Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Konopnicka: Nie rzucim ziemi, skąd nasz ród, czyli życie po życiu

Jacek Wolski [email protected]
Maria Konopnicka
Maria Konopnicka
Bój o to, czy Marię Konopnicką łączyło coś więcej niż tylko przyjaźń z młodszą o 20 lat malarką Marią Dulębianką rozgorzał na dobre. I ma wymiar już nie tylko obyczajowy, ale i polityczny.

Bój o to, czy urodzona w Suwałkach Maria Konopnicka była lesbijką, czy też nie, rozgorzał na dobre. Narodowcy kłócą się z lewakami. Ci pierwsi Konopnicką zawsze wynosili na sztandary. Bo "nie rzucim ziemi, skąd nasz ród". Ale drudzy twierdzą, że autorka "Roty" święta bynajmniej nie była i przez wiele lat żyła w związku lesbijskim.

Z nową sytuacją suwalczanie różnie sobie radzą. - Zupełnie mnie ta cała dyskusja nie obchodzi - mówi zdegustowany Zbigniew Fałtynowicz, badacz życia i twórczości poetki oraz pracownik muzeum jej imienia. - Na ten temat nie będę się w ogóle wypowiadał.

Niektórzy zauważają, że na zamieszaniu wokół Konopnickiej Suwałki mogłyby skorzystać. Dodatkowa wystawa w muzeum poetki pewnie ściągnęłaby tłumy zwiedzających.

Są i tacy, którzy dostrzegają w tym wszystkim więcej plusów niż minusów. Najważniejszy z grona tych pierwszych jest taki, że autorka m.in. zapomnianych już nieco nowel czy bajek o krasnoludkach dostała jakby drugie życie.

Jak kłamstwo oświęcimskie

Zaczęło się w październiku od listu Grzegorza Gaudena, wiceprezesa Izby Wydawców Prasy do polskich parlamentarzystów. Gauden uznał, że każdy akt prawny o znaczeniu przełomowym powinien mieć swojego patrona. Zaproponował, by ustawie o związkach partnerskich patronowały dwie Marie - Konopnicka i Dulębianka. Mieszkały razem przez 20 lat. "Polska ich marzeń miała być krajem ludzi wolnych, pracujących dla Ojczyzny, żyjących zgodnie ze swoimi wyborami osobistymi i uczuciami" - argumentował wiceprezes.

W internecie zawrzało. Jedni tę propozycję potraktowali jako świętokradztwo. Inni dowiedzieli się, że ktoś taki w ogóle istniał. Bo w przeciwieństwie do czasów PRL, utwory Konopnickiej nie zaliczają się dzisiaj do szkolnego kanonu lektur. Jej twórczość uznano za mało współczesną i właściwie niezrozumiałą dla pokolenia sms-ów oraz seriali telewizyjnych.

Szybko zareagowały też wszelakie środowiska lewicowe. Kwestię skłonności seksualnych poetki rozstrzygnęły od razu na swoją korzyść. W świat poszedł więc komunikat: Konopnicka - lesbijka.
Może i o tym wszyscy by w końcu zapomnieli, gdyby akurat nie zbliżały się obchody Święta Niepodległości. A to dzisiaj najważniejsze pole walki między lewicą a prawicą - dosłownie i w przenośni. Ruch LGBT, czyli lesbijek, gejów, biseksualistów i transseksualistów uznał Konopnicką za swoją patronkę. I zwrócił się z odezwą: "Narodowcu, czy wiesz, że śpiewając "Rotę" rozpowszechniasz twórczość kobiety, która żyła w związku z osobą tej samej płci".

Na reakcję długo nie trzeba było czekać. Artur Zawisza, jeden z liderów środowisk narodowych odparował, że nazywanie Konopnickiej lesbijką powinno być tak samo karalne, jak kłamstwo oświęcimskie.

Rozstrzygnięcia nie ma żadnego. Każdy ciągnie w swoją stronę. Do poetki przyznają się dzisiaj i jedni, i drudzy. "Rota" nie zniknie więc z repertuaru narodowych manifestacji. Ale jeśli na kolejnej paradzie równości portret Konopnickiej będzie niesiony w pierwszym rzędzie, też nikt dziwić się specjalnie nie powinien.

