włochem w jego kraju, w domu z siostrami, z przyjaciółmi w klubie, na ognisku. W okularach lub bez, z prostymi włosami, z kręconymi. Długimi lub krótszymi. - Lubiła się zmieniać, bawić modą. Wprost uwielbiała okulary, choć nie miała wady wzroku. A tak wyglądała ostatnio. Była u fryzjera. Wygoliła sobie bok tak, jak Natalia Kukulska - opowiada matka.
Nie cierpiała, nawet się nie zorientowała

To była sobota. Marlena poszła z koleżanką do kolegi, który zajmował się robieniem tatuaży. - Jak ona się nimi fascynowała! Długo nas prosiła o zgodę. Tatuaż zrobiła dopiero po 18-tych urodzinach - opowiada Beata Zonta.

- Tak samo było z dyskotekami. Wcześniej nie było mowy, żebyśmy ją puścili - wtrąca Adolfo Zonta, ojciec Marleny.

Tego dnia Marlena zamierzała zmienić rysunek, który miała za uchem - dwie małe gwiazdki. Podobne miał chłopak, z którym była związana jakiś czas temu. - Nie chciała mieć już tej pamiątki. Wymyśliła, że zmieni ten tatuaż na grające radio, z którego wyskakiwało mnóstwo kolorowych gwiazdek - opowiada matka. Nowej ozdoby nie zdążyła już zobaczyć.

- Pamiętam, zadzwoniła do mnie o 18.53. Powiedziała: Mamo, wejdź na facebooka. Zobacz ten mój nowy tatuaż - wtedy rozmawiały po raz ostatni. Pani Beata wspomina, że z mężem byli wtedy zaaferowani młodszą córką, która jeździła z przyjaciółką na rolkach po ulicy, a ktoś ukradł jej z pobocza nowe buty.

Nie minęło pięć minut, jak telefon znów zadzwonił. To była Marta, jedna z koleżanek Marleny. - Pani Beato, był wypadek. Marlena najprawdopodobniej nie żyje - płakała w słuchawkę.

Beata Zonta od razu pojechała do Białegostoku. Tam, na ulicy Popiełuszki, niedaleko przejścia dla pieszych, leżał but jej córki. Wspomnienie tego obrazu wywołuje u pani Beaty potok łez.

- Marlenę już zabierali. Zaraz do mnie podszedł prokurator i powiedział: Proszę mi uwierzyć, że córka nie cierpiała, że nawet się nie zorientowała, że on jechał - wspomina matka.

Pogrzeb był dopiero po kilku dniach, w czwartek. Przyjechało bardzo wielu znajomych Marleny. - Ona miała dużo przyjaciół. Wszyscy ją znali w jej ulubionym klubie albo na karaoke. Uwielbiała śpiewać. Jej idolkami były Lady Gaga i Amy Winehouse - opowiada matka.

Mszę żałobną odprawiał przyjaciel rodziny ks. Franciszek Wiatr. - W czasie pogrzebu powiedziałam do mojej przyjaciółki, że Marlenka zawsze chciała, żeby to ksiądz Franciszek udzielił jej ślubu. Usłyszała to nasza najmłodsza córka Chiara. Spojrzała na mnie i mówi: Mamo, ależ Marlena bierze ślub. Tylko inny. Ona teraz z niebem się łączy.

Rodzice nie zgodzili się na otwarcie trumny. Chcieli zapamiętać swoją córkę taką, jaka była za życia. Piękną. - Nie chciałam zrobić jej przykrości, że ją widziałam w takim stanie - mówi Beata Zonta jakby Marlena wciąż żyła.

- Ona miała sto pomysłów na minutę na swoje życie. Ją nie interesował dzień następny. Najważniejsze było to, co jest dziś. Dopiero teraz dotarło do mnie, że Marlenka nigdy nie mówiła o swojej przyszłości. To myśmy mówili na temat jej ślubu, męża - wspomina pani Beata. - Zawsze mi powtarzała: Mamo, ja nigdy nie będę stara. Nigdy. Zawsze będę piękna i młoda.

Mamo, może ci pośpiewać?

Pani Beacie najbardziej brakuje hałasu, jaki Marlena robiła do domu, gdy wracała z Białegostoku. - Mąż powtarzał, że jak Marlena przyjeżdżała to tak, jakby tajfun wleciał. Komputer włączony, koledzy, koleżanki dzwonią, ona na facebooku.

- Często wieczorami przychodziła do kuchni, jak robiłam kolację. Pytała, czy może mi pośpiewać - wspominając to, Beta Zonta leciutko się uśmiecha.

I śpiewała. Pani Beata ma to nagrane w telefonie. Zawsze, gdy wydaje jej się, że już nie pamięta głosu zmarłej córki, włącza jej piosenki. - Przyśniła mi się tylko raz. Jak wchodzi do salonu i staje przy kominku. Nic nie mówi, tylko się uśmiecha. W tym śnie obok mnie siedział jej kolega. Mówię: Michał, przestań ją zaczepiać, nie zawracaj jej głowy, bo ona o 19-tej musi iść. I ona właśnie o tej 19-tej zginęła - opowiada pani Beata.

30 kwietnia rozpędzone audi, kierowane przez pijanego 20-latka, uderzyło w Marlenę, gdy przechodziła przez przejście dla pieszych. Było zielone światło.

Sprawca musi ponieść surowszą karę

Nie była na żadnej rozprawie w procesie sprawcy wypadku, 20-letniego Adama Tywończuka. Nie dała rady. Nie chciała na niego patrzeć. Wyrok 5,5 roku więzienia, jaki zapadł w ubiegłym tygodniu, był dla niej kolejnym ciosem.

- To nie jest sprawiedliwość za śmierć drugiego człowieka. Czy adwokat, który go bronił myślał o Marlenie? Czy myślał o nas, o jej siostrach? Ktoś mi powiedział, że on też ma rodziców. Tak, ale oni go będą widzieć. Wyjdzie z więzienia, będą go mogli dotknąć, porozmawiać, a ja z Marleną rozmawiam tylko w myślach albo na cmentarzu. Ona już nigdy nie przyjdzie, nie przytuli do mnie, nie powie: Cześć mamuśka! - przyznaje smutno Beata Zonta.

Dlatego z mężem chciała, by Adam Tywończuk spędził w więzieniu chociaż osiem lat, o które wnosił prokurator. Już zapowiedzieli apelację.

- Nie można takich ludzi nagradzać tak niskimi wyrokami. Bo młody, niekarany, przyznał się do winy i wyraził skruchę. Bo wyższy wyrok zaszkodzi jego młodej i nieukształtowanej psychice. My jednak będziemy się zmagać z tym ogromnym bólem do końca życia - podkreśla Adolfo Zonta.

Czytaj e-wydanie »

Motoryzacja do pełna! Ogłoszenia z Twojego regionu, testy, porady, informacje

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny