Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Maria Kaczyńska wspomina obrazki z Syberii

Adam Czesław Dobroński [email protected]
Przy grobie Zygmunta Czarkowskiego. Od lewej: wdowa Anna, Marian i jego kolega, Marysia, Kazio, mama kolegi, Helenka i Lusia
Przy grobie Zygmunta Czarkowskiego. Od lewej: wdowa Anna, Marian i jego kolega, Marysia, Kazio, mama kolegi, Helenka i Lusia Archiwum
Maria Kaczyńska, z domu Czarkowska, wspomina polski Sybir.

Annę i Zygmunta Czarkowskich oraz ich pięcioro dzieci Sowieci zabrali 21 czerwca 1941 roku z kolonii Ignatki koło Topczewa (pow. Bielsk Podlaski). Nie darowali seniorowi Zygmuntowi, że był legionistą i piłsudczykiem, a do tego przez 17 lat wójtem gminy Wyszki. Z okazji świąt narodowych wyjeżdżał do Warszawy, a nosił się, jakby wciąż służył w ułanach.

Pod dom Czarkowskich enkawudziści podjechali ciężarówką o czwartej nad ranem, Annie kazali obudzić dzieci i szybko się spakować, Zygmunta i syna Mariana trzymali na boku. Los rodziny zawisł od przytomności matki, ta nie straciła głowy, dzięki temu Czarkowscy zabrali dużo żywności: cukier, mąkę, 30 litrów smalcu w konwie, suchy chleb, szynkę wędzoną i odzież. Nie dali się zaskoczyć, wiedzieli, że ich może spotkać taki los.

"Wspomnę, że kiedy nas wieźli, ludzie widząc to płakali i żałowali, ale mamusia poprosiła ich, aby się modlili i dodała, że Polska nie zginęła, póki Polacy będą żyć. Jeden z wiozących nas enkawudzistów słysząc to powiedział, że "Polsza uże propała" - opisywała Maria Kaczyńska.

Podróż w nieznane

Przez cały dzień na dużym placu w Łapach gromadzono nieszczęśników z okolicznych wiosek.

"Czekając na transport mamusia wyjęła różaniec i zaczęła głośno modlić się i zaraz wielu dołączyło się do modlitwy. Dopiero nocą transport ruszył".

Jechali trasą na Wołkowysk, po drodze usłyszeli wycie syren. Tak dowiedzieli się, że Niemcy napadli na dotychczasowego sojusznika. Jednak pociąg jechał dalej, aż do stacji Tiumeń, gdzie podzielono przywiezionych na dwie duże grupy.

Czarkowscy znaleźli się wśród załadowanych na statek i koniec końców trafili do Szafranówki, posiołka leżącego 70 km od Tobolska. Ojciec został przydzielony do pracy w cegielni.

Walka o przetrwanie

Dzień był podobny do dnia, tylko każdy wydawał się cięższym od poprzedniego. Matka od czasu do czasu wyruszała do okolicznych wsi, aby odzież wymienić na jedzenie, a wtedy opiekę nad młodszym rodzeństwem przejmowała Maria. Starsze dzieci poszły do szkoły, a po lekcjach w lesie zbierały gałązki, z których robiono miotełki do bani (łaźni). Zbierały też suszone liście, które po skruszeniu dodawano do chleba lub placków. Jedzenie nabierało goryczy, było go jednak więcej. Dodatkowych kłopotów przysporzyła wielka powódź, ojciec czuł się coraz gorzej.

"Podczas Wigilii dzieliliśmy się opłatkiem, a był to placek z mąki. Życzyliśmy sobie przetrwania i Pana Boga prosiliśmy o przezwyciężenie cierpień i powrót do Ojczyzny".

Na szczęście miejscowi ludzie przekonali się do Polaków, znaleziono wspólny język. Dopiero w styczniu 1942 roku nadeszła wiadomość o porozumienia Sikorski - Majski i odzyskaniu wolności. Czarkowscy postanowili wyjechać do Tobolska, tam znajomi załatwili im pokoik u miłej, starszej pani. Łatwiej było żyć blisko swoich, z wiezienia wypuszczono księdza Zygmunta Jagielinickiego.

"Wtedy to tatuś wyspowiadał się i przyjął Komunię św. Wkrótce zmarł, było to 18 lutego 1942 roku. "Umierał świadomie, mamusi jeszcze powiedział: ja umieram, co by było, gdyby było odwrotnie. Ty jesteś zaradna, dzielna i dasz sobie radę z dziećmi. Ja bym temu nie podołał, a po drugie, moi koledzy są w różnych zakątkach świata, z dala od najbliższych, a ja jestem w gronie rodziny".

Na pogrzebie był ksiądz, przyszło bardzo dużo Polaków i Rosjan. Pana Zygmunta pochowano na cmentarzu, na mogile stanął krzyż, ale szybko zniknął. Do pracy (w piekarni) musiał pójść brat, jako jedyny teraz żywiciel rodziny. Mama natomiast poznała Rosjankę, która dała jej kawałek ziemi, by posadziła ziemniaki. Te wyrosły okazałe, ale obowiązywała zasada, że z 15 wiader ziemniaków 14 należało się właścicielce.

Polskość w Tobolsku

Pewnie to nietypowe, ale w Tobolsku Wielkanoc przebiegła radośniej. Mszę święta odprawił w prywatnym domu wspomniany ks. Zygmunt, a służyli mu ministranci Wiesław Perkowski i Cezary Czekucia, obaj z Łap.

"Ksiądz poprosił wiernych, aby samotne osoby zaprosić do siebie. Mamusia zaprosiła panią Wołczarską, była to inteligentna osoba. Zaprzyjaźniła się z mamą, często była naszym gościem. Radziła, aby dzieciom dodawać do zupy pokrzywy, lebiody, białej koniczyny, bo to witaminy. Mieszkała w domu starców Tobolsku i tam zmarła".

W 1942 roku powstał w Tobolsku polski komitet (delegatura), na czele którego stanęło małżeństwo Wawelbergów. Powstała polska szkoła z kierownikiem Władysławem Ejmontem i wychowawczyniami rodem z Łap: Marią Fortuną i Ireną Perkowską. Przy szkole działał chór prowadzony przez pana Ejmonta, baletu zaś uczyła łapianka Halina Jabłonowska. Komitet zorganizował stołówkę dla Polaków, od czasu do czasu rozdawano odzież z darów amerykańskich. Zadziwiała dzielność deportowanych z Łap.

W sierpniu zmobilizowano wielu Polaków do powstającego wojska, wśród nich i Mariana Czarkowskiego.

"Musiał nas zostawić, jak się potem okazało - na zawsze. Pamiętam ten moment, jak odprowadzaliśmy go do wojska. Wsiedli na statek i śpiewali "Wojenko, wojenko cóżeś ty za pani", a potem "Praszczaj lubimyj gorod", i statek powoli odpływał rzeką Irtysz. Jeszcze przed wyjazdem do wojska na pamiątkę zrobiliśmy wspólne zdjęcie przy mogile śp. tatusia. Potem często pisał listy do mamy, opisywał w nich walki, m.in. pod Lenino, z której wyszedł cało. Po pewnym czasie korespondencja się urwała".

Marian nie zdążył do gen. Władysława Andersa, trafił do 1 Dywizji im. Tadeusza Kościuszki, zginął w Warszawie.

W październiku 1944 roku 16 rodzin zaliczonych do wojskowych przewieziono na Ukrainę, bliżej Polski. Do domów rodzinnych wrócili w końcu października 1946 roku i tu zaczyna się kolejna opowieść.

Czarkowscy wrócili bez ojca i brata żołnierza, z bagażem tragicznych doświadczeń.

Czytaj e-wydanie »

Nieruchomości z Twojego regionu

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny