Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Waszkiel: Miałbym problem z wyborem tylko jednej książki

Urszula Krutul
Marek Waszkiel: Literatura kojarzy mi się z nieskrępowaną wyobraźnią autora. Kiedy się osobiście spotykam z literaturą, to chcę, żeby między wyobraźnią, marzeniem autora, a moją głową nie stał nikt więcej.
Marek Waszkiel: Literatura kojarzy mi się z nieskrępowaną wyobraźnią autora. Kiedy się osobiście spotykam z literaturą, to chcę, żeby między wyobraźnią, marzeniem autora, a moją głową nie stał nikt więcej.
Z Markiem Waszkielem, dyrektorem Białostockiego Teatru Lalek, o jego czytelniczych pasjach i o tym, dlaczego po gazety sięga wyłącznie w rękawiczkach.

Marek Waszkiel

Dyrektor Białostockiego Teatru Lalek, historyk, polonista, wykładowca, zafascynowany teatrem. Autor m.in. niedawno wydanej książki "Dzieje teatru lalek w Polsce, 1944-2000".

Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”
Wygraj TABLET w naszej akcji „Czytam, więc …”

Wygraj TABLET w naszej akcji "Czytam, więc …"

W jakich okolicznościach najczęściej sięga Pan po coś do czytania?
- Należę do takiego pokolenia, że nie bardzo wyobrażam sobie istnienie we współczesnej cywilizacji bez czytania. Należę zdecydowanie bardziej do pokolenia czytającego, niż oglądającego. Poza tym myślę sobie, e udział w kulturze, a czytanie jest jej nieodłączną częścią, to jest inwestycja w ludzką tkankę. W nasze istnienie. Czytanie jest elementem lepszego życia. W momencie, kiedy kontaktujemy się z opiniami i refleksjami innych ludzi - a literatura nam to daje - podnosimy jakość naszego życia. Dotyczy to nie tylko czytelnictwa, ale też muzyki, malarstwa, plastyki, teatru, różnych elementów kultury.

Przy łóżku piętrzy się Panu stosik książek do przeczytania. Co na nim jest?
- To jest stosik bardzo różnych rzeczy i ciągle przybywają tam nowe pozycje. Ze względu na moją profesję - z jednej strony nauczycielską, akademicką, z drugiej teatralną, a z trzeciej na obecność cywilizacyjną - chcę wiedzieć, co się wokół mnie dzieje. Nie bardzo sobie wyobrażam funkcjonowanie bez gazet, choć na gazety patrzę troszeczkę inaczej, niż wielu czytelników. Bardzo rzadko dotykam codziennych gazet papierowych. Częściej korzystam z e-wydań. I to ma mało wspólnego z moimi poglądami, czy przekonaniami. Dzieje się tak dlatego, że od pewnego czasu jestem uczulony na czarną farbę drukarską. W związku z tym, jeżeli już czytam gazety, to robię to w białych rękawiczkach. Ludzie zawsze się na mnie dziwnie patrzą np. w samolotach (śmiech). W kręgu literatury obracam się od wczesnego dzieciństwa. Nasz dom był zawsze pełen książek i tak jest u mnie. Z jednej strony obracam się w kręgu teatru, w związku z tym mam ogromne ilości literatury dramatycznej - sztuk, które powstają, są mi przesyłane i powinienem je przeczytać, przynajmniej przerzucić. I to jest moja lektura codzienna.

Włącz się do naszej akcji "Czytam, więc ...". Do wygrania TABLET!

Druga sfera moich literackich pasji, to jest krąg historii teatru i wszystkiego co się wokół teatru dzieje. To z kolei wynika z moich akademickich zobowiązań i z pracy ze studentami. Jest też sfera literatury popularnej, czyli tego, co towarzyszy naszemu codziennemu życiu. Jestem dość odległy od telewizora. Za to internet bardzo odpowiada mojemu widzeniu świata. Podoba mi się szybkośc przepływu informacji. Odkąd gazety zaczęły mieć swoje wydania elektroniczne, sądzę, że jesteśmy coraz bliżej świata idealnego, który jest na wyciągnięcie ręki. Wracając do mojego stosiku, jest w końcu ostatnia sfera, czyli tzw. literatura piękna. Książki zabieram ze sobą w podróż. W ostatnią wziąłem książkę Adama Nidzgorskiego "Listy do Katarzyny". To jego rozmowa z nieżyjącą od kilku lat żoną, która była Tunezyjką. I to jest taka rozmowa intymna, bardzo osobista i bardzo piękna. Dopadłem też ostatnio Stiega Larssona i jego cykl Millenium.

Mógłby Pan skończyć zdanie: "Czytam, więc..."?
- W pierwszej refleksji kojarzy mi się czytam więc jestem, więc żyję, funkcjonuję. Nie wyobrażam sobie funkcjonowania bez czytania. Zdarzyło mi się parę razy kupić audiobooki. Czytają je zazwyczaj aktorzy. Ja do aktorów, ze względów zawodowych, mam troszeczkę inny stosunek. Rozpoznaję za każdym razem głos aktora, który mi się kojarzy z czymś. A literatura kojarzy mi się z nieskrępowaną wyobraźnią autora. I nie chcę żeby ona miała inny wymiar. Kiedy się osobiście spotykam z literaturą, i nie mówię tu o adaptacjach teatralnych - to chcę, żeby między wyobraźnią, marzeniem autora, a moją głową nie stał nikt więcej. Ale być może to kwestia pokolenia. Wiem, że wśród młodszych ode mnie audiobooki są szalenie popularne. I może są szansą na ocalenie świadomości i wagi literatury, w naszym skądinąd odchodzącym od czytania społeczeństwie. A postęp technologiczny jest nieunikniony. Myślę, że żywa lektura i obecność słowa pisanego w naszym życiu jest czymś szalenie ważnym, dla naszego poczucia bezpieczeństwa i człowieczeństwa. Nawet w teatrze, zawsze pomiędzy mną a sceną, znajduje się paru ludzi, którzy coś wymyślili, coś zbudowali, zaprojektowali scenografię, wymyślili kostium. Oni wszyscy coś mi proponują, coś narzucają. To coś pomiędzy słowem zapisanym, które zawsze jest na początku, a moim punktem widzenia. Literatura daje mi bezpośredniość.

Jakie książki Pan woli? Stare, rozpadające się, czy pachnące świeżością?
- Ponieważ jestem i historykiem i polonistą zarazem, mam ogromny szacunek i sentyment do książek z historią. Do książek, które mają swoją przeszłość. Jednak spora część mojego życia przypadła na czas dla literatury niełatwy. Kiedy wydawnictwa były bardzo byle jakie. Bardzo często sięgam do literatury XVIII i XIX wieku, także do wydań z tamtego okresu. Przyglądam się tej oprawie, samej maestrii druku, grafice, rodzajowi papieru, składu, liternictwa. To samo w sobie jest rodzajem prawdziwej sztuki. Oglądanie takich książek jest przyjemnością. Trzymanie ich w dłoniach. W czasach mojej młodości literatura była brzydko wydawana. Mam jednak sentyment do książek z tamtego okresu. Dlatego, że pamiętam z jakim ogromnym trudem wystawałem w kolejkach po np. Norwida. Teraz te książki mam też w nowszych, ładniejszych wydaniach.

Ulubiona książka? Da się jedną wybrać?
- Strasznie lubię Josepha Conrada. Może dlatego, że jego książki to były pierwsze, które za własne pieniądze kupowałem. Ale jednej, ulubionej chyba nie mam. Miałbym duży problem, gdybym na bezludną wyspę miał zabrać ze sobą tylko jedną. Może byłoby to rozsądne, żeby przeczytać "Biblię"? Chcę mieć stały kontakt z literaturą i to z różną. Jest pełna gama emocji, których w życiu codziennym może byśmy nie zaznali, gdyby nie literatura.

Jakby Pan zachęcił ludzi do czytania?
- Powtórzę to, co już mówiłem. Jeśli ktoś chce żyć lepiej, pełniej - musi czytać. Musi uczestniczyć w kulturze, we wszelkiego jej rodzaju odmianach. Literatura jest chyba najłatwiej dostępną sztuką. Niestety jest droga. Książki powinny być tańsze, jednak nie darmowe. Jak coś dostajemy za darmo, to często nie potrafimy tego odpowiednio docenić. Czytanie to lepsze życie, pełniejszy odbiór rzeczywistości, większa wrażliwość. Można żyć bez książek, samochodów, telefonów. Tylko dlaczego rezygnować z czegoś, co daje tak strasznie dużo wolności? Książki trzeba lubić, zaprzyjaźnić się z nimi. Książki można porzucać, to nie jest związek na całe życie. Wybór jest szalenie bogaty i trzeba szukać chociażby w bibliotece.

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny