Nasza Loteria SR - pasek na kartach artykułów

Marek Kochanowski – Miasto rebus. Eseje o Białymstoku

Jerzy Doroszkiewicz
Jerzy Doroszkiewicz
Marek Kochanowski – Miasto rebus. Eseje o Białymstoku
Marek Kochanowski – Miasto rebus. Eseje o Białymstoku Fundacja Sąsiedzi
Marek Kochanowski, literaturoznawca z Uniwersytetu w Białymstoku, w ramach stypendium artystycznego prezydenta Białegostoku, postanowił o tymże Białymstoku podumać. A co mu do głowy wpadło, przelał na papier.

Dużo w tych opowieściach osobistych wspomnień, jest też trochę pojawiających się od lat uwag dotyczących prowincjonalności umysłowej Białegostoku. Bo czyż taką prowincjonalnością nie jest kreowany przez Kochanowskiego na mit założycielski miasta czasów postkomunistycznych wypadek cystern z chlorem? Teza to nad wyraz oryginalna, i moim zdaniem, godna wręcz badań socjologicznych.

Socjologiczne zapędy objawia też Kochanowski opisując swoje dzieciństwo na osiedlu Bema, zamieszkiwanym w latach 70. i 80. XX wieku głównie przez milicjantów i wojskowych. Oskarża owe blokowiska o zatrzymanie w nich wielu młodych ludzi, którzy zamiast jak on, czytać książki, zeszli na drogę występku. Teraz mieszkając przy Kamiennej, co i rusz ubolewa nad niknącym w oczach drewnianym Białymstokiem, choć we wstępie zaznacza, że nie chce opisywać czegoś, co za chwilę zniknie. A jednak boli go gwałtowne zamienianie centrum dawnego Białegostoku w blokowisko. Winnych doprowadzenia do takiego stanu nie widzi w kolegach naukowcach, którzy z racji wykształcenia i pozycji powinni zabierać głos także w ważkich sprawach społecznych, co zresztą opisuje i „Kodeks Etyki Pracownika Naukowego”, ale uważa, że „decydentami odpowiedzialnymi za kształt miasta są często ludzie przyjezdni, którzy nie potrafią się tej przyjezdności w sobie pozbyć. Urok drewnianych domów jest dla nich za banalny. Niszczą to, od czego uciekali.” I zdaje się, że nie on pierwszy taką tezę postawił. Co ciekawe, w swego rodzaju coming oucie przyznaje, że jego mama pochodzi z Gródka, a wychodząc za mąż za rodowitego Białostoczanina zmieniła wiarę z prawosławia na katolicyzm, co skończyło się ostracyzmem u rodziny.

Jako literaturoznawca, a zatem i bibliofil, Marek Kochanowski przygląda się działalności Książnicy Podlaskiej. Uważa, że nie oferuje ona miejsca do dyskursu, koncentrując się jedynie na spotkaniach autorskich. Kochanowski widziałby w niej warsztaty hip hopu, lekcje tańców klasycznych i przede wszystkim dyskusje „na ważne społecznie i kulturalnie tematy”. Czy ma rację? Jako literaturoznawca przemilcza, że już dwukrotnie audytorium Książnicy stało się miejscem sejmików poetyckich, które wysuwały konkretne postulaty środowiska. A czy powinno być miejscem do wszelkich dyskusji? Sami poeci mówili, że im marzy się raczej literacka kawiarnia, czyli taka z wyszynkiem, z nostalgią nawiązując do legendy dawnej kawiarni Marchand, która w latach 90. XX wieku stała się nieformalną redakcją literackich „Kartek”. Oczywiście Kochanowski ma prawo mieć własne, odrębne zdanie.

Podobnie jak je miał, jak twierdzi w roku 2007, kiedy usiłował przekonać kapitułę nagrody im. Wiesława Kazaneckiego do wyróżnienia debiutu Ignacego Karpowicza „Niehalo”. W „Mieście rebusie” zdradza nieco kulisy obrad tejże kapituły, której sam był wówczas po raz pierwszy członkiem. Trudno nie przyznać uczonemu racji, kiedy narzeka, że uczelnie stawiają na elitarny rozwój naukowy, nie są obrośnięte studenckimi teatrami, kabaretami, pismami i klubami. Nie zastanawia się jednak , dlaczego ich nie ma. Rzuca śmiałą tezę, że naukowcy pozamykali się w swoich wieżach i nie wychodzą z inicjatywą do studentów, zapomina jednak trochę, że upadek tak zwanej kultury studenckiej zaczął się wraz z nastaniem w Polsce kapitalizmu. Studenci rzucili się w wir zarabiania pieniędzy, wielu studiuje i pracuje, działalność w kabarecie czy teatrze staje się kosztowną ekstrawagancją. Ratunkiem dla miasta i samych uczelni jest, jego zdaniem, idea uniwersytetu zaangażowanego, edukującego także poza murami, wychodzącego do mieszkańców. Ale sam jakoś chyba nie bardzo wierzy, że to się uda.

Z jednej strony Marek Kochanowski patrzy na Białystok jak chłopak z Bema, który dorastał wraz z gwałtownym rozwojem miasta, jaki zaczął się w roku 1989, a z drugiej, jak erudyta, człowiek zanurzony w literaturze i rozczarowany, że czytelnictwo w Polsce jest na tak niskim poziomie. Postrzega miasto jak swego rodzaju rebus i stara się go rozwiązać. Proponuje dialog nauki i kultury z mieszkańcami. Od propozycji do rzeczywistej interakcji droga jednak ciągle jest daleka. Zawsze jednak nadzieję mieć warto.

emisja bez ograniczeń wiekowych
Wideo

Instahistorie z VIKI GABOR

Dołącz do nas na Facebooku!

Publikujemy najciekawsze artykuły, wydarzenia i konkursy. Jesteśmy tam gdzie nasi czytelnicy!

Polub nas na Facebooku!

Dołącz do nas na X!

Codziennie informujemy o ciekawostkach i aktualnych wydarzeniach.

Obserwuj nas na X!

Kontakt z redakcją

Byłeś świadkiem ważnego zdarzenia? Widziałeś coś interesującego? Zrobiłeś ciekawe zdjęcie lub wideo?

Napisz do nas!

Polecane oferty

Materiały promocyjne partnera
Wróć na poranny.pl Kurier Poranny