Pójdź dziecię, jak cię uczyć każę

Maria Konopnicka urodziła się w Suwałkach w 1842 roku. Za długo z miastem związana jednak nie była, kiedy miała siedem lat rodzice postanowili przenieść się do Kalisza. Przez pewien czas, już w ubiegłym wieku, trwał nawet spór o to, kto tak naprawdę do Konopnickiej ma pełnię praw. Bo kaliszanie uważali, że właśnie oni.

Kiedy Suwałki ten spór ostatecznie wygrały, miasto zaczęło Konopnicką upamiętniać. Tak, jak się to robiło w PRL. W centrum stanął pomnik poetki. Stał się czymś w rodzaju wizytówki miasta, utrwalonej na licznych pocztówkach. Charakterystyczna figura stojącej niemal na baczność kobiety z dzieckiem i napis "Pójdź dziecię, ja cię uczyć każę" wbiły się w świadomość wielu Polaków.

Socrealistyczny pomnik piękny bynajmniej nie był. W dodatku wykonano go z piaskowca, który z roku na rok stawał się coraz bardziej czarny. Za PRL był nie do ruszenia. Już jednak za demokracji zaczęły się dyskusje, czy ten monument zdobi miasto, czy też może szpeci. W końcu, całkiem niedawno, zastąpiono go bardziej okazałym pomnikiem z brązu. Wzorowany jest wprawdzie na poprzednim, ale wieloma detalami się różni. Choćby tym, że nie ma napisu o dziecięciu, co ma się uczyć.

W domu, w którym Konopnicka się urodziła urządzono muzeum. Trochę zdjęć, trochę tablic i mebli z epoki. Choć czasy dawno już się zmieniły, a współczesne muzea, przynajmniej te, które chcą przyciągać zwiedzających, starają się być bliżej takich placówek, jak Muzeum Powstania Warszawskiego, w Suwałkach niewiele się zmieniło. Żeby tę ekspozycję obejrzeć, nikt specjalnie z drugiego końca Polski nie przyjedzie.

Konopnickiej w mieście postawiono też ławeczkę. Ale i ta wzbudziła kontrowersje. Zdecydowanie bowiem różni się od podobnych konstrukcji stojących w innych częściach kraju. Do Konopnickiej nie można, jak do Hanki Bielickiej w Łomży czy Juliana Tuwima wŁodzi, się przysiąść. Bo poetka stoi. W dodatku, figurę wykonano z patynowanego brązu, więc wygląda, jakby była stara. Tuwim i Bielicka są znacznie bardziej efektowni.

Do Konopnickiej Suwałki podchodziły zawsze na kolanach. I choć pojawiały się pomysły, by w kapitalistycznych czasach poetkę sprzedawać inaczej (np. stworzyć coś na kształt minidisneylandu, gdzie zamiast Kaczora Donalda byłby Koszałek Opałek, a zamiast Myszki Mickey - Sierotka Marysia), niewiele w tym kierunku zrobiono. Dlatego dzisiaj niemal wszyscy przeżywają taki szok.

Kochliwa to ona była

- Nie zależy nam na tego typu rozgłosie - tak Jerzy Brzozowski, dyrektor Muzeum Okręgowego w Suwałkach odnosi się do zamieszanie wokół Konopnickiej. - Tym bardziej, że informacje o jej rzekomych skłonnościach seksualnych są jedynie domysłami.

W Suwałkach jest przynajmniej kilku wytrawnych badaczy życiorysu poetki. Wszyscy zgodnie przypominają, że, po pierwsze, urodziła ośmioro dzieci, po drugie - miała liczne romanse.
- Należała do kobiet bardzo kochliwych - podkreślają fachowcy.

Po rozstaniu z mężem romansowała z wieloma mężczyznami. Gustowała raczej w młodszych od siebie. Pewien dziennikarz był młodszy o 17 lat, a pewien filozof - o 22. Jeden z kochanków miał nawet przez Marię popełnić samobójstwo. Czy to normalne w środowisku lesbijskim? Oczywiście, że nie.

Tyle, że jeszcze za życia Konopnickiej o jej związku z Dulębianką to i owo się plotkowało. Podejrzenia ówczesnej opinii publicznej były tym większe, że panie angażowały się w raczkujący ruch feministyczny. Dla Konopnickiej skandalistka Dulębianka (bo chodziła w spodniach) zrezygnowała praktycznie z kariery malarskiej. A ponoć była bardzo zdolna. Nie rozstały się aż do śmierci Konopnickiej w 1910 roku. Dulębianka zmarła dziewięć lat później. Początkowo pochowano ją nawet w grobowcu Konopnickiej znajdującym się na cmentarzu we Lwowie. Kilka lat później szczątki malarki zostały jednak przeniesione w inne miejsce.

Kochanie, spotkamy się na ławeczce

Jarosław Filipowicz, rzecznik prasowy suwalskiego ratusza, w sprawie skłonności seksualnych Marii Konopnickiej głosu zabierać nie zamierza.

- Od nas wyjechała, kiedy była małą dziewczynką - zauważa.

A małe dziewczynki pewnie skłonności żadnych jeszcze nie wykazują.

Konopnicka nigdy więcej do swojego rodzinnego miasta nie przyjechała. Wprawdzie zapowiadała to w listach do miejscowych władz, ale obietnicy nie udało się zrealizować.

- Chcemy ją pamiętać przede wszystkim jako autorkę "Roty" czy bajek dla dzieci - dodaje Filipowicz. - Nie zamierzamy natomiast zabierać głosu w toczącej się w kraju dyskusji.

W tej kwestii niemal identyczne zdanie prezentują też lokalni posłowie i to z bardzo odległych od siebie partii, czyli z PiS i Ruchu Palikota.

- Twórczość jest ważna, a reszta, to prywatna sprawa człowieka - mówi Jarosław Zieliński z tego pierwszego ugrupowania, z wykształcenia polonista. - Jakie to ma znaczenie, czy dawno już zmarła osoba, miała takie skłonności, czy inne.

Jego zdaniem, środowiska gejowskie niepotrzebnie sprawę rozdmuchały.

- Poważni ludzie nie powinni dawać się w to wciągać - uważa.

Adam Rybakowicz z Ruchu Palikota też w dyskusji, czy Konopnicka była wybitną Matką-Polką czy też rozpustną kobietą uczestniczyć nie zamierza.

- W takich kategoriach nikogo postrzegać nie wolno - uważa. - Konopnicka była z całą pewnością kobietą niezależną, wybitną Polką, wybitną suwalczanką. I niech tak pozostanie.

W internecie już pojawiły się wpisy kojarzące tę nową Konopnicką z Suwałkami. "Kochanie, latem spotkamy się na ławeczce Maryśki - pisze jedna dziewczyna do drugiej". Ktoś przewiduje nawet, że z czasem stanie się to kultowe miejsce dla osób o określonych skłonnościach seksualnych. Przeganiać nikt ich nie będzie. Ale i zapraszać. Nic nie wskazuje też, żeby to zamieszanie jakoś suwalczanie wykorzystali. W muzeum poetki nie powstanie więc dodatkowa ekspozycja poświęcona związkom Konopnickiej z Dulębianką. Choć pewnie byłaby to spora sensacja, nie tylko na lokalną skalę. A takie sensacje przekładają się zwykle na pieniądze, czyli większą liczbą zwiedzających.

"Spłacając dług kilku pokoleń Polaków wobec Marii Konopnickiej i Marii Dulębianki i spełniając marzenia obu kobiet, Sejm RP uchwala ustawę o związkach partnerskich" - tak miał brzmieć fragment preambuły w wersji Grzegorza Gaudena.

Ustawa, zresztą autorstwa Ruchu Palikota, trafiła jednak do sejmowej zamrażarki. I pewnie nie szybko zostanie stamtąd wyciągnięta.

Czytaj e-wydanie »

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